download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Cykl Gwiezdne Wojny Młodzi Rycerze Jedi (04) Miecze świetlne (M) Kevin J.Anderson & Rebecca Moesta
- Fielding Liz Romans Duo 1065 Sen o pustyni
- 688. DUO Rose Emilie Dawna namiętność
- GR862. DUO Galitz Cathleen Duma i namiętność
- M339. (Duo) McArthur Fiona Niebezpieczna wyprawa
- (WAM) . New Testament From Sinaitic Manuscript H.T. Anderson
- Anderson_Caroline_ _Weekend_w_Szkocji
- Anderson_Caroline_ _Cud_miłości
- Andersen's Fairly Tales
- GR826. (Duo) Betts He
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotocafe.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dalu, napotkałby opór.
Gdy wychodziła z kabiny, pochwycił jej przerażone spojrzenie. Gdyby nie pozo-
stawała już poza zasięgiem kamery, jego sława biurowego Don Juana ległaby w gruzach.
Potem twierdziła, że uległa nastrojowi chwili. Nie do końca jej wierzył. Szybko spo-
strzegł, że sarkazm to jej ulubiona strategia obrony. Dlatego tak bardzo pragnął powtórki,
dla potwierdzenia, że nadal między nimi iskrzy.
Prowadził auto jedną ręką. Drugą, zaciśniętą w pięść, położył na udzie. Nie zamie-
rzał pić tego wieczoru. Alkohol jeszcze podsyciłby ogień, jaki w nim płonął. Po raz
pierwszy w życiu groziła mu utrata kontroli nad sobą.
- Dokąd właściwie mnie zabierasz? - rzuciła nagle, zwijając w palcach rąbek su-
kienki.
- Do Sky City - odparł.
- O nie! Za nic nie wsiądę do windy - jęknęła z przerażeniem.
Dopiero rozszerzone strachem oczy przypomniały mu, że ona cierpi na klaustrofo-
bię. Szkoda, że wcześniej o tym nie pomyślał. Nie pociągała go perspektywa pokonywa-
nia tysięcy stopni na szczyt wieży, górującej nad miastem. Musiał opracować jakiś spo-
sób odwrócenia jej uwagi na pół minuty. W mgnieniu oka ułożył plan działania, łączący
przyjemne z pożytecznym.
- Bez obawy. Pomogę ci przetrwać jazdę - zapewnił.
Dani milczała, lecz wyczuwał, że narasta w niej lęk. Niebawem zjechali do pod-
ziemnego garażu.
Szybki oddech unosił jej pierś, lecz wkroczyła do kabiny z podniesioną głową.
Oparła się plecami o ścianę. Aleks stanął twarzą do niej. Dzieliły ich dosłownie centyme-
try. Popatrzył na nią wyzywająco.
- CoÅ› mi ta sytuacja przypomina - zagadnÄ…Å‚.
- Nawet o tym nie myśl - warknęła.
- Nie możesz mi zabronić myślenia.
Najchętniej przyparłby ją do ściany i całował do utraty tchu. Nurtowało go pytanie,
dlaczego poprzednim razem na to pozwoliła? Czy tylko po to, żeby zapomnieć o strachu?
R
L
T
Chyba nie, skoro wystarczyła nieznaczna aluzja, żeby jej piersi nabrzmiały. Gdy winda
ruszyła, znów pobladła. Lecz kiedy powiódł palcem wzdłuż pełnych, kształtnych warg,
rumieniec powrócił na policzki.
- Przecież mówiłam... - zaczęła, ale głos uwiązł jej w gardle.
Aleks pogładził ją po policzku. Z bliska zauważył dwa piegi - jeden przy skrzydeł-
ku kształtnego nosa, drugi z prawej, przy nasadzie. Zatoczył wokół nich kręgi opuszką
palca. Miała twarz w kształcie serca. I słodkie usta, w sam raz do całowania...
Oddychała szybko i nierówno. Wielkie oczy pociemniały, miał nadzieję, że nie tyl-
ko ze strachu. Może odczytała jego myśli. Jeśli tak, to pewnie przewidywała, że ma po-
ważniejsze powody do obaw niż głupia jazda windą.
Po chwili usłyszał za plecami szum rozsuwanych drzwi. Dotarli na miejsce.
