download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- 105. Whitiker Gail Tajemnice Opactwa Steepwood 11 Akademia uczuć
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 02 Tajemnica
- 27 Tomasz Olszakowski Pan Samochodzik i Tajemnice Warszawskich FortĂłw
- Christie Agatha Tajemnica reztdencji Chimneys
- G.M Siedem Tajemnic Seksu
- Steffen Sandra Na wszystko przyjdzie czas
- 2.Brown Sandra PowrĂłt do Ĺźycia
- Małżeństwo z milionerem Mortimer Carole
- Sekret milionera George Catherine
- Catherine George Sekret milionera
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pojczlander.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pocałował z mieszaniną wściekłości i po\ądania. I równie
gwałtownie odepchnął ją po chwili.
- Zpij dobrze - powiedział. - Rano zawiozę cię na policję.
- Nie, nie. Wezmę taksówkę.
- Nie wezmiesz.
- NienawidzÄ™ apodyktycznych mÄ™\czyzn!
- Jestem tylko dobrym gospodarzem - powiedział
Å‚agodnie. - Dobranoc, Katrin.
Zakręciła się na pięcie, otwarła szklane drzwi i znikła
wewnÄ…trz domu. Zapatrzony w rozgwie\d\one niebo, Luke
wypił wino. Dlaczego ją zaprosił? Dotychczas ten dom był
jego twierdzą, w której mógł skryć się przed światem. Być
sobą, jak lubił. Dlaczego nie usłuchał Ramona? San Francisco
to du\e miasto, tak zdaje się powiedział. Nie musisz jej
spotkać...
Luke był tak wściekły, \e najlepiej byłoby dla reporterów,
gdyby trzymali siÄ™ od niego z daleka.
Kiedy przyjechał po Katrin na posterunek, tłum
dziennikarzy wprost oblepiał tylne drzwi. Zatrzymał
samochód przed głównym wejściem. Katrin wsiadła prędko i
Luke ruszył z kopyta.
- Ramon puścił plotkę, \e będę wychodziła tylnym
wyjściem - powiedziała cicho. - I dziennikarze w to uwierzyli.
- Jak poszło? - spytał Luke.
- Ju\ koniec. Mogę wracać do domu.
Mróz przeszedł mu po kościach. Nie był jeszcze gotów na
jej odjazd.
- W jednym z hoteli w Nob Hill jest dzisiaj wielki bal
dobroczynny - powiedział. - Mam bilety od wielu tygodni.
Uwa\am, \e powinnaś tam pójść.
- Całkiem postradałeś rozum?! Ostatnia rzecz, o której
marzÄ™, to pokazywanie siÄ™ publicznie.
- Wstydzisz siÄ™ mnie, Katrin?
- Nie bądz głupi! Po tym wszystkim, co znalazło się w
dzisiejszych gazetach, myślisz, \e mogłabym pójść na
imprezę, na której pełno będzie ludzi, z którymi stykałam się
przed laty? Z mę\czyzną, o którym dziennikarze napisali, \e
jest zapewne moim kochankiem?
To prawda, gazety napisały du\o. Na pierwszych stronach
znalazło się zdjęcie pełnej wściekłości twarzy Luke'a.
- Nie zrobiłaś nic złego, nic, czego powinnaś się wstydzić
- powiedział dobitnie. - Czemu miałabyś się ukrywać?
Przeciwnie, powinnaś się tym szczycić.
- Całkiem oszalałeś.
- Jedziemy na Union Square kupić ci sukienkę
wieczorową. Do domu mo\esz polecieć jutro.
- JesteÅ› autokratycznym, hardym tyranem!
- Ale te\ świetnie tańczę. - Zatrzymał auto przed
czerwonym światłem i uśmiechnął się do niej. - Lubisz
tańczyć?
- Uwielbiam - spojrzała nań spode łba. - Do tego jeszcze
jesteś zarozumiały.
- Do obelg wrócimy, kiedy orkiestra zrobi sobie przerwę.
- Czy\bym była zmuszana do zrobienia czegoś, o czym
wiem, \e tego robić nie powinnam?
- Tak.
- Co ty będziesz z tego miał, Luke? Nową rozrywkę?
