download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Anderson Natalie Światowe Życie Duo 352 Pierwszy pocałunek
- Anderson Caroline Medical Duo 473 PowrĂłt buntownika
- Fielding Liz Romans Duo 1065 Sen o pustyni
- M339. (Duo) McArthur Fiona Niebezpieczna wyprawa
- GR826. (Duo) Betts He
- Black Gold Billionaires 03 Celmer Michelle Niebezpieczna namiętność
- 106 West Annie Gry namiętności i biznesu
- 059. Ash Rosalie Ślepa namiętność
- 688. DUO Rose Emilie Dawna namiętność
- verne_phare_bout_monde_mv
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotocafe.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozrzucając je po podłodze.
- Wez mnie - jęknęła Gillian, kiedy stanął przed nią nagi i gotowy. Widok
jego ciała niezmiennie przyprawiał ją o dreszcze. Był taki piękny. I tak
imponujÄ…co zbudowany.
Bryce wziął ją za ręce i pociągnął w dół, na futrzany dywan przed
kominkiem.
- 90 -
S
R
- Jesteś pewna, że tego chcesz? - spytał zdławionym głosem.
- Chcę cię poczuć w sobie. Teraz - wyszeptała i pchnęła go na dywan. Nie
mogła czekać ani chwili dłużej. Kiedy upadł na wznak, dosiadła go, ciasno
obejmujÄ…c udami.
Z gardłowym jękiem zacisnął dłonie na jej biodrach i wdarł się w nią
potężnym pchnięciem. Krzyknęła z rozkoszy, z ulgi, ze szczęścia. Odrzuciła
głowę w tył i zaczęła się poruszać w zmysłowym rytmie, sycąc się każdą
sekundą zespolenia ich ciał i dusz.
Bryce wyciągnął do niej ręce i wplótł palce w jej włosy, a potem
przyciągnął ją do siebie. Z ustami przy jego ustach wyszeptała jego imię.
Modliła się, żeby dane jej było na zawsze zapamiętać wspaniałe, niepowtarzalne
uczucie ich intymnej bliskości. Pobudzał ją mocnymi pchnięciami, podkreślając
każde z nich głębokim pocałunkiem. Jego dłonie błądziły po jej ciele, aż
wreszcie spoczęły na piersiach, obdarzając intensywną pieszczotą.
- Spójrz na mnie, Gillian. Spójrz na mnie - rozkazał.
Usłuchała.
Uniosła zarumienioną twarz i popatrzyła pociemniałymi oczami w jego
oczy. Usta miała obrzmiałe od pocałunków. Wpatrzeni w siebie poruszali się w
zgodnym rytmie, który z chwili na chwilę stawał się coraz szybszy, coraz
bardziej szalony. Wreszcie Gillian wbiła paznokcie w ramiona Bryce'a i
wyprężyła się, a jej ciało przeszyła oślepiająca błyskawica spełnienia. Miała
wrażenie, że unosi się gdzieś między niebem a ziemią, kiedy Bryce dołączył do
niej, wytryskując pulsującym gorącem wewnątrz jej ciała. Opadła na niego, wy-
czerpana i spełniona, i przytuliła się mocno, chcąc jak najdłużej czuć bicie jego
serca przy swoim.
Zdyszani, ze splątanymi nogami i ramionami, leżeli bezwładnie w cieple
kominka, pod czujnym spojrzeniem papierowego anioła, który przysiadł na
czubku choinki. Nie wiedzieli, ile czasu upłynęło, zanim byli w stanie się ru-
szyć.
- 91 -
S
R
- Wezmiemy prysznic? - spytał Bryce, obejmując Gillian i rozcierając jej
ramiona, które zaczęły się pokrywać gęsią skórką.
Od wschodu słońca dzieli nas jeszcze wiele godzin, pomyślała, patrząc na
gwiazdy, które lśniły na nocnym niebie za oknem. Kiedy nad górami pojawi się
łuna świtu, Bryce odejdzie na zawsze. Ale teraz nie będzie o tym myśleć. Teraz
skupi się na tym, żeby w pełni wykorzystać czas, który jej pozostał.
- Pomóż mi wstać - powiedziała z uśmiechem, wyciągając do niego
ramiona.
Nie spełnił jej polecenia, tylko porwał ją w ramiona i uniósł, jakby nie
ważyła więcej niż piórko. Oplotła jego szyję ramionami i wdychała
najwspanialszy w świecie zapach jego rozgrzanej skóry, kiedy niósł ją po
schodach do sypialni prosto pod prysznic. Jej ciało, wyczerpane miłosnymi
zmaganiami, z wdzięcznością przyjęło delikatną, kojącą pieszczotę wody.
