download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Dunlop Barbara Przystanek Las Vegas
- 1036. McMahon Barbara Weekend nad oceanem
- 127. Delinsky Barbara Czlowiek z Montany
- Barbara Hannay Muzyka duszy
- C Lin Carter Conan barbarzyńca
- Kres Feliks W. Piekło i szpada 1 Strażniczka istnień
- Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 166 Małżeństwo z przymusu
- Cartland_Barbara_ _PowrĂłt_syna_marnotrawnego
- Cartland Barbara Niezwykła misja
- Cartland Barbara Lucyfer i anioł
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- myszka-misiu.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kopertę i wyjął cienką kartkę papieru. Czytał, a Kistna patrzyła na niego oczami
pełnymi miłości. Peregrine, naturalnie, zauważył to. Markiz skończył i spojrzał
na nich z uśmiechem.
- Mówią że szczęście nie chodzi parami, ale najwyrazniej będą dwa śluby!
- Co się stało? - spytał Peregrine.
- Ciotka Mirabelle pisze mi, że zakochała się ona z wzajemnością w młodym
księciu di Borghese. Jest niesamowicie bogatym człowiekiem, nie można wiec
podejrzewać, że interesuje się jedynie jej majątkiem. Ma nadzieję, że dam
zgodę na zaręczyny. Chcą, aby ślub odbył się pod koniec lata. Markiz
wyciągnął rękę do Kistny.
- Sądzę, moja najdroższa, że moglibyśmy włączyć Rzym do naszej podróży
poślubnej i wziąć udział w ślubie mojej podopiecznej, który w każdym calu
będzie inny od naszego.
- Nasz miesiąc miodowy! - zamruczała Kistna czując, że to słowo było dla
niej ważniejsze niż cokolwiek, co powiedział markiz.
- Nasz miesiąc miodowy za granicą - rzekł markiz z uśmiechem. - Chcę,
byśmy byli sami, co byłoby trudne w Anglii, gdzie każdy będzie chciał cię
poznać.
- Zatem proszę... proszę... pojedzmy za granicę... chcę być... sama z tobą.
Sposób, w jaki mówiła był wzruszający - markiz odrzucił list na biurko i
objÄ…Å‚ jÄ… ramieniem.
- Pobierzemy się pojutrze - zdecydował. - Poślę Andersona do Londynu po
specjalne zezwolenie i zanim ktokolwiek dowie się, co się stało, będziemy już
w drodze do Paryża!
- Nie, do... nieba! - powiedziała Kistna łagodnie. - Naszego nieba... twojego i
mojego.
Pokój, w którym jedli kolację był mały, ale bardzo przyjemny. Kistna, gdy
zobaczyła po raz pierwszy mały dworek, jaki markiz miał niedaleko drogi do
Dover, powiedziała że jest jak domek dla lalek.
- Po co tobie dom tutaj, skoro masz opactwo? - spytała, kiedy markiz
powiedział jej, gdzie spędzą pierwszą noc miesiąca miodowego.
- Trzymam tu konie na zmianę i wolę, by były w moich stajniach niż w
karczmie pocztowej.
- Jesteś wspaniały! - droczyła się z nim.
- Nie - praktyczny - jakiś wewnętrzny głos powiedział mi, że pewnego dnia
dworek stanie się idealnym miejscem rozpoczęcia naszego miodowego
miesiÄ…ca.
W kaplicy opactwa, w której wzięli ślub, czuła Kistna ducha odwiecznej
wiary. Wyobrażała sobie, że pierwsi mnisi tej kaplicy uczestniczyli w
odmawianej przez kapłana modlitwie, i że słyszy ich niskie głosy na tle
organowej muzyki.
Oparta na ramieniu Peregrine'a weszła do kaplicy, gdzie czekał na nią
markiz.
- Pani Dawes twierdzi, że pan młody nie powinien oglądać swojej przyszłej
żony w dzień weselny przed zaślubinami. Podobno przynosi to pecha -
powiedziała Kistna - a ja chcę być bardzo, bardzo szczęśliwą więc zostanę w
swoim pokoju do czasu naszego spotkania w kaplicy.
- Już mi przyniosłaś szczęście, nigdy nie czułem się tak szczęśliwy, tak
zadowolony i tak podekscytowany przyszłością.
- Chcę, abyś tak właśnie się czuł. Ale przypuśćmy, że... znudzę cię... jak
wiele innych przede mną... pięknych kobiet.
- Uczucie do ciebie to coś zupełnie innego - rzekł zdecydowanie markiz i
wiedział, że to prawda Patrzył na Kistnę poprzez stolik, udekorowany białymi
kwiatami i zastanawiał się, po raz tysięczny, dlaczego w momencie ujrzenia jej
nie rozpoznał natychmiast swojego ideału? W świetle świec, ubrana w białą
suknię i z prawdziwymi kwiatami pomarańczy we włosach wyglądała
prześlicznie. Była prawdziwym uosobieniem młodości, szczęścia i piękna -
markiz pomyślał, że tylko muzyka może oddać jej urok.
- Kocham cię! - powiedział.
Jakby nie było innych słów mogących wyrazić ich uczucia Kistna odrzekła:
- Kocham... cię... ale... również... wielbię i zawsze będziesz dla mnie...
świętym Michałem... który przyszedł i uratował mnie przed ciemnością piekła i
uniósł ku światłu nieba.
- Moja najdroższa! - rzekł markiz swoim niskim głosem. Jakby nie mogąc
znieść tego, że stół ich dzielił, wyciągnął ku niej ręce.
Po dłuższym czasie spędzonym w jadalni udali się po kręconych dębowych
schodach do urządzonej w starym stylu sypialni z dębowym łożem z
baldachimem. Paliły się tylko trzy świece, umieszczone na małym stoliku obok
łoża zasłoniętego niebieską materią. Nie czekali na nich ani jej pokojówka, ani
służący markiza i dziewczyna dobrze o tym wiedziała. Gdy markiz zamknął za
nimi drzwi, poczuła, jak ogarnia ją podniecenie, a on znów pomyślał, że
przydaje to jej prawie boskiego, subtelnego i natchnionego piękna. Kiedy
jednak objął ją ramionami, a jego usta znalazły jej, wiedział, że ich miłość była
bardzo człowiecza. Pocałował ją namiętnie i pożądliwie.
- Uwielbiam cię! Ale postaram się pamiętać, jaka jesteś młoda i że nie wolno
mi cię przestraszyć, moje maleńkie kochanie.
- Nigdy nie będę się bać ciebie, chyba, że będziesz... zły na mnie. Kochasz
mnie i wiem, że wszystko co robisz jest doskonałe i boskie.
- Moja kochana, moja cudowna maleńka żono, uwielbiam cię.
Markiz całował ją długo i słowa były zbędne, a światło miłości otoczyło ich,
aż zostali oślepieni jej blaskiem.
Długo potem, kiedy świece stopiły się niemalże do końca, Kistna
powiedziała:
- Coś mi się właśnie przypomniało!
- Co takiego, najdroższa?
Spojrzał na nią, leżącą na jego ramieniu i wyciągnął dłoń, aby dotknąć jej
włosów.
- Jak możesz być tak piękna?
- Jesteś... całkiem pewien, że nadal... tak myślisz? Uśmiechnął się.
- Za każdym razem, gdy jestem z tobą, za każdym razem gdy cię dotykam -
wydajesz się coraz piękniejsza i cudowniej sza, aż zaczynam się obawiać.
- Obawiać się?
- %7łe możesz zmęczyć się mną! Zaśmiała się absolutnie szczęśliwa.
- To najwspanialszy komplement jaki mogłeś mi powiedzieć. Kiedy pomyślę
jak wyglądałam kiedy mnie uratowałeś, takie słowa są prezentem od gwiazd,
księżyca, słońca i żadna kobieta nie mogłaby prosić o więcej.
- Tak wiele chcę ci dać, ale zgadzam się z tobą że nie mogę równać się z
gwiazdami, księżycem i słońcem!
Przyciągnął ją bliżej i z ustami przy jej delikatnej skórze powiedział:
- Kocham cię; to co mówisz, twoją bystrą małą główkę, twój ciepły głos i
twoje oczy! I jak swego czasu powiedział Peregrine, masz najcudowniejszy
nosek.
- Tak powiedział Peregrine?
- Mówił o tobie wiele rzeczy. Ale jeżeli pozwolisz mu flirtować ze sobą lub
za bardzo zaczniesz go lubić, będę zazdrosny.
- Nie musisz... być zazdrosny o kogokolwiek - powiedziała i w jej głosie
zabrzmiała namiętna nuta. - Kocham ciebie... i teraz, kiedy nauczyłeś mnie, jak
doskonała i piękna może być miłość, możesz być pewien, że nie ma... innego
mężczyzny na całym świecie... oprócz ciebie.
Pocałował ją.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]