download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Diana Palmer Soldier Of Fortune 04 Pora na miłość (Mercenary's Woman)
- 2005 10. Zbrodnia i miłość 2. Skarb gangstera Child Maureen
- Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 166 Małżeństwo z przymusu
- 223. Steele Jessica Uwierz w moją miłość
- Legut Lucyna Miłosne niepokoje pana Zenka
- Elizabeth Bevarly Najpierw przychodzi miłość
- Clair Joy St. Przebudzenie miłości
- Cobb South Sheri Nie igraj z miłością
- Laura Martin Miłość na Majorce
- Diana Palmer Miłosna magia(Miłość_na_próbę)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- klimatyzatory.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
liście, tworząc jasne cętki na twarzach jedzących, na
stole i podłodze.
Lunch rozpoczął się od ogromnych pomidorów
faszerowanych ry\em z papryką. Potem było duszone
mięso jagnięcia z zieloną sałatą wymieszaną z kawał-
kami domowej roboty ostrego owczego sera, a na
deser dostały zielone figi. Potrawy podawał Yanni.
Obsługiwał on tak\e grupę amerykańskich turystów.
Przybyli autokarem ze statku wycieczkowego, który
zawinął na jeden dzień do portu na wyspie.
- Ta tawerna ma bardzo dobrą opinię - powiedziała
Melina z dumą. - Przyje\d\a tutaj wiele osób,
zwłaszcza podczas weekendów.
- Nic dziwnego, jedzenie jest świetne - stwierdziła
Annis.
Tutaj, w górach, było chłodniej ni\ nad samym
morzem." Mimo to jednak w miarę upływu czasu
robiło się jej coraz cieplej. Rozgrzana dobrym jedze-
niem i słodkim greckim winem zrobiła się senna.
Ziewnęła.
- Chyba wypiłam za du\o wina.
- Wracajmy, odpoczniesz w domu. - Melina weszła
do domu, by po\egnać się z Yannim. Podczas jej
nieobecności odjechali amerykańscy turyści, narzekając
na długą drogę przed nimi. Tawerna opustoszała,
124 TRUDNA MIAOZ
zapanowała cisza. Annis drzemała na krześle w cieniu
winorośli.
Zjawiła się Melina.
- Jedziemy?
Annis wstała. Yanni podał jej laskę i podprowadził
do samochodu.
- Czy on mo\e z nami jechać? - spytała Melina.
- Oczywiście.
- Dziś idziemy na tańce - dodał Yanni.
- Mam wolny wieczór - uzupełniła Melina. Yanni
usiadł z tyłu. Odje\d\ając pomachali całej
rodzinie \egnajÄ…cej ich z tarasu.
W dół, w stronę morza, zje\d\ali szybko, a\ za
szybko. Przy pokonywaniu ostrych zakrętów Annis
zapierało dech.
- Nie bój się, jedziemy bezpiecznie - zapewniła ją
Melina.
Annis odniosła wra\enie, \e dziewczyna popisuje
się przed chłopakiem i chocia\ była chyba dobrym
kierowcą, Annis odetchnęła z ulgą, gdy zjechali z gór i
znalezli się na płaskiej drodze prowadzącej wzdłu\
wybrze\a.
Powrót do domu zajął im nie więcej ni\ pół godziny.
Po drodze mieli przygody. Raz samochód o mało nie
wyskoczył z drogi, gdy Melina ostro skręciła, \eby nie
najechać staruszka jadącego na ośle samym środkiem,
potem wpadli w tak du\ą dziurę, \e Annis była
przekonana, i\ złamie się tylna ośka, jeszcze pózniej
Melina przegoniła stado kur z taką szybkością, \e a\
fruwały w powietrzu, a w pewnej chwili samochód znów
o mało co nie wypadł z drogi, gdy dziewczyna
próbowała wyprzedzić inny, powolniejszy wehikuł,
który miał nieszczęście się przed nimi znalezć.
Wszystkie te incydenty Yanni witał wybuchami
TRUDNA MIAOZ 125
głośnego śmiechu. Annis zamknęła oczy i, blada ze
strachu, zaczęła się modlić.
Przez całą drogę Melina rozmawiała bez przerwy z
Yannim. Dopiero gdy doje\d\ali do willi, zorien-
towała się, \e Annis jest bardzo milcząca. Przypisała
to tylko zmęczeniu.
- Ta wyprawa trwała za długo - orzekła. - Mam
wyrzuty sumienia. Powinnaś iść od razu do łó\ka
i zjeść kolację u siebie w pokoju. - A potem powiedziała
coÅ› po grecku do Yanniego.
Gdy tylko samochód zatrzymał się przed domem,
Yanni wyskoczył, otworzył drzwi od strony Annis i -
zanim się zorientowała, co się dzieje - wyniósł ją na
rękach z samochodu i zaczął wnosić na stopnie tarasu.
Trzymała go kurczowo za szyję i prosiła, \eby puścił.
- Jestem za ciÄ™\ka, postaw mnie!
Yanni nie rozumiał, co do niego mówiła. Zmiał się
od ucha do ucha, pokazując białe zęby.
- OK, ślicznotko! - wykrzyknął z wyraznie amery
kańskim akcentem, tak \e Annis nie mogła po
wstrzymać się od śmiechu.
Na widok Raphaela stojÄ…cego nieruchomo na tarasie
śmiech zamarł jej na ustach. Wyglądał jak chmura
gradowa, tak \e a\ Yanni się speszył i zatrzymał.
- Gdzie byłyście cały dzień? - spytał Raphael. -
Kim jest ten facet?
- Puść mnie, Yanni - poprosiła Annis spokojnym
głosem. Na tarasie Yanni posadził ją na jednym z
krzeseł stojących obok stołu. Melina podbiegła do niej
przynoszÄ…c laskÄ™ zostawionÄ… w samochodzie.
Annis spojrzała na rozzłoszczonego Raphaela i
spokojnie powiedziała:
- Yanni jest przyjacielem Meliny, byłyśmy na lunchu
u jego rodziny.
126 TRUDNA MIAOZ
Wygląd Raphaela się nie zmienił.
- Czemu się złościsz na mnie? - spytała cicho.
Nagle zauwa\yła, \e w oczach Raphaela odbijają
się zarówno złość, jak i ból. Zorientowała się, \e coś
jest nie w porzÄ…dku.
- Co się stało? - zapytała. Raphael
odrzekł zdławionym głosem:
- Carmel jest znów na oddziale reanimacji.
ROZDZIAA DZIEWITY
Wieczorem odlecieli do Aten tym samym odrzutow-
cem, który ich przywiózł na wyspę. Przed wyjazdem,
czekając na Annis, Raphael załatwił wiele spraw przez
telefon.
Umówił się z lekarzem specjalistą na pospieszną
wizytę. Pan Diandros zaoferował mu swój samolot nie
tylko do Aten, lecz tak\e na przelot pózniej do Anglii.
- Zaoszczędzimy w ten sposób cały dzień - po
wiedział Raphael. - W Londynie będziemy jutro
wieczorem.
Annis zaczęła się pakować, pomagała jej w tym
Melina.
- Co właściwie dolega siostrze pana Leona? - spy-
tała.
- Od czterech lat choruje na nerki. Sądziłam, \e jej
stan jest na tyle ustabilizowany, i\ mo\e prowadzić
niemal normalne \ycie. Widocznie się myliłam.
- Czy ma dzieci?
- Dwoje. Sylvia ma osiem lat, a Robert sześć.
Byłoby straszne, gdyby straciły matkę.
- Nie martw się zawczasu. Medycyna zrobiła
ostatnio ogromne postępy w leczeniu chorób nerek. -
Melina domknęła walizkę. - Szkoda, \e wyje\d\asz,
będzie mi ciebie brakowało.
- Mnie te\. Kiedy przyjedziesz do Anglii, będziesz
musiała nas koniecznie odwiedzić. - Annis podała jej
swój adres. - Napisz do mnie. I zawiadom o ślubie z
Yannim. Przyjadę, jeśli mnie zaprosisz.
128 TRUDNA MIAOZ
- Oczywiście.
Po\egnały się czule na tarasie. Z du\ej kolorowej
torby pla\owej Annis wyjęła pakiecik i podała gq
Melinie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]