download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Hill Livingston Grace Bilżej serca 02 Dziewczyna, do której się wraca
- Cecily von Ziegesar Plotkara 2 Wiem, Ĺźe mnie kochacie
- Cecily von Ziegesar Nikt nie robi tego lepiej
- Antologia SF Stało się jutro 21 Różni
- Jeszcze się spotkamy Iwona Sobolewska
- Hoffmann, E.T.A. Das Fräulein von Scuderi
- Janrae Frank Lycan Blood 05 The Exile's Return
- Asimov, Isaac Robots in Time 5 Emperor
- Willa wÂśród róż Debbie Macomber
- Bell Jane Koniec marzen
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- vonharden.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pogwałcenie praw natury, ucieczka od rzeczywistości. Natomiast kulty cargo są raczej
przykładem braku fantazji. To, co lekkomyślnie zbywa się jako produkt bujnej fantazji, jest w
gruncie rzeczy absolutnie normalnym, by nie powiedzieć banalnym ludzkim zachowaniem,
mianowicie ludność tubylcza naśladuje oczywiście w ramach możliwości - wszystko to, co
widziała u białych: anteny, radiostacje, karabiny, mikrofony. Repliki nie pochodzą z ich fantazji -
miały swoje wzory. Zajmując się tymi kultami, często robimy to z ironią. Lecz, jak powiedział
Tomasz Mann, ironia prawie zawsze jest robieniem z niedostatku oznaki wyższości . I tak
właśnie jest.
Skąd czerpiemy nasze własne wzorce?
Skąd zaczerpnęliśmy nasze własne wzorce przedmiotów kultowych? Nasze ozdoby
liturgiczne, nasze liturgiczne szaty? Co posłużyło za model korony albo pastorału? U kogo
podpatrzono, że pewne działania wykonywać wolno tylko w przepisowych szatach? Co
naśladujemy, kiedy w czasie procesji Bożego Ciała niesiemy ulicami niebo ? Dlaczego
najświętszą świętość zamyka się w ołtarzu? Skąd pochodzą wzory aniołów ze skrzydłami i
promiennymi aureolami? Co posłużyło za model dla Arki Przymierza, dla ołtarza głównego i
niebieskiego tronu? Skąd my, Ziemianie, zaczerpnęliśmy tak dziwaczne wyobrażenia, jak to o
wniebowstąpieniu? Czy sami wymyśliliśmy niepokalane poczęcie , grzech pierworodny ,
zbawienie , Mesjasza?
Badania nad powstającymi w naszym stuleciu kultami, nad żyjącymi współcześnie ludzmi
epoki kamiennej, stanowią jakby zwierciadło, w którym możemy odnalezć obraz nas samych
sprzed wieków. Wgląd w przyczyny i rozwój kultów cargo - i nie tylko - pozwala nam wejrzeć
także w naszą własną przeszłość. Także i my będziemy musieli dociec początków, przyczyn
naszej formy wierzeń.
Kto dostarczył nam wzorców, kim byli nasi nauczyciele?
Kiedy Rosjanin został bogiem
We wrześniu roku 1871 do Bongu na Nowej Gwinei przybił statek Witez przywożąc
rosyjskiego badacza Mikłucho-Makłaja. Ludność tubylcza przyglądała mu się sceptycznie,
odnosząc się do niego niechętnie i z rezerwą. Rosjanin jednak był dobrotliwy, przyjazny, ale
zarazem wytrzymały, ponieważ udało mu się przetrzymać śmiertelną wówczas z reguły malarię.
Któregoś razu tubylcy zobaczyli Makłaja chodzącego w nocy z latarnią i natychmiast uznali, że
jest człowiekiem z Księżyca. Makłaj wyjaśniał im cierpliwie, że pochodzi z Rosji, nie z
Księżyca, ale tubylcy nie bardzo potrafili to zrozumieć. Dla nich Rosjanin stał się osobliwą istotą
nie tylko dlatego, że miał białą skórę, ale przede wszystkim dlatego, że pojawił się tak nagle na
takim wielkim statku. Tubylcy z miejsca ogłosili go bogiem Tamo Anut, zaś jego statek boskim
pojazdem. Kiedy któregoś dnia fale przypływu wyrzuciły na brzeg drewniany posąg z jakiegoś
wraku, tubylcy podnieśli go do rangi zasługującego na cześć symbolu ich nowego boga Tamo
Anuta. Kiedy potem Makłaj opuścił wyspę, jego kult rozprzestrzenił się na dobre. Gdy na Nową
Gwineę przybyli Holendrzy i Niemcy, wszędzie napotykali symbole i przedmioty kultowe boga
Tamo Anuta, którego powrotu Bainingowie oczywiście z tęsknotą wyczekiwali.
Wieczny powrót
Oczekiwanie powrotu domniemanego boga, który kiedyś się oddalił, należy do żelaznego
arsenału wyobrażeń wszystkich ludów. Sepik to największa rzeka Nowej Gwinei. Mieszkańcy
dolnego odcinka jej biegu opowiedzieli białym historię ich człowieka z nieba , Lap-tamo. w
Lap-tamo miał niegdyś zstąpić z nieba i podarować ludziom nowe owoce. Kiedy wylądowali
biali, tubylcy wręczali im koszyki z przedmiotami kultu, ponieważ sądzili, że wśród przybyszów
jest też Lap-tamo, który natychmiast je rozpozna. W górnym biegu Sepiku badacze natknęli się
ku swemu zdumieniu na małe drewniane modele samolotów umieszczane dla ozdoby na dachach
oraz używane w czasie obrzędów.
Przedmioty kultowe stają się swego rodzaju szyfrem funkcjonującym pomiędzy ludzmi a
bogami , i wszystko, co bogowie czy inne niepojęte istoty robiły czy pozostawiły, było
powtarzane bez zrozumienia jako hasło albo naśladowane w tej czy innej formie. W ten właśnie
sposób w roku 1945, tuż po zakończeniu wojny, powstało na jednej z małych wysepek Nowej
Gwinei w pobliżu Wewak prawdziwe widmowe lotnisko. Tubylcy mieli okazję obserwować
samoloty lądujące na sąsiedniej dużej wyspie, dowiedzieli się, że lądują one na szerokiej
ścieżce , a więc bez wątpienia muszą być wielkimi ptakami. Tak więc budowa szerokiej
ścieżki na ich własnej wysepce stała się nieodzowna. Tubylcy wykarczowali i zniwelowali pas
dżungli - teraz ptaki z nieba mogą już swobodnie nadlecieć przynosząc obfitość cargo.
Amerykanie jako wysłannicy bogów
Wiosną 1945 Amerykanie zbudowali na Nowej Gwinei bazę wojskową na terenach wokół
miejscowości Hollandia (Kotabaru). W pewnych okresach stacjonowało tam do 400 tysięcy
żołnierzy. Non stop lądowały samoloty wspomagając zaopatrzeniem wojnę na Pacyfiku.
Tubylcy, głównie Papuasi, z nieufnością przyglądali się poczynaniom obcych. Nic nie rozumieli.
Nie mieli najmniejszego pojęcia o polityce światowej, o szalejącej wojnie. Ich światem był busz.
Obcy, którzy w jednej chwili wtargnęli do ich świata, musieli dysponować
[ Pobierz całość w formacie PDF ]