download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Bagwell Stella Samotne serca
- 015. Title Elise śÂšwić…teczna opowieśÂ›ć‡
- Tempted 3 Broken Temptation Eve Carter
- 4 triaki k2634
- Carroll_Jonathan_ _BiaśÂ‚e_JabśÂ‚ka_01_ _BiaśÂ‚e_jabśÂ‚ka
- 12 Rebelia
- Bujold Lois McMaster Cykl Barrayar 01 Strzć™py honoru
- Brian Keene Terminal
- Eames_Anne_Ukochany_z_Montany
- James H. Schmitz Telzey Amberdon
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lovejb.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
narzeczoną, ponieważ chciałam posłużyć się twoim... autorytetem, żeby wymusić na nim
przyzwoity pogrzeb Marty.
Uśmiechnął się i pokręcił głową.
- Za mało, Taryn. Cały dzień zachowujesz się jak spłoszony wróbel. Chciałbym wiedzieć
dlaczego.
Milczała, więc naciskał dalej.
- Dlaczego?
- Pozwól mi pomyśleć - powiedziała, cofając się wokół pnia. Skrzywiła się na dzwięk
rozrywanego jedwabiu i zaczęła biec. Chciała uciec. Gdyby tylko wiedziała, dlaczego przyjechał,
jakie ma zamiary, gdyby mogła mu zawierzyć i opowiedzieć, w jak trudnej znalazła się sytuacji.
Gdyby wiedziała, dlaczego ją pocałował...
- Cierpliwości? - Zaśmiał się, biegnąc za nią grzbietem wzniesienia. - Im więcej jej
będziesz miała, tym zgrabniejszą historyjkę wymyślisz.
Zatrzymała się przy kamiennej ławce między dwoma drzewami i opadła na nią.
- Woolf, najpierw zmarł Geoffrey; potem odeszła Marta.
Jestem niespokojna, to chyba zrozumiałe w tej sytuacji.
Pokiwał poważnie głową. Spojrzał na morze i jego rysy złagodniały. Po chwili jakby
otrząsnął się ze swym ponurych myśli. Jest taki opanowany, pomyślała, nie okazuje uczuć:
- A twoi... krewni? - skrzywił się wymawiając to słowo. - Gdzie oni są? - zapytał gładząc
ją po włosach.
- Moi... krewni - powtórzyła akcentując słowo z podobnym jak on przekąsem - są w
Londynie. Klaudią i Giles co roku spędzają tam sezon. Oliver pojechał wczoraj, gdy dowiedział
się o śmierci Geoffreya.
- Złożyć uszanowanie? - zadrwił Woolf. - Nie wątpię, że pojechał raczej zobaczyć, czy nie
utonąłem w morzu, bo wtedy ty dziedziczyłabyś Kingsford - powiedział z nienawiścią i ciągnął
dalej: - Dlaczego więc i ty nie jesteś w Londynie, żeby trzymać Gilesa z dała od rozrywek
Vauxhall? Dlaczego jeszcze nie wyszłaś za mąż? - dodał patrząc na jej palce bez obrączki. -
Masz, zdaje się, prawie dwadzieścia jeden lat Nie możesz skłonić go do ożenku?
Zamknęła oczy, W jego słowach pobrzmiewała jeszcze dawna wściekłość. Ostra krawędz
ławki, za którą mocno schwyciła, kaleczyła jej palce. On, przypomniała sobie, o wiele bardziej
niż ona cierpiał z powodu Klaudii. Spojrzała mu prosto w oczy.
- Woolf, po co przyjechałeś? Mścić się? - spytała drżącym głosem.
Twarz nabiegła mu krwią.
- Przykro mi, Taryn, nie wypadłem najlepiej.
- Po prostu odpowiedz na moje pytanie - zażądała stanowczo.
- W porządku - odrzekł, równie szorstko. - Przyjechałem, żeby ocenić wartość majątku,
sprzedać go, a potem wrócić do swojego życia.
Wstała powoli i oddaliła się nieco, próbując się uspokoić, co nie było łatwe; to suche
oświadczenie odjęło jej na chwile mowę. Przypuszczała, że znowu wyjedzie, była na to
przygotowana, lecz głośno wypowiedziane słowa podziałały na nią jak smagnięcie biczem.
Może zareagowała tak gwałtownie, ponieważ przypominała sobie jego poprzednie odejście, bez
oglądania się wstecz, bez względu na nią. Zostawił ją całkowicie samą, zdaną na łaskę i niełaskę
wujostwa.
