download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Gordon Dickson Dragon 06 The Dragon and The Djinn
- Cykl Gwiezdne Wojny Młodzi Rycerze Jedi (04) Miecze świetlne (M) Kevin J.Anderson & Rebecca Moesta
- HT105. Schuler Candace Cykl Dynastia z Hollywood 02 Jeszcze jeden śliczny chłopiec
- Cykl Gwiezdne Wojny Uczeń Jedi (03) Ukryta Przeszłość (M) Jude Watson
- Terry Goodkind Cykl Miecz Prawdy (00) Dług wdzięczności (tom prequel)
- Bujold Lois McMaster Cykl Barrayar 01 Strzępy honoru
- Laurie King Mary Russel 06 Justice Hall (v1.0) [lit]
- Deveraux Jude Cykl James River 02 Oszustka
- Krystyna Siesicka Cykl Zapałka na zakręcie (2) Pejzaż sentymentalny
- Andre Norton Cykl Jern Murdock (1) Kamień nicości
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- blox.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tak, o to chodziło. Zaczęła kolejno wymieniać różne napoje. Na wszystko odpowiadał
przeczącym ruchem głowy. W końcu jednak trafiła.
Cecylia była wstrząśnięta.
- Zwykłej wódki? Co to da?
- Może potrzeba mu do czegoś więcej siły? - zastanawiał się Alexander.
- Tak, oczywiście, ależ jestem nierozgarnięta - przyznała Cecylia, czując bolesny ucisk w
dołku. To życzenie nie wróżyło nic dobrego.
Wspólnymi siłami wlali w niego kilka łyków, aż dał znak, że wystarczy.
W chwilę potem otworzył oczy i spojrzał na nich.
- Mikael... powinien dostać... wszystko, co... posiadam - szeptał z wysiłkiem.
- Ależ, Tarjei... - jęknęła Liv.
Potrząsnął głową na znak, że prosi o ciszę.
- Z wyjątkiem... tajemniczego zbioru Ludzi Lodu. Ten ma... pójść do... Mattiasa.
Liv przymknęła oczy. Najchętniej pozbyłaby się tego, chciałaby, żeby te okropności zostały
wyrzucone, wiedziała jednak, że takie prośby nie zostaną wysłuchane. Poza tym to jest bezcenny
skarb, zdawała sobie z tego sprawę aż nazbyt dobrze.
- Zrobimy, jak sobie życzysz, Tarjei - powiedział Are. Usta tego dojrzałego, rosłego
mężczyzny drżały z żalu. - Czy chcesz, żeby Mikael tutaj przyjechał? Mieszkał z nami?
- Nie. Tylko z wizytÄ…. Opiekujcie siÄ™ nim, ale niech go wychowuje... Juliana. To dobra
kobieta. Mikael jest jedynym... potomkiem jej brata. Dlatego chciałaby...
- Tak, rozumiemy. Nie zerwiemy z nim zwiÄ…zku.
- Przekażcie mu pozdrowienia... kiedyś... powiedzcie, że go... kochałem. Bardzo!
- Powiemy - obiecała Cecylia. - Pojedziemy do Lowenstein, najszybciej jak to będzie
możliwe.
- I powiedzcie Mattiasowi... że musi znalezć... godnego dziedzica.
- Wiemy - powiedział Dag. - Takiego jak ty.
Tarjei uśmiechnął się.
W dwa dni potem umarł w wieku dwudziestu ośmiu lat.
Wszyscy byli jak porażeni. Wielka nadzieja rodziny, on, który mógł zdobyć światową sławę
w nauce, odszedł. Ich ukochany Tarjei! To niemożliwe! On nie mógł umrzeć! Nie on!
Ale to była prawda.
Wszyscy domownicy, i cała służba także, chcieli pójść na pogrzeb, więc Kaleb ofiarował
się, że zostanie w domu i zajmie się dziećmi, i gospodarzy, i służby. Przyjęli jego propozycję z
wdzięcznością.
Okazało się, że będzie się musiał opiekować sporą gromadą. Na dziedzińcu w Grastensholm
zaroiło się od dzieci. Gdy pierwsze onieśmielenie minęło, bawiły się i biegały jak szalone,
nieskrępowane tym, że w kościele odbywa się właśnie żałobne nabożeństwo.
Ale słuchały się Kaleba. Był już prawie dorosłym młodzieńcem, a jego wrodzony spokój
bardzo im się podobał. Gdy widział, że się za bardzo oddalają albo biegają za szybko, wystarczyło,
że podniósł głos.
Były niczym stadko kurcząt.
Wśród czwartego pokolenia potomstwa Tengela byli prawie wyłącznie chłopcy: Kolgrim,
Mattias, Andreas, Mikael i Tancred. Teraz Kolgrim odszedł na zawsze, a Mikael przebywał gdzieś
bardzo daleko stÄ…d, w obcym kraju.
Jedyną dziewczynką w tym pokoleniu była blizniaczą, siostra Tancreda, Gabriella.
Kaleb szybko się zorientował, z kim ma do czynienia, jeśli chodzi o tę czwórkę: baron,
margrabia, margrabianka i mały chłopski syn.
Mattiasa znał dobrze. Andreas był skupionym ośmiolatkiem, który najchętniej bawił się
sam. Uśmiechał się sympatycznie, zjeżdżając po poręczy schodów, i przyglądał się zabawom
innych dzieci z wyniosłym spokojem.
Bliznięta różniły się między sobą bardzo. Tancred był wszędzie, żywy, odważny, z błyskiem
humoru w ciemnych oczach. Włosy miał tak ciemne, że ich dawna miedziana barwa pojawiała się
już tylko jako refleks w blasku słońca.
Mała Gabriella, siedmiolatka podobnie jak brat, trzymała się Kaleba. Układała teraz lalkę
do snu na schodach, gdzie Kaleb siedział. Okrywała ją piękną koronkową chusteczką, sprawdzając
co chwila, czy Kaleb jeszcze tam jest.
Włosy miała zupełnie proste, zaplecione w dwa warkocze, które teraz wciąż opadały na
lalczyne łóżko. Cierpliwie odrzucała je z powrotem na plecy. Po Paladinach odziedziczyła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]