download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Lauren_Kate_ _Fallen_2 _Tormen
- Bez odwrotu Jana Frey
- Dav
- Ch56
- Billie Letts Tu, gdzie jest serce pdf
- BśÂ‚aśźejowski Aleksander Czerwony blazen
- Daniken Erich Von Czy Sić™ MyliśÂ‚em
- Arthur Keri Zew Nocy 05 W objć™ciach ciemnośÂ›ci (Embraced By Darkness)
- 106 West Annie Gry namić™tnośÂ›ci i biznesu
- Antologia TrzynaśÂ›cie kotów
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- vonharden.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chodził do szkoły. Trzeba doceniać pot. Ja ci to mówię. Bo to są najpiękniejsze chwile w życiu.
Kiedy o coś walczysz, harujesz dzień i noc jak potępieniec i nie masz nawet czasu, by zobaczyć
się z żoną i dziećmi, gdy wylewasz pot, by zbudować to, czego pragniesz, wtedy właśnie
przeżywasz najpiękniejsze chwile swego życia. Wierz mi. Dla twej matki, dla wujów i dla mnie
samego nie ma nic cenniejszego niż lata, gdy nie mieliśmy niczego, puste kieszenie, i biliśmy się
o trafikę. To były ciężkie czasy. Lecz dla każdego z nas były to najpiękniejsze chwile w życiu.
Wszystko było przed nami, mieliśmy wilczy apetyt. Trzeba doceniać pot, Eliaszu. Wspomnij
moje słowa. Ostatecznie wszystko tak szybko się kończy, wierz mi.
Raffaele miał łzy w oczach. Fakt, iż mówi o swych braciach i o tych jasnych latach,
kiedy dzielili wszystko, sprawił, że wzruszył się jak dziecko.
Płaczesz? zapytał Eliasz, wstrząśnięty widokiem łez na twarzy starego człowieka.
Tak, amore di zio8 odpowiedział Raffaele. Ale to dobrze. Wierz mi, że to dobrze.
Mówiłam już księdzu, miałam dług u braci. Wielki dług, don Salvatore. Wiedziałam, że
trzeba będzie spłacać go latami. Może przez całe życie. Nie przejmowałam się. To był obowiązek.
Ale jednego nie udało mi się przewidzieć, że mogę pewnego dnia przestać chcieć go spłacać.
Przysięgłam sobie, że oddam im wszystko. %7łe będę harować całe życie i oddam wszystko, co uda
mi się zgromadzić. Byłam im to winna. Poprzysięgłam sobie, że będę dla nich siostrą.
z prawdziwego zdarzenia. I tak właśnie postępowałam, don Salvatore. Byłam dla nich siostrą.
Przez całe życie. Moje małżeństwo niczego nie zmieniło. Na wieść o mojej śmierci nikt nie
powie:,, Wdowa Manuzio zmarła . Ludzie nie będą wiedzieli, kto to jest wdowa Manuzio.
Powiedzą: Siostra Scortów nie żyje . Wszyscy zrozumieją, że chodzi o mnie, o Carmelę. Jestem
szczęśliwa, że tak właśnie jest. Bo tak się czuję. Właśnie tym zawsze byłam. Siostrą dla moich
braci Antonio Manuzio dał mi nazwisko, ale go nie chciałam. Czy to wstyd? Nie przestałam być
Scorta. Antonio tylko przemknął się przez moje życie.
Byłam szczęśliwa tylko wtedy, gdy otaczali mnie bracia. Moi trzej bracia. Kiedy byliśmy
razem, cały świat należał do nas. Myślałam, ze zawsze tak będzie, aż do końca. Okłamywałam
sama siebie. %7łycie płynęło, a czas postarał się, by wszystko zmienić, niepostrzeżenie. Uczynił
mnie matkÄ….
Wszyscy mieliśmy dzieci. Rodzina się rozrosła. Nie dostrzegłam, że to zmienia wszystko.
