download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Lensman 04 Smith, E E 'Doc' Gray Lensman
- Cast P.C & Cast Kristin Dom Nocy 04 Nieposkromiona
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow 04 Spiew Smokow
- HT105. Schuler Candace Cykl Dynastia z Hollywood 02 Jeszcze jeden śliczny chłopiec
- Destiny Blaine Menage Amour 67 Virgin Promises 04] Winning (pdf)
- Diana Palmer Soldier Of Fortune 04 Pora na miłość (Mercenary's Woman)
- Terry Goodkind Cykl Miecz Prawdy (00) Dług wdzięczności (tom prequel)
- Bujold Lois McMaster Cykl Barrayar 01 Strzępy honoru
- Cat Johnson [Studs in Spurs 04] Hooked [Samhain] (pdf)
- 0974. Blake Ally Imperium rodzinne 04 Największe wyzwanie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- blox.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
badań dna oceanu, i uczynili to o wiele wcześniej, zanim wznieśliście swoje rezydencje.
Kiedy zapoznawałam się z bazami danych na ten temat, stwierdziłam, że wy, Mairanie,
otrzymaliście kopię raportu ukazującego rozmieszczenie złóż cennych minerałów kilka
miesięcy wcześniej, zanim wybraliście miejsce na wzniesienie zwieńczonego kopułą
konsulatu. Na koniec dowiedziałam się, że odszukaliście w raporcie takie miejsce, w którym
znajdują się najbogatsze złoża ditanu, i postanowiliście wznieść swoją rezydencję właśnie
tam, doskonale wiedząc, że niedługo Vergillowie rozpoczną wiercenia i eksploatację
bogatego złoża.
Tak, ambasadorze, całe dno oceanu jest do dyspozycji - ciągnęła, odgarnąwszy pasmo
włosów, które wiatr rozwiewał niczym złociste płomienie. - Ale to właśnie pan zdecydował
się poruszyć tę sprawę. Zbudowaliście konsulat, dysponując wiarygodną informacją, że
Vergillowie zechcą prowadzić wiercenia w tym samym miejscu.
Przez chwilę czekała na odpowiedz, ale Mairanin nie odezwał się ani słowem.
- Vergillowie także poprosili nas o interwencję- oświadczyła. - A zatem możecie albo
zmienić lokalizację swojego konsulatu - co przyjdzie wam bez trudu, zważywszy na
modułową konstrukcję kopuł - albo musicie pogodzić się z hałasem i wszystkimi innymi
niewygodami.
Zdumiony Mairanin przez chwilę milczał, a pózniej, wymachując mackami, zaczął
wydawać przerazliwe piski.
- Możesz tego nie tłumaczyć - odezwała się ostro Tenel Ka, zwracając się do
miniaturowego androida, po czym znów obróciła głowę w stronę niezgrabnej czarnej istoty.
- Przybyłeś prosić mnie, bym podjęła decyzję, a ja właśnie ci ją oznajmiłam. W
przyszłości zapewne zechcecie sami rozwiązywać własne problemy zamiast marnować nasz
czas niemądrymi sporami. Przemówiłam.
Usiadła i ponownie okryła ramiona królewskim płaszczem. Po kilku chwilach
mairański ambasador odwrócił się i poczłapał przez płytką wodę, po czym zniknął, przykryty
przez fale.
- Bardzo dobrze, Tenel Ka! - zawołał Jacen, już biegnący w jej stronę. Lowbacca
prychnął, wybuchając beztroskim śmiechem.
Tenel Ka miała wrażenie, że z uniesienia wywołanego tym, co zrobiła, kręci się jej w
głowie. Zdumiało ją, że mimo wszystko tak łatwo potrafiła znalezć odpowiednie słowa.
Poprawiła diadem na głowie, ozdobiony tęczowymi klejnotami.
Kiedy odwróciła głowę, ze zdumieniem i niedowierzaniem ujrzała babkę, zawsze
nieustępliwą, bezwzględną i wymagającą matriarchinię, promiennie uśmiechniętą.
- Możliwe, że twoje metody są jeszcze cokolwiek surowe, dziecko - odezwała się Ta a
Chume - ale decyzja, którą właśnie podjęłaś, była ze wszech miar słuszna i sprawiedliwa.
ROZDZIAA 16
Odpoczynek i bezpieczeństwo były czymś miłym i potrzebnym, ale po kilku dniach
przebywania na Reef Fortress Jacen doszedł do wniosku, że mając do wyboru albo
przebywanie w fortecy, albo pływanie w zacisznej małej zatoczce, zaczyna odczuwać dziwny
niepokój. Straszny niepokój.
Tenel Ka również była osobą nie cierpiącą bezczynności. Jacen wiedział o tym chyba
lepiej niż ktokolwiek inny. Dziewczyna lubiła być w ciągłym ruchu, pragnęła przeżywać
wciąż nowe przygody i nie chciała, żeby ktoś niańczył ją i trzymał w zamknięciu jak ulubione
zwierzę. Ranna jednoręka wojowniczka nie miała zamiaru zachowywać się jak staruszka i
tylko przyglądać się, jak morskie fale rozbijają się o przybrzeżne skały.
Ta a Chume powróciła do Pałacu Fontann, żeby osobiście pokierować śledztwem w
sprawie podłożenia bomby. Pozostawiła Tenel Ka i innych młodych Jedi pod wątpliwą opieką
pani ambasador Yfry, której wargi układały się zawsze w bardzo cienką linię. Kobieta była
taka chuda i żylasta, jakby jej mięśnie zostały wykonane z durastali, a nie z żywej tkanki... ale
przecież wszystkie osoby należące do hapańskiego dworu wiodły trudne życie, nie ufając
nikomu i walcząc, żeby osiągnąć jak najwięcej osobistych korzyści. Jacen spodziewał się, że
pani ambasador jest nie gorsza niż ktokolwiek inny spośród osób należących do tej grupy.
Dopiero teraz rozumiał, dlaczego Tenel Ka wolała uczciwe, chociaż ciężkie życie, jakie
wiedli ludzie na rodzimym świecie jej matki, Dathomirze, od hipokryzji i trucicielstwa, do
czego bardzo często uciekali się hapańscy politycy.
Przekonał się, że Tenel Ka opuściła fortecę górującą nad resztą wyspy. Znalazł
dziewczynę stojącą na samym szczycie wysokiej skały. Posługując się zdrową ręką, rzucała
kamienie, starając się trafić w środki wodnych wirów, jakie z sykiem tworzyły się wokół
wierzchołków raf wystających z wody. Zamyślona i skupiona, uważnie mierzyła i za każdym
razem, kiedy trafiała do wybranego celu, cieszyła się jak dziecko. Jacen stanął w pewnej
odległości za jej plecami i nie chcąc wyrywać koleżanki z zadumy