download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Harlequin One Woman Crusade Emma Darcy 1991
- 635. Richmond Emma Z głową w chmurach
- Historia Heathcliffa Tennant Emma
- corpus caesarianum wojna afrykanska
- Cutting Edge Email
- Diana Palmer Nowicjuszka
- Dunlop Barbara Przystanek Las Vegas
- Quinn Security 3 Saying I Do Cameron Dane
- 13_Mortimer Carole Zamek na wrzosowisku
- Amanda Hocking [My Blood Approves 03] Flutter (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- klimatyzatory.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Eddi popatrzyła na niego surowo, aż zaczął się śmiać.
Och, moje serce, magia nie powstaje po jednym machnięciu czarodziejską różdżką, i to wyłącznie dla własnej
przyjemności.
Była na niego wściekła za ten śmiech. Już zamierzała wstać, kiedy chwycił ją za nadgarstki i potrząsnął łagodnie.
Słowa Willy ego wyraznie ci zaszkodziły. Nie zajmuj się robieniem czarów. Graj swoją muzykę i pozwól, żeby
magia sama się pojawiła.
A jeśli się nie pojawi?
Phouka spojrzał na jej ręce, puścił je szybko i podniósł wzrok.
Może nigdy nie będziesz jej potrzebowała.
Tego popołudnia niczego nie wyczarowała. Raz, w trakcie ostatniej zwrotki nowej piosenki, poczuła co często
zdarzało się jej na scenie jakby utwór i przestrzeń, w której rozbrzmiewał, raptem stały się całym światem. Ale kiedy
zaczęła analizować to wrażenie, uleciało bez śladu.
Próba była długa i ciężka. Przez otwarte okna wpadał ciepły wiatr. Kiedy o siódmej ogłosiła koniec, czuła się jak
wilgotny dywanik Å‚azienkowy.
Idzcie już do domu powiedziała. Mamy dzisiaj imprezę.
Park Tower Hill o zmierzchu? spytała Carla.
Willy pokręcił głową.
Nie o zmierzchu. Trzeba zaczekać, aż będzie całkiem ciemno. W jego uśmiechu nie było śladu rozbawienia.
Rozejm obowiązuje dopiero od zachodu słońca. Nie ryzykujcie, przychodząc za wcześnie. Lepiej nie kusić losu.
Dan rzucił spojrzenie na Carlę.
O rany, a co będziemy robić do tego czasu?
Pójdziemy do domu i coś wymyślimy odparła Carla, rumieniąc się. Znikamy, dzieciaki.
Eddi słyszała, jak chichoczą na schodach, ale ich słowa nie docierały do niej. Hedge odłożył sprzęt i skinął jej
głową.
Nara... rzucił i powlókł się do drzwi.
Eddi obeszła salę, wyłączyła ekspres do kawy i pozamykała okna. Willy, ku jej zaskoczeniu, wcale nie zbierał się
do odejścia. Siedział zgarbiony na wzmacniaczu i cicho brzdąkał na gitarze. Po chwili rozpoznała melodię, ale nie
mogła sobie przypomnieć tytułu. Była to folkowa piosenka o kobiecie, która przysięgła, że nigdy nie wyjdzie za mąż,
bo jej kochanek utonÄ…Å‚ na morzu...
Pora na nas powiedziała łagodnie.
Uśmiechnął się, ale nie podniósł wzroku.
Ja zamknę. Ty możesz iść do domu.
Eddi przyglądała mu się przez chwilę, po czym zerknęła na phoukę i wskazała oczami na drzwi. Phouka
zmarszczył czoło, ale ruszył do wyjścia. Po chwili usłyszała bębnienie jego butów o żelazne stopnie.
Coś się stało? spytała.
Silver przestał grać.
Nie mruknął i znowu zaczął trącać struny.
Tę piosenkę również znała.
Była bitwa na północy... zanuciła cicho, a Willy do niej dołączył.
I szlachciców było wielu.
Zabili sir Johna Haya,
A winÄ™ zrzucili na Geordiech.
Gdy skończyli, Silver pokręcił głową.
Czy ludzie w ogóle piszą piosenki o czymś innym niż miłość i śmierć? W jego głosie pobrzmiewała nuta
zniecierpliwienia.
Zdarza siÄ™.
Nie zauważyłem. Spojrzał za okno. A wydaje mi się, że znam je wszystkie. Zabawne, co?
Eddi przyjrzała się jego profilowi, ostremu jak wycinanka z papieru na tle wieczornych cieni. W lewym uchu
zobaczyła srebrny kolczyk, trzy przeplecione ze sobą sierpy księżyca, odcinający się od jego ciemnego policzka.
Ramiona Willy ego uniosły się, jakby nimi wzruszył albo westchnął. Potem odwrócił się do niej.
SÄ… zakochani, prawda?
Minęła dłuższa chwila, nim Eddi zrozumiała, o co pyta.
Carla i Dan?
Skinął głową, czekając w napięciu na odpowiedz.
Tak siÄ™ przynajmniej wydaje.
Zacisnął usta i zmarszczył brwi.
A to nie wystarczy?
Eddi zaczęła się domyślać, do czego Willy zmierza.
To nie takie proste. Tylko oni sami wiedzą, czy są zakochani, ale żadne z nich nie ma pewności co do uczuć
drugiego.
Willy roześmiał się z przymusem.
Na dąb i jesion. Uciekł wzrokiem, tym razem ku górze sprzętu. Najważniejsze, że dają sobie nawzajem
szczęście.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]