download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Anderson Natalie Światowe Życie Duo 352 Pierwszy pocałunek
- Hohl Joan Windows 03 Ten najlepszy
- Bukowski Charles Listonosz
- Ortolon Julie Prawie
- John Norman Gor 08 Hunters of Gor
- Bull Emma Wojna o dć…b
- Anderson_Caroline_ _Weekend_w_Szkocji
- Sharif Abdel Azeem Kobieta w tradycji islamskiej i judeochrześÂ›cijaśÂ„skiej
- Roberts Nora Rodzina Stanislawskich t2 Ksi晜źniczka
- Macromedia Flash 8 Professional Ksiega eksperta
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pojczlander.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ubolewania, ale miał ze swymi prawnikami spotkanie, którego nie dało się uniknąć.
Wydawało się to niemal zbyt fortunne i jadąc powozem na bal Lilith przez cały czas się
martwiła, że Dolph zamierza Jackowi narobić jakichś kłopotów. Po ostatniej nocy
problemami Jacka przejmowała się co najmniej w tym samym stopniu, co swoimi.
175
Tańcząc z Lionelem Hendrickiem niemal potknęła się o jego stopę, kiedy w połowie walca
wypatrzyła Dansbury'ego. Stał przy drzwiach i rozmawiał z Ogdenem Pricem. Najbliżsi
sąsiedzi niedwuznacznie się od niego odsuwali, ale markiz wydawał się tego nie zauważać.
Lilith jednak wiedziała, że na pewno tak nie jest. Akurat na niego patrzyła, kiedy zerknął w jej
kierunku, lekko się do niej uśmiechnął i wrócił do rozmowy.
Nie powinien był przychodzić. Z przerażeniem dowiedziała się, że butelka w gabinecie
Wenforda zawierała truciznę; Jack musi o tym też wiedzieć i musi wiedzieć, że nikt z nim nie
będzie chciał rozmawiać, żadna kobieta nie zechce stanąć z nim do tańca. Oczywiście
oprócz niej, a ona się nie ośmieli. A mimo to przyszedł.
Lilith? Lionel popatrzył na nią i Lilith zamrugała oczami. Uśmiech miała nieco
wymuszony, tak było od chwili jej zaręczyn, ale przynajmniej w całej tej sprawie zachowywał
się po dżentelmeńsku. Mam nadzieję, że kiedy zostaną rozesłane zaproszenia na pani
ślub, nie zechce mnie pani z uroczystości wykluczyć. Sądzę, że nadal jesteśmy przyjaciółmi.
To oczywiste, że nie miał ochoty, by wykluczono go z najważniejszego wydarzenia tego
sezonu.
Przez myśl by mi nie przeszło, by pana wykluczać rzekła, uśmiechając się w odpowiedzi.
Twarz hrabiego rozpromieniła się.
Bardzo mnie to cieszy.
Pod koniec walca Pen już czekała; impulsywnie chwyciła Lilith za rękę, kiedy przyjaciółka się
do niej zbliżyła.
Naprawdę wydaje mi się, że mu na tobie zależy szepnęła bo gdyby nie, to w życiu by
tu nie przyszedł.
A może jest po prostu bardzo uparty poddała Lilith, wszelkimi siłami starając się nie
dopuścić do dalszego splątania marzeń i rzeczywistości.
To takie romantyczne ciągnęła dalej Penelopa. Zupełnie jak Romeo, który odważył się
wejść do domu Capuletów, żeby zobaczyć Julię.
Romeo poszedł na przyjęcie do Capuletów dla psoty poprawiła ją Lilith z lekkim
uśmiechem, a jej spojrzenie automatycznie padło na Jacka. Popatrzył na nią znowu i brodą
pokazał na tyły domu. A przynajmniej wydawało jej się, że pokazał ruch był tak lekki, że
nie mogła mieć pewności. Nigdy wcześniej przed tamtym wieczorem Julii nie widział.
Psujesz zabawę odparła Pen. Zerknęła na markiza. Wydaje mi się, że chce zwrócić
twoją uwagę ciągnęła dalej przyciszonym głosem.
Tobie też się tak wydaje? zapytała Lilith. Ale nie wiem, o co mu chodzi. Nie bardzo
mogę z nim tańczyć.
Pen uścisnęła jej dłonie, potem je wypuściła.
Dowiem siÄ™ tego dla ciebie.
Pen! wykrzyknęła Lilith.
Ale jej przyjaciółka już uśmiechnęła się wprost do Dansbury'ego, a potem powoli podeszła
do stołu i przyjęła szklaneczkę ponczu od lokaja.
Jack przeniósł wzrok z Penelopy na Lilith, która leciutko skinęła głową. Przeprosił Price'a i
176
zaczął się przeciskać przez tłum w kierunku stołu z przekąskami. Lilith, która po niewczasie
uświadomiła sobie, że się w niego wpatruje, odwróciła się i zaczęła z powagą przyglądać się
jakiejś roślinie w doniczce. Wieki to chyba trwało, zanim Pen znowu znalazła się przy niej.
Twarz miała zarumienioną, a jej ładne, orzechowe oczy błyszczały podnieceniem.
Lord Dansbury powiedziała półgłosem i przyłączyła się do Lilith w bacznej obserwacji
roślinki sądzi, że mógłby ci się spodobać portret lorda Mistnera pędzla Thomasa
Lawrance'a, który wisi nad kominkiem w salonie. Zdusiła chichot. Najbardziej będzie ci
się podobał pół godziny po północy.
Lilith popatrzyła na najbliższy zegar. Dochodziło już prawie wpół do pierwszej. Przeszedł ją
dreszcz na myśl, że będzie mogła porozmawiać z Jackiem. Nie powinna, wiedziała o tym.
Powinna zapomnieć o nim, nie zwracać na niego uwagi, robić dobrą minę do złej gry i mieć
tylko nadzieję, że w jej małżeństwie mąż i żona będą mieli ze sobą jak najmniej do
czynienia. Zaaranżowane małżeństwa nie były w arystokracji niczym nowym. Małżeństwo jej
własnych rodziców też do takich należało. Lilith skrzywiła się, potem zerknęła na Pen.
Dzięki ci szepnęła.
Dokładnie dwadzieścia osiem minut po północy podeszła do lady Mistner, która wyglądała
na udręczoną.
Milady uśmiechnęła się z nadzieją, że nikt nie wyczuje zalewającej ją fali podniecenia
słyszałam, że portret pani męża malował Thomas Lawrance. Jestem jego szczególną
wielbicielką i zastanawiałam się, czy zechciałaby pani pozwolić, bym go zobaczyła?
Lady Mistner rozejrzała się po rojącej się od gości sali skinęła na służącego, by podał
świeży półmisek słodyczy. Moja droga... panno Benton, z rozkoszą pokażę pani nasz
najnowszy skarb. Uśmiechnęła się i rozkazała innemu lokajowi przynieść więcej wina.
Lilith udało się nie skrzywić. To miało być proste.
Och, nie chciałabym przysparzać pani kłopotów zaprotestowała. Przecież mogę sama
pójść popatrzeć.
Pani domu westchnęła najwyrazniej zmieszana.
Och, nawet słyszeć o tym nie chcę. Tędy, moja droga.
Dziękuję, milady, ale naprawdę...
Lady Mistner pospiesznie ruszyła przez hol, a Lilith zmełła w zębach przekleństwo i
pospieszyła za nią.
Zapewniam panią ciągnęła dalej głośno, kiedy dochodziły do drzwi że nie chciałabym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]