Wtulona w silne ramiona Bryce'a uniosła twarz i pozwoliła, by obmywał ją
ciepły strumień. Woda w cudowny sposób likwidowała zmęczenie, ale niestety
nie była w stanie uwolnić jej od świadomości, że jest beznadziejnie zakochana
w swoim byłym mężu. I że on w najmniejszym stopniu nie podziela jej uczuć.
Przez moment poczuła się rozpaczliwie samotna.
Zaraz jednak wzięła się w garść. Zamiast żałować tego, czego nie może
mieć, czy nie lepiej skupić się na chwili obecnej? Wyswobodziwszy się z
ramion Bryce'a, zaczęła mydlić jego plecy i ramiona powolnymi ruchami. Potem
nalała w zagłębienie dłoni trochę szamponu i wmasowała go w jego włosy.
Przymknął oczy i z upodobaniem poddawał się jej czułym zabiegom,
zadowolony jak syty kocur.
- Teraz moja kolej - powiedział wreszcie, biorąc ją za ramiona i
przyciągając do siebie. Delikatnie namydlił jej piersi, a kiedy ciepła woda
spłukała pianę, pochylił się i objął ustami sterczący sutek. Wstrząsana
dreszczami, zatoczyła się i oparła o mokre kafelki. Bryce ukląkł przed nią, ry-
sując ustami gorący szlak w dół jej brzucha. Kiedy dotarł do ukrytego między
- 92 -
S
R
udami kwiatu jej kobiecości i wniknął językiem między delikatne płatki,
krzyknęła z rozkoszy, a pod jej powiekami rozbłysły miliony iskier.
Nie wiedzieli, ile czasu upłynęło, ale w pewnym momencie woda w
prysznicu zaczęła stygnąć. Bryce pomógł Gillian wyjść z kabiny i owinął jej
ciało miękkim ręcznikiem.
- Chyba już nigdy w życiu nie odzyskam władzy w nogach - jęknęła. Nie
protestowała, kiedy wziął ją w ramiona i zaniósł do sypialni.
ROZDZIAA CZTERNASTY
- Nigdy nie przestałam cię kochać - szepnęła Gillian w ciemność,
odnajdując ustami usta Bryce'a. Kiedy dotarło do niego, co powiedziała, poczuł
się tak, jakby rzuciła w niego odbezpieczony granat, który, wybuchając, zrujno-
wał jego poukładany świat.
Jak miał uwierzyć w to, że Gillian go kochała? W to, że nigdy nie
przestała go kochać?
Ja też cię kocham, Gillian, krzyczało jego serce w ciszy, która zaległa po
jej słowach. Nigdy nie był tak pewien swoich uczuć jak w tej chwili.
Ale nie mógł jej tego powiedzieć. Było za pózno.
Objął rozgorączkowanym spojrzeniem kobietę leżącą na łóżku. Jej ciało
w srebrnym świetle księżyca wydawało się białe i gładkie jak kość słoniowa, jej
oczy lśniły jak gwiazdy w drobnej twarzy, obramowanej ciemnymi, jedwabisty-
mi włosami. Nigdy nie widział piękniejszej istoty. Kochał każdą komórkę jej
ciała, ale to nic nie zmieniało. Nie było dla nich przyszłości. Na ponurych
zgliszczach, które zostały z ich małżeństwa, niepodobna było czegokolwiek
zbudować.
Gillian nie miała odwagi spojrzeć Bryce'owi w oczy.
- Przepraszam cię - wyszeptała. - Wybacz, że cię skrzywdziłam.
ObjÄ…Å‚ jÄ… i przycisnÄ…Å‚ do serca.
- 93 -
S
R
- Przepraszam cię też za to, co przed chwilą powiedziałam - dodała ledwo
słyszalnym głosem. - Biorąc pod uwagę twoją obecną sytuację, nie powinnam
była ci tego mówić.
Jak mógł nie kochać tej kobiety, która potrafiła zachować godność w
każdej sytuacji?
- To prawda - przyznał, udręczony. - Nie powinnaś była. Ale jakie to ma
znaczenie wobec tego, co ja zrobiłem? Kochałem się z tobą, a przecież jestem
zaręczony z inną kobietą! - W rozterce przejechał rękami po twarzy i zanurzył
palce we włosach. - Zgrzeszyliśmy, Gillian. Wiesz o tym tak samo dobrze jak ja.
Najgorsze, że będę musiał wyznać Vi, co zrobiłem.
- Nie kupisz sobie spokoju sumienia, przyznajÄ…c siÄ™ do winy -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]