Sposób na zabicie nudy?
- Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie - powiedział
kategorycznie. - Bo sam nie wiem, co powiedzieć.
- No có\, przynajmniej mówisz szczerze.
- Czy musimy analizować ka\dy nasz postępek?
- Kiedy ja analizuję, to jest to samoobrona - powiedziała
Katrin. - Nie jestem pewna, czy zdajesz sobie sprawÄ™ z
wra\enia, jakie robisz, kiedy tylko wchodzisz do jakiegoÅ›
pomieszczenia. Ka\da kobieta, zarówno nastolatka, jak i
staruszka, wodzi za tobą oczami, jak za jakimś smakołykiem.
Z ubolewaniem stwierdzam, \e mnie to tak\e dotyczy.
Poczuł na karku falę gorąca.
- Daj spokój, Katrin!
- Mówię prawdę. Jesteś najseksowniejszym mę\czyzną,
jakiego kiedykolwiek spotkałam.
- Strasznie wyolbrzymiasz i dobrze o tym wiesz -
mruknÄ…Å‚.
- Nieprawda. Ale mniejsza z tym. WracajÄ…c do tego balu
dobroczynnego. Nie mogę pozwolić sobie na suknię balową.
Oszczędzam na dalsze studia.
- To będzie prezent. Ode mnie. - Głęboko nabrał
powietrza, \eby stłumić budzące się w nim uczucie paniki. -
Chcę cię przeprosić, \e odjechałem w środku nocy.
Ku jego rozpaczy, światła na najbli\szym skrzy\owaniu
zmusiły go do zatrzymania.
- Po raz trzeci pytam cię, Luke, dlaczego odjechałeś?
- Bo bałem się zostać?
- Bałeś się?!
- To przecie\ powiedziałem. - Co z tym światłem, do
cholery!? pomyślał. Czemu się nie zmienia?
- Bałeś się mnie?
- Bałem się tego, co ze mną zrobiłaś - warknął.
- Myślałam, \e nie spodobało ci się kochanie się ze mną.
śe dlatego odjechałeś - powiedziała cichutko.
Luke zamarł na chwilę.
- Nie spodobało mi się?! Mówisz powa\nie? Kierowca za
nimi nacisnął na klakson. Zwieciło zielone światło. Luke
gwałtownie wcisnął pedał gazu. - Więc co miałam sobie
pomyśleć? Uznałam, \e byłam dla ciebie, mimo mał\eństwa,
zbyt mało doświadczona. Zbyt niezręczna. Ju\ bardziej nie
mogła się pomylić.
- Uciekłem, gdy\ nienawidzę tracić kontroli nad sobą -
powiedział z trudem.
Dłonie na jej kolanach otwarły się powoli, rozluzniły.
- Zauwa\yłam.
- Zauwa\asz zbyt wiele. Nie wiem, co jest w tobie
takiego, ale przez miesiąc powiedziałem ci więcej o sobie ni\
Ramonowi, którego znam od lat.
- To przez te moje du\e, niebieskie oczy - rzuciła
zuchwale. Ze ściśniętymi ustami wjechał do gara\u.
- Masz kupić najwspanialszą suknię i wszystko, co
jeszcze będzie ci potrzebne. I nie myśl o pieniądzach.
- Tak jest, sir - powiedziała głosem idealnej kelnerki.
Luke roześmiał się. Zły humor opuszczał go powoli.
- Przychodzi mi na myśl, \e zanim poznałem ciebie,
prowadziłem okropnie nudne \ycie - powiedział.
Wysiedli z auta i ruszyli przez plac.
- Chcesz wstąpić do Saksa? - zapytał.
- Chciałabym, \ebyś zobaczył sukienkę dopiero
wieczorem - powiedziała Katrin, z policzkami płonącymi z
emocji.
Uśmiechnął się szeroko.
- W takim razie znajdziesz mnie w tym barze -
powiedział. Zdą\ył wypić kieliszek dobrego wina i przeczytać
gazetę zanim Katrin wróciła.
- Wydałam sporo pieniędzy w trzech sklepach -
powiedziała radośnie.
- Zwietnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]