download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Cast P.C & Cast Kristin Dom Nocy 04 Nieposkromiona
- Arthur Keri Zew Nocy 05 W objęciach ciemności (Embraced By Darkness)
- 036 Romantyczne podróże Mansell Joanna Sekrety toskańskiej nocy
- GR1000.Radley_Tessa_Rozkosze_jednej_nocy
- Cast Kristin Dom nocy 1 Naznaczona
- świat nocy 2 Anioł‚ Ciemności,...(całość)
- asimov isaac nastanie nocy
- Rozkosze Nocy Day Sylvia
- De_Camp_Lyon_Sprague_ _Szalony_Demon
- Howard Robert E Conan. Stalowy demon
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotocafe.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kto przyjdzie? Johannesie, jesteÅ› jakiÅ› dziwny!
Inni majÄ… klucz. Ja jestem Å‚Ä…cznikiem .
Ach, mój Boże, jesteś chory, Johannesie!
Opanował się. Był prostą duszą, której nigdy nie oświecił kaganek oświaty, a i dla niego
samego jego własne słowa stały się zbyt zawiłe. Musiało mi się to przyśnić. Już nic nie
pamiętam .
Zagadką pozostało, gdzie Johannes spędził owe dwa miesiące. Z czasem jego zniknięcie
poszło w zapomnienie.
Dopiero rok pózniej zaczął podejrzewać, że coś z nim jest nie tak. Zawaliło się wysokie
rusztowanie, grzebiąc pod sobą trzech robotników, między innymi i Johannesa. Powinien
zginąć przygnieciony jak dwaj pozostali, ale miał tylko niegrozne otarcia na skórze. Nie
złamał żadnej kości. Z czego ty jesteś zrobiony? , pytał lekarz. Z żelaza?
Upływały lata. Wypadek samochodowy. Johannes wyszedł z niego cało: Można by
przypuszczać, że jestem nieśmiertelny , śmiał się niepewnie.
Gunvor traciła siły. Johannes zauważył, że żona się starzeje, ale on sam prawie w ogóle się
nie zmieniał. Pewnego dnia spadł z wysokości pięciu metrów, nie robiąc sobie przy tym
żadnej krzywdy. Czyżbym naprawdę był nieśmiertelny, zastanawiał się, upojony własną
potęgą. Przestał zachowywać jakąkolwiek ostrożność, podejmował ryzyko - i za każdym
razem uchodził z życiem.
Gunvor umarła i Johannes został sam. Dzieci wyniosły się daleko, wnuki już dawno się
pożeniły, na świat przyszły prawnuki, które Johannes rzadko widywał.
Nadal był w pełni sił życiowych i po kilku latach ożenił się z fertyczną pięćdziesięciolatką.
110
Jeden po drugim umierali przyjaciele, odprowadził też do grobu najstarszego syna. Jego
strata tkwiła w piersi piekącym bólem.
Pisały o nim gazety, publikowały zdjęcie pięciu pokoleń. Najmłodziej wyglądający
prapradziadek, jakiego kiedykolwiek oglądał świat. Ale Johannes nie odczuwał radości z
tego powodu.
Kilka lat pózniej nie miał już dzieci, a wnuki zgarbiły się i posiwiały.
Wielokrotnie rozmyślał o tych dwóch miesiącach, które uleciały mu z pamięci. Co wydarzyło
się tamtej nocy w górach? Kto uratował go od śmierci w śniegu? Nigdy nikomu nie
opowiadał o świetle i zbliżających się krokach. Johannes nie lubił, kiedy ktoś się z niego
śmiał, od razu się złościł. Dlatego wolał milczeć.
Czy to możliwe? myślał. Czy naprawdę jestem nieśmiertelny? To byłoby fantastyczne! Nie
musiałbym opuszczać tego wszystkiego, mógłbym patrzeć, jak rozwija się świat.
Ale czy naprawdę własnej śmierci człowiek obawia się najbardziej? Czy nie mocniej
przeraża utrata bliskich?
Vanja nic na to nie odpowiedziała, bo jej sytuacja ze względu na Tamlina był dość
szczególna. Marco zaakceptował jej milczenie, wiedział, że zarówno śmierć własna, jak i
najbliższych wydaje się dziewczynie równie straszna.
- Johannes nie myślał więcej o tym, że został zaprogramowany. Było to dla niego jak
niewyrazny, zamglony sen. Nie zastanawiał się nad obcymi, nieznanymi słowami, które od
czasu do czasu pojawiały się w mroku wspomnień. Był, jak już wspomnieliśmy, prostym
człowiekiem.
Powoli zaczynał stawać się sensacją.
Swą drugą żoną cieszył się prawie przez trzydzieści lat, potem i ona umarła, a Johannes
znów doświadczył goryczy samotności. Widywał czasem prawnuki i jedynego praprawnuka.
Ale wszyscy, z którymi coś naprawdę go łączyło, odeszli, a on irytował się na tych
gołowąsów, którzy wprowadzali takie zmiany i mieli tyle nowych niemądrych pomysłów.
Umarły prawnuki. A jedyny praprawnuk nie zdążył się ożenić.
Cały jego ród, wszyscy potomkowie, odeszli. Znów został sam. Zamyślał ożenić się jeszcze
raz, mieć nowe dzieci, ale żadna młoda kobieta go nie chciała. Nie wyglądał wcale młodo.
Skóra się pomarszczyła, chód nie był już tak sprężysty. Jego samotności nie da się opisać.
Z nikim nie był związany. Mieszkał nadal w tym samym domu, sam o siebie dbał i niewiele
jedzenia potrzebował, ale od innych ludzi odgradzał go ocean pustki. Nadawano mu
odznaczenia i uroczyście obchodzono kolejne jubileusze, pisano o nim i fotografowano jak
małpę w klatce, ale nie miał nikogo bliskiego. Wiedział, że zachowuje się wobec innych ludzi
nieżyczliwie, ale nie chciał mieć z nimi nic wspólnego.
111
Myślał często o Gunvor i dzieciach, i o tych dobrych, błogosławionych czasach, kiedy ludzie
jeszcze pracowali rękami i żyli blisko ziemi. Płakał wtedy, szloch wyrywał mu się z głębi
piersi.
- Jesteśmy już w przyszłości? - spytała Vanja.
- Tak, to już przyszłość.
- Niepiękny obraz przede mną rysujesz.
- To prawda. Ludzie nie byli już tak szczęśliwi, społeczeństwo nie potrzebowało ich tak jak
kiedyś, było ich bowiem zbyt wielu, bezrobotni kosztowali za dużo pieniędzy, rosła
przestępczość.
- Czy będzie za dużo ludzi na świecie? - spytała zdumiona Vanja.
- O, tak! NastÄ…pi prawdziwa eksplozja.
Dziewczyna zadrżała.
- Opowiadaj dalej!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]