Urodziłam dwóch synów. Byłam matką. I stałam się prawdziwą wilczycą. Jak wszystkie matki.
Budowałam dla nich. Gromadziłam dla nich. Wszystko chowałam dla Eliasza i Donata. Wilczyca,
don Salvatore. Która myśli tylko o swoich i kąsa każdego, kto się zbliży. Miałam dług, ale go nie
spłaciłam. To, co należało dać braciom, trzeba by zabrać synom. Kto mógłby tak postąpić?
Zrobiłam to, co uczyniłaby każda matka. Zapomniałam o długu i walczyłam o swój miot. Czytam
w oczach księdza nieomal przebaczenie. Tak właśnie postępują, mówi ksiądz sobie, to normalne,
że wszystko oddają swym dzieciom. Zrujnowałam mych braci. To ja, don Salvatore, to ja
sprawiłam, że ich życie było dalekie od marzeń. Przeze mnie musieli opuścić Amerykę, gdzie
mogli zdobyć fortunę. To ja ściągnęłam ich znowu na ziemię Południa, która niczego nie rodzi.
Nie miałam prawa zapominać o długu. Nawet ze względu na dzieci.
Domenico, Giuseppe, Raffaele, tak bardzo ich kochałam. Jestem siostrą, don Salvatore.
Lecz siostrą, która na braci sprowadziła widmo klęski.
VII
Tarantela
Carmela z wolna traciła zainteresowanie trafiką. Zaczęła przychodzić tam rzadziej,
pózniej wcale. Zastępował ją Eliasz. Otwierał. Zamykał. Robił rachunki. Całe dnie spędzał za
ladą, gdzie wcześniej jego matka strawiła całe życie. Nudził się jak pies w upale, ale co mógł
zrobić? Donato kategorycznie odmawiał spędzenia choćby jednego dnia w sklepie. Zgodził się
pracować w trafice tylko pod jednym, niepodlegającym dyskusji warunkiem: że będzie mógł
nadal uczestniczyć w przemytniczych wyprawach. Ten sklepik, który tak długo stanowił centrum
życia rodzinnego, teraz parzył im ręce. Nikt go nie chciał. Eliasz zgodził się stać za ladą tylko
dlatego, że nie miał nic innego do roboty. Co dzień wyrzucał sobie, że tylko do tego się nadaje.
Wkrótce to życie wyraznie go odmieniło. Był nieobecny, łatwo wpadał w złość
i obrzucał horyzont posępnym spojrzeniem. Zdawało się, że przez cały dzień sprzedaje paczki
papierosów, nie do końca zdając obie sprawę, co właściwie robi. Któregoś dnia Donato,
korzystając z okazji, że zostali sami, zapytał brata: Co ci jest, fra9? Eliasz spojrzał na niego
zdumiony, wzruszył ramionami, wydął wargi i odburknął: Nic .
Eliasz był święcie przekonany, że jego zachowanie w żaden sposób nie zdradza
wewnętrznego zamętu, toteż pytanie brata zbiło go z tropu. Co takiego powiedział, co takiego
mógł zrobić, by Donato doszedł do wniosku, iż coś jest nie tak? Nic. Absolutnie nic. Niczego nie
powiedział. Nie zrobił nic nadzwyczajnego. Sprzedawał te cholerne papierosy. Cały dzień stał za
nudną ladą. Obsługując przeklętych klientów. To życie napawało go wstrętem. Czuł, że coś
ważnego musi się wydarzyć. Czuł się jak zabójca w przeddzień zbrodni. Lecz ukrywał tę
wściekłość, chęć zerwania ze wszystkim, krył się z tym przed wszystkimi jak konspirator, a kiedy
Donato, patrząc mu prosto w oczy, zadał niewinne pytanie: Co ci jest, braciszku? , miał
wrażenie, że został zdemaskowany, przejrzany na wskroś. I narastała w nim wściekłość.
Prawda zaś była taka, że Eliasz zakochał się w Marii Carminelli. Dziewczyna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]