- Idziemy na bal, Dani - oznajmił.
Potem wziął ją za rękę, ścisnął mocniej, gdy spróbowała cofnąć swoją dłoń, i wy-
prowadził na korytarz.
R
L
T
ROZDZIAA SZÓSTY
Dani ledwie mogła oddychać, z gorąca i z wyczerpania. Podczas niezliczonych
prezentacji i towarzyskich pogawędek niewiele mówiła. Choć wszyscy znajomi Aleksa
skupiali całą uwagę na nim, przejawy adoracji nie uderzyły mu do głowy. Przedstawiał ją
każdemu, zachęcał do zabrania głosu, ale nie odpowiadał za nią.
Raz po raz jej dotykał. Nawet w tłumie patrzył na nią tak, jakby tylko oni dwoje
istnieli na świecie. Zwiadomie stwarzał złudzenie, że łączy ich bliska więz. Podczas tań-
ca oczy mu błyszczały, gdy odpychał ją, obracał, po to, by na powrót przyciągnąć do sie-
bie. Z pewnością znał kroki wszystkich znanych tańców. W końcu poprosiła o chwilę
przerwy, żeby się czegoś napić.
- Aleks!
Dani odwróciła głowę na dzwięk nieznajomego głosu. Aleks ścisnął jej rękę moc-
no, niemal do bólu. Uśmiech zgasł na jego ustach. Nie pozdrowił człowieka, który zmie-
rzał w ich stronę. Niższy od Aleksa o jakieś trzy centymetry, w garniturze szytym na
miarę, mimo szpakowatych włosów wyglądał młodo na swój wiek. Uśmiechał się, ale
tylko ustami. Oczy pozostały czujne. Spojrzenie zdradzało niepewność.
- Pomyślałem sobie, że cię tu spotkam - zagadnął. - Dzwoniłem do ciebie - dodał,
lecz Aleks nawet nie drgnÄ…Å‚.
Nieznajomy zesztywniał, przeniósł wzrok na Dani, po czym obdarzył ją jeszcze
szerszym, wystudiowanym uśmiechem.
- Nie przedstawisz mnie? - nie dawał za wygraną.
Aleks nadal milczał. Dani nie rozumiała, czemu elokwentnemu bywalcowi salo-
nów nagle odebrało mowę. Wcześniej tego wieczoru ani razu nie popełnił nietaktu. Intu-
icja podpowiedziała, że nie wobec niej czuje rezerwę tylko wobec przybysza.
- Dani, to Patrick. Patrick, to Dani - rzucił w końcu bez cienia uśmiechu, bez żad-
nej dodatkowej informacji. Przystojne oblicze stężało w kamienną maskę. - Nie wiedzia-
łem, że przyjechałeś, do Nowej Zelandii - dodał po chwili.
- Uznałem, że to dobry pomysł. Przypuszczam, że dostałeś wyniki.
- Tak - potwierdził Aleks bez słowa komentarza.
R
L
T
Potem znów zapadła cisza. Dani dostała gęsiej skórki na widok lodowatego spoj-
rzenia Aleksa. Patrick przeniósł ciężar ciała na drugą nogę. Niepewnie oblizał wargi.
- Sądzę, że powinniśmy porozmawiać - zaproponował w końcu jakby z błagalną
nutą w głosie.
- Nie teraz - odparł Aleks po kolejnej długiej przerwie, po czym pociągnął Dani w
stronÄ™ baru.
Zamówił dla niej wino, dla siebie czystą whisky. Wypił ją jednym haustem. Wy-
glądało na to, że spotkanie z Patrickiem wyprowadziło go z równowagi. Dani zastana-
wiała się, czy poprosi o drugi kieliszek. Ale zaraz zwrócił na nią wzrok. Zielone oczy
nadal błyszczały gniewem.
- Zatańcz ze mną - zażądał.
Nie mogła mu odmówić. Czuła, że targają nim silne emocje. Na parkiecie porwał
ją w objęcia, przyciągnął blisko. Tańczył z pasją, namiętnie, w rytm głośnej, szybkiej
melodii, aż oszołomiona straciła równowagę. Wtedy zaprowadził ją do odległego stolika,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]