Poczuła się jeszcze bardziej opuszczona. Gdzieś w głębi duszy łudziła się dotąd nadzieją,
że Woolf wróci i ją ocali. Rojenia głupiej dziewczyny, która nigdy do końca nie uwierzyła, że
chłopak już nie wróci. Nie kłamał. Jej Woolf nie powrócił. Na jego miejscu pojawił się cyniczny,
bezwzględny łowca przygód.
Nieważne, łajała się w duchu, nie czas na rozpamiętywania. Cała jej przyszłość chwiała
się, powinna więc zdecydować, jak dalece może zaufać temu innemu, szorstkiemu mężczyznie.
Na ile może mu zaufać? Jak on zareaguje?
Jeszcze przed chwilą miała zamiar wyznać, że chce uniknąć małżeństwa z Gilesem, ale
teraz nie wydawało jej się to mądre. Bez względu na to, dlaczego wrócił, jedno było jasne:
wrócił pełen gniewu i goryczy, szuka zemsty, na niej także. Gdyby wyznała mu. że nie ma
zamiaru wyjść za Gilesa, być może dałaby mu do ręki smaczny kąsek. Mógłby wykorzystać tę
informację, rzucić ją w twarz ciotce i wujowi, dodając do tego opowieść o ich sekretnym
narzeczeństwie. Jej plany ległyby w gruzach.
Tymczasem potrzebowała jego pomocy, żeby wyplątać się z sieci Olivera. który dążył do
zagarnięcia jej dziedzictwa. Od tego powinna zacząć.
Odwróciła się do niego i wsparta pod boki.
- W lutym, na pogrzebie wuja Ryszarda, poprosiłam Geoffreya, żeby sprawdził
testament mojego ojca. Chciałam poznać swoją sytuację, dowiedzieć się, jakie plany naprawdę
miał względem mnie ojciec Geoffrey wspominał ci o tym?
Natychmiast stał się podejrzliwy.
- A więc nie wierzysz, że wujostwo dbają o twoje dobro?
Zignorowała tę uwagę i z miejsca przystąpiła do rzeczy.
- Za kilka tygodni będę pełnoletnia. Chciałabym wiedzieć, co stwierdził Geoffrey. Skoro
jesteś wtajemniczony w jego sprawy, możesz przejrzeć jego papiery, a jeśli trzeba,
skontaktować się z prawnikiem, poprosić, by podjął działania na moją rzecz.
- Do mnie będziesz miała zaufanie?
- Uzależniasz od tego swoją pomoc?
Wyruszył ramionami.
- Jutro rano wyślę posłańca do Londynu. Czy mogę coś jeszcze zrobić dla ciebie?
Wahała się wzburzona. Co z Kingsford? Może sprzedać je komukolwiek. Mozę zostawić
majątek albo przekazać następnemu zarządcy, który nie zamieszka tu i nie wyciągnie do ludzi
pomocnej dłoni.
Musi znalezć sposób, by go powstrzymać, wpłynąć na zmianę jego zamiarów. Może...
może udałoby się jej nakłonić go do zajęcia się Kingsford, ująć go za serce, jeśli jeszcze je ma.
Może uda się rozpalić na nowo młodzieńcze sny o przebudowie Kingsford...
- Woolf, chciałabym odwdzięczyć się za twoją łaskę. Pozwól mi służyć ci pomocą.
Wszystko tu uległo zmianom na gorsze. Pozwól, żebym cię oprowadziła po twoich dobrach,
poznała z ludzmi. Sam mógłbyś się przekonać, jak tu jest.
Uśmiechnęła się jednym z najśliczniej szych uśmiechów. Latami ćwiczone przed
lustrem, stanowiły znakomity kamuflaż, gdy musiała skrywać przed Klaudią swe myśli.
- Dzieła temu nie zranisz ich uczuć, unikniesz sytuacji, w których mogłoby wyjść na jaw.
ze nie pamiętasz imion wieśniaków - wyjaśniła niewinnie.
Woolf śledził jej sprytne wybiegi, pragnąc dociec, co naprawdę się za nimi kryje. Nie
miał zamiaru gnać do Londynu, by odkryć jej tajemnicę; powstrzymał się.
Wystarczył jeden dzień w Kingsford, a już traci rozsądek. kontrole nad uczuciami. Jego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]