download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Mortimer Carol Chcę tylko ciebie
- Mortimer Carol Weekend z szefem
- Braun Gałkowska Maria Psychologia domowa. Małżeństwo dzieci rodzina
- Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 166 Małżeństwo z przymusu
- 632. Field Sandra Milioner i tajemnicza nieznajoma
- Broadrick Annette Tymczasowe małżeństwo
- Sekret milionera George Catherine
- Catherine George Sekret milionera
- 13_Mortimer Carole Zamek na wrzosowisku
- 492.Mortimer Carole Londyńskie negocjacje
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- myszka-misiu.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie interesuje mnie, czy jesteÅ›, czy nie!
- Urwała, słysząc pukanie do drzwi.
- To na pewno lekarz. Skoro przyszedł, pozwól mu się zbadać.
Dominik wyszedł z sypialni, żeby otworzyć drzwi apartamentu.
Kenzie była pewna, że lekarz potwierdzi, iż winę za omdlenie
ponosi napięcie i brak odpowiedniego posiłku, więc dziwiło ją,
dlaczego Dominik, który wszedł za nim do sypialni, ma tak ponurą
minę. Lekarz zaczął jej zadawać pytania.
- Czy mógłbyś wyjść do drugiego pokoju? - spytała chłodno,
gdy lekarz chciał ją zbadać dokładniej.
Nie miała pojęcia, co przeżył, gdy Caroline Carlton wybiegła z
damskiej łazienki, krzycząc, że Kenzie zemdlała.
Nie widziała też delikatności, z jaką wziął ją w ramiona i zaniósł
do windy, odsuwajÄ…c po drodze zaniepokojonego Jerome'a i warczÄ…c
polecenia oszołomionemu dyrektorowi hotelu, któremu kazał
niezwłocznie wezwać lekarza.
115
RS
Była tak niesamowicie blada, gdy niósł ją do apartamentu, jej
długie włosy zwisały z jego ramienia. Kenzie zdawała się nic nie
ważyć w jego ramionach.
Zatem nie miał ochoty wychodzić do drugiego pokoju, bo chciał
się dowiedzieć, co z nią, u diabła, jest!
- Nie szkodzi, mąż może zostać, pani Masters - oznajmił z
uśmiechem lekarz. Był to niski szpakowaty człowieczek, najwyrazniej
nieco przestraszony potężną sylwetką Dominika.
- To nie...
Twarz Kenzie odzyskała nieco koloru, gdy zaczęła mówić.
- Stanę tam w kącie pod oknem, jeśli tak wolisz, Kenzie -
Dominik uciął w zarodku jej protest. Wiedział, że zwrot pani
Masters" wcale jej się nie podobał.
Z drugiej strony nadal nią jest, rozmyślał, stojąc z dala od łóżka,
skąd dobiegały niewyrazne odgłosy rozmowy Kenzie z lekarzem.
Była panią Masters. Jego żoną. A on był jej mężem.
Wielokrotnie w ciągu ostatnich tygodni wyjmował z szuflady
dokumenty rozwodowe, nie po to, żeby je wreszcie podpisać, tylko
przypomnieć sobie, że choć on sam się zmienił, Kenzie nie chciała
mieć z nim nic wspólnego.
Mgliście uświadomił sobie, że poszła do łazienki, wróciła po
kilku minutach, znów zaczęła szeptać z lekarzem.
- No cóż, uważam, że jest zdrowa - lekarz zwrócił się także do
Dominika. - Nie ma się czym martwić, panie Masters.
116
RS
- Kenzie straciła przytomność, więc nic dziwnego, że się
zmartwiłem.
- Lekkie omdlenie - poprawił go lekarz, pakując instrumenty do
torby. - Zapewniam pana, że na tym etapie to zupełnie normalne.
Oczywiście pani Masters musi się jak najszybciej skontaktować z
własnym lekarzem, a jeśli omdlenia będą się powtarzały, jestem
pewien...
- Co-jej-jest? - wycedził niecierpliwie Dominik.
- Myślę, że należą się państwu gratulacje - odparł z szerokim
uśmiechem lekarz. - Pańska żona jest w początkowym okresie ciąży.
Kenzie jest w ciąży!
117
RS
ROZDZIAA CZTERNASTY
- Wyraznie czuję - mruknął Dominik, wróciwszy do sypialni po
odprowadzeniu lekarza do drzwi - że gdybym się teraz ośmielił zadać
pytanie na temat ojcostwa twojego dziecka, mogłoby się to zle dla
mnie skończyć!
- Nie zaprzeczam! - wysyczała przez zaciśnięte zęby. Informacja
o ciąży chyba jeszcze do niej nie dotarła.
Nie przyszło jej do głowy... Spodziewała się dziecka, którego
sześć miesięcy temu tak bardzo pragnęła!
Dziecka Dominika...
Uświadomienie sobie tego faktu omal nie pozbawiło jej tchu.
Właściwie to była zdziwiona, że nie zemdlała powtórnie, kiedy lekarz
wyjawił swoją diagnozę.
Była w ciąży.
Jednak w innych okolicznościach, niż zawsze marzyła. Ona
sama i ojciec jej dziecka żyli w separacji i mieli zamiar wkrótce się
rozwieść.
Naprawdę była w ciąży. Nosiła pod sercem dziecko Dominika.
A choć nie chciała tego ani nie potrzebowała, wiedziała, że zapewni
dziecku miłość obojga rodziców.
- Nie mam pojęcia, o czym teraz myślisz, Kenzie - mruknął
Dominik, obserwując ją uważnie. - Choć mogę się domyślać! - dodał.
- W każdym razie nie mówmy o tym teraz, dopóki czegoś nie zjesz.
118
RS
[ Pobierz całość w formacie PDF ]