download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Lensman 04 Smith, E E 'Doc' Gray Lensman
- Cast P.C & Cast Kristin Dom Nocy 04 Nieposkromiona
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow 04 Spiew Smokow
- Cykl Gwiezdne Wojny Młodzi Rycerze Jedi (04) Miecze świetlne (M) Kevin J.Anderson & Rebecca Moesta
- Destiny Blaine Menage Amour 67 Virgin Promises 04] Winning (pdf)
- Cat Johnson [Studs in Spurs 04] Hooked [Samhain] (pdf)
- 0974. Blake Ally Imperium rodzinne 04 Największe wyzwanie
- Lynn Abbey Chronicles Of Athas 04 Cinnabar Shadows (v1)
- Harry Turtledove Crosstime 04 The Disunited States of America (v1.0)
- James White SG 04 Ambulance Ship
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotocafe.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To prawda. Ale zajęty jest inną robotą, przy
której pomaga mu Cord Romero i Bojo Luciene.
- Ten Marokańczyk? - przypomniał sobie Dallas.
- Niezły był z niego numer.
- No dobra, kochani, jutro eskortujÄ™ Sally i Ste-
Diana Palmer
201
viego do szkoły - powiedział Eb. - A ty - zwrócił się
do Dallasa - możesz ich pilotować w drodze po
wrotnej .
- A gdyby Lopez się poddał? - rozmarzył się
Dallas.
- Nie licz na to.
- Jess, nie myślałaś o tym, żeby odszukać swoje
go informatora? Można by go ściągnąć do Stanów
i umieścić w programie ochrony świadków. Lopez
nigdy by się do niego nie dobrał.
Kobieta skrzywiła się.
- Myślałam. Ale nie mam z nim żadnego kontak
tu. A ludzie, poprzez których mogłabym do niego
dotrzeć, już nie żyją.
- Wszyscy? - zdziwił się Eb.
Westchnęła ciężko.
- Tak. Zginęli pół roku temu. Tuż przed moim
wypadkiem.
- Może Rodrigo zdołałby go odnalezć? - pod
sunÄ…Å‚ Dallas.
- Powinnaś mu zaufać, Jess - rzekł Ebenezer.
- Wiem, że martwisz się o swojego informatora, ale
jeśli nie wiemy, gdzie się ukrywa, to nie możemy
zapewnić mu bezpieczeństwa.
Zawahała się. Widać było, że walczy z sobą.
Wreszcie podjęła decyzję.
- Dobrze. Ale ten wasz Rodrigo musiałby obie
cać, że zachowa informację wyłącznie dla siebie.
Zgodzi siÄ™?
- Na pewno.
202 PORA NA MIAOZ
- W porzÄ…dku, to kiedy...?
- Jutro po szkole - powiedział Eb. - Poproszę
Parksa, żeby podał mu kartkę z wiadomością. Dys
kretnie, żeby nie wzbudzić niczyich podejrzeń.
Jessica oparła głowę na ramieniu Dallasa.
- %7łałuję, że inaczej wszystkiego nie rozegrałam.
Przeze mnie życie tylu osób jest w niebezpieczeń
stwie.
- Nie przez ciebie - zaprotestował Dallas, tuląc ją
do piersi. - Każdy z nas postąpiłby identycznie. Poza
tym doprowadziłaś do aresztowania Lopeza. Nie
twoja wina, że udało mu się zwiać do Meksyku.
Uśmiechnęła się, wdzięczna za słowa otuchy.
- Mamusiu, czy ty wyjdziesz za Dallasa? - spytał
nagle Stevie.
- Syneczku!
- Wyjdzie - odpowiedział chłopcu Dallas, roz
bawiony rumieńcem na twarzy Jess. - Tylko jeszcze
sama o tym nie wie. A tobie, Stevie, podobałoby się,
gdybyśmy zamieszkali razem?
- Jasne! - ucieszył się chłopiec. - Moglibyśmy
w domu uprawiać zapasy!
- Owszem, moglibyśmy. - Pocałowawszy Jess
w czubek głowy, Dallas z dumą popatrzył na syna.
Obserwując ich, Sally nie miała najmniejszych
wątpliwości, że kiedy skończy się afera z Lopezem,
Jessica, Stevie i Dallas stworzą szczęśliwą rodzinę.
A wtedy ona odzyska wolność; będzie mogła po
ślubić Ebenezera, nie martwiąc się o to, jak ciotka
sobie bez niej poradzi. Dallas bowiem nie tylko
Diana Palmer
203
zapewni Jessice opiekę, ale również otoczy ją mi
łością.
Nazajutrz rano, trzymajÄ…c siÄ™ w bezpiecznej od
ległości, Ebenezer ruszył za Sally do szkoły. Drogę
pokonali bez przygód. Sally zaparkowała na placyku
przed szkołą i razem ze Steviem skierowała się do
budynku. Tam już nic im nie groziło. Uśmiechając
siÄ™ do nauczycieli i dzieci, udali siÄ™ do klasy.
- Wszystko będzie dobrze, prawda, ciociu? - spy
tał Stevie, przystając w drzwiach.
- Na pewno - pocieszyła go.
Sprawdzała plan zajęć, podczas gdy uczniowie
powoli zajmowali miejsca. Nagle jeden z chłopców
siedzących na końcu klasy potwornie się skrzywił.
- Proszę pani, proszę pani! - zawołał, wymachu
jąc ręką. - Tu pod ścianą jest kałuża, która strasznie
śmierdzi.
Sally wstała od stołu i przeszła na tył klasy.
Faktycznie, na podłodze lśniła wielka kałuża.
- Pójdę po woznego.
Zanim Sally opuściła klasę, w drzwiach stanął
wysoki starszy mężczyzna z wiadrem i mopem. Sally
uśmiechnęła się.
- Cześć, Harry.
- Taka Å‚adna dziÅ› pogoda - mruknÄ…Å‚ wozny.
- Zamiast krążyć ze szczotką po szkole, wolałbym
siedzieć teraz na środku jeziora i łowić rybki.
- Każdy by wolał, ale dobrze, że tu jesteś.
- Wskazała kałużę pod ścianą.
204 PORA NA MIAOZ
Wozny zebrał wodę, wytarł podłogę i pchnął
wózek z wiadrem w stronę drzwi. Nagle z wózka
odpadło koło. Przeklinając pod nosem, starszy pan
schylił się, by ocenić szkodę.
~ No trudno, będę musiał to ponieść... Czy któryś
z tych młodzieńców mógłby wziąć ode mnie mopa?
- Oczywiście.
- Ja, ja! - zgłosił się na ochotnika Stevie.
- A może lepiej, żebym sama... - zaczęła Sally.
- Ależ nie ma potrzeby - sprzeciwił się wozny.
- Ten młodzian na pewno sobie doskonale poradzi,
prawda, chłopcze?
- No jasne! - Stevie zarzucił kij od mopa na
ramiÄ™.
- Prowadz, synu. Zaraz go odeślę - obiecał woz
ny, zwracając się do Sally. - Zdąży wrócić, zanim
zacznÄ… siÄ™ lekcje.
- Dziękuję.
Patrzyła, jak oddalają się zatłoczonym szkolnym
korytarzem. Nic jej nie tknęło. Do początku lekcji
zostało jeszcze kilka minut. Ale gdy minęło pięć,
a Steviego wciąż nie było, zaczęła się denerwować.
Wyznaczyła dyżurnego, żeby pilnował porządku
w klasie, a sama udała się w stronę pokoiku, w któ
rym wozny trzymał środki czystości. Wewnątrz zo
baczyła oparty o ścianę mop, zepsuty wózek z wiad
rem oraz woznego, który leżał nieprzytomny na
podłodze. Steviego nie było.
Rzuciła się biegiem do gabinetu dyrektora, żeby
zadzwonić do Eba i wezwać karetkę. Na szczęście
Diana Palmer 205
Harry doznał jedynie lekkiego wstrząśnienia mózgu,
ale na wszelki wypadek zabrano go do szpitala na,
obserwację. Sally ogarnęło przerażenie. Mogła się
domyślić, że Lopez przyśle swoich ludzi do szkoły.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]