download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Dunlop Barbara Przystanek Las Vegas
- 1036. McMahon Barbara Weekend nad oceanem
- 127. Delinsky Barbara Czlowiek z Montany
- Barbara Hannay Muzyka duszy
- C Lin Carter Conan barbarzyńca
- Anderson Caroline Medical Duo 473 PowrĂłt buntownika
- 2.Brown Sandra PowrĂłt do Ĺźycia
- Zajdel_Janusz_A_ _Prawo_do_powrotu
- Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 166 Małżeństwo z przymusu
- 49 Pan Samochodzik i Pruska Korona Sebastian Miernicki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- blox.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niesie, i czerpie z tego radość. Sądzę, że nie ma pani o tym zielonego pojęcia.
Prunella uniosła wyniośle głowę.
- Odnoszę wrażenie, że chce pan wywołać we mnie niezadowolenie z wła-
snego życia - rzekła. - Nie rozumiem tylko, jakie są pańskie motywy.
- Może chciałbym otworzyć przed panią nowe perspektywy, nowe zaintere-
sowania - powiedział. - Chciałbym pokazać pani świat inny niż ten, w którym
pani żyła dotychczas, schowana niczym żółw w skorupie.
- Nie rozumiem, co chce pan przez to powiedzieć - rzekła. - Jest już pózno,
czas, żebyśmy pojechały do domu.
Wstała z krzesła, a w tej samej chwili w pokoju pojawili się Pascoe i Nanette.
Patrząc na ich twarze, domyśliła się, że się całowali. Nie mogła uwierzyć, że jej
siostra zachowuje się w tak naganny sposób. Oburzenie nie opuszczało jej przez
całą drogę powrotną. Nanette siedziała cichutko w kąciku powozu, co jej się nig-
R
L
T
dy nie zdarzało. Na jej ustach igrał uśmiech, a ręce miała złożone jak do modli-
twy.
Kiedy jednak Prunella oświadczyła, że następnego ranka wyruszają do Lon-
dynu, Nanette ostro zaprotestowała.
Gdy już dotarły do Londynu, Prunella odnalazła cichy, staroświecki hotelik,
w którym zatrzymywał się zazwyczaj ich ojciec, gdy przybywał tu w interesach.
Właściciel hotelu, gdy mu wyjaśniła, kim są, przywitał je wylewnie i złożył kon-
dolencje z powodu śmierci lorda Rodericka. Wprowadzono je do dużego, ale po-
nurego salonu, z którego prowadziły wejścia do dwóch sypialni.
- Jesteśmy więc w Londynie, choć się wcale tego nie spodziewałam - rzekła
Nanette opadając na krzesło. -Powiedz mi teraz, Prunello, co ty właściwie zamie-
rzasz?
- Jak to, co zamierzam - obruszyła się Prunella. - Nie rozumiem twojego py-
tania.
- Znam cię dostatecznie dobrze, żeby wiedzieć, że nie lubisz Londynu i czu-
jesz się najlepiej we własnym domu, gdzie możesz wszystkim rozkazywać - po-
wiedziała Na-nette. Zastanowiła się przez chwilę, a potem rzekła: - Już wiem,
czemu opuściłaś dom! Jesteś zła na hrabiego, że naruszył twoją pozycję miej-
scowej dobrodziejki!
- To nieprawda - zaprzeczyła Prunella.
- Ależ to święta prawda! - powtórzyła Nanette. -Przez długi czas prowadziłaś
według własnej woli nasz dom i jego, uchodziłaś w okolicy za anioła dobroczyn-
ności. Teraz wszyscy zaczęli się łasić do hrabiego. A ty masz mu to za złe.
R
L
T
- Wcale nie. Wszystko, co powiedziałaś, jest nieprawdą.
Mówiąc to, Prunella czuła, że Nanette ma rację i odkryła właściwą przyczynę
ich wyjazdu.
R
L
T
ROZDZIAA 5
Pascoe wszedł do jadalni i jeden rzut oka wystarczył hrabiemu, żeby zauwa-
żyć, że wydarzyło się coś złego.
- Co się stało? - zapytał.
- Przed chwilą otrzymałem liścik od Nanette. Pisze w nim, że siostra zamie-
rza zabrać ją do Londynu i to oczywiście z mojego powodu, żeby odsunąć ją ode
mnie.
Hrabia zaśmiał się.
- Myślę, że jest w tym także trochę mojej winy.
- Twojej? - zainteresował się siostrzeniec.
- Wczoraj wieczorem powiedziałem Prunelli, że wyjazd rozszerzyłby jej ho-
ryzonty.
- Nie interesuje mnie panna Prunella, lecz jej siostra.
- To zrozumiałe.
Pascoe podszedł do kredensu, na którym rozstawione były półmiski z potra-
wami. Nałożył na talerz trochę szynki i usiadł przy stole.
R
L
T
- Czy coś stoi na przeszkodzie, żebyśmy również udali się do Londynu? -
zapytał patrząc na wuja.
- Jeśli o mnie chodzi, nic - odrzekł hrabia. Wyraz twarzy Pascoe rozjaśnił
siÄ™.
- W takim razie ruszajmy natychmiast - powiedział. -W Londynie będziemy
mogli kupić ci nowe rzeczy.
Hrabia uśmiechnął się.
- Wiem, że przydałyby mi się nowe ubrania.
- Są konieczne. Dopóki odgrywałeś rolę syna marnotrawnego, mogłeś cho-
dzić nawet w łachmanach.
Hrabia znów się zaśmiał.
- Moje ubrania są najlepsze, jakie można było dostać w Kalkucie.
- %7łal mi serdecznie tych wszystkich, którzy muszą mieszkać w Indiach - od-
rzekł siostrzeniec.
- Nie jestem takim znawcą mody jak ty, drogi chłopcze, lecz zgadzam się z
tobą, że moja garderoba wymaga gruntownego odnowienia. Nie chciałbym, żeby
moi starzy znajomi musieli się za mnie wstydzić.
Pascoe spojrzał na niego filuternie.
- Jeśli masz na myśli damy, to muszą być już niezle nadgryzione zębem cza-
su.
- Zawsze przecież mogę zainteresować się ich córkami -odrzekł hrabia.
R
L
T
Zapanowało chwilowe milczenie, kiedy Pascoe zajęty był jedzeniem, jednak
szybko odsunÄ…Å‚ od siebie talerz.
- Nie miałem okazji, żeby z tobą porozmawiać, wuju Geraldzie, lecz wiesz
zapewne, że chciałbym ożenić się z Nanette.
- Tak mi się wydawało - zauważył hrabia.
- Cała trudność polega na tym, że jej siostra, a jednocześnie opiekunka, jest
mi przeciwna. Robiłem, co mogłem, żeby pozbyć się w jej oczach opinii łowcy
posagów.
- A czy nim jesteÅ›?
- Ma się rozumieć, że jestem, a raczej byłem - szczerze odpowiedział Pascoe.
- Odkąd ukończyłem Eton, rodzice zawsze mi powtarzali, że aby utrzymać nasz
majątek, muszę się bogato ożenić.
- I właśnie to pragniesz uczynić, nieprawdaż?
- Chcę się ożenić z Nanette, ale to zupełnie inna sprawa -rzekł. - Nikt nie
chce mi wierzyć, że ożeniłbym się z Nanette, nawet gdyby nie miała ani grosza.
Kocham ją. Jest najcudowniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek znałem.
- Jeśli mówisz prawdę - rzekł hrabia po chwili namysłu - to należy przypusz-
czać, że będziesz musiał poczekać, aż Nanette dojdzie do pełnoletności.
- Jestem gotów czekać, choć będzie to piekielnie trudne dla nas obojga - rzekł
Pascoe. - Szczególnie dla mnie, bo panna Prunella będzie próbowała nastawiać
siostrę przeciwko mnie, posługując się nawet tobą.
R
L
T
- Ja ciebie nie potępiam - rzekł hrabia. - Jakie miałbym zresztą podstawy do
tego? Jesteś bardzo podobny do mnie, kiedy byłem w twoim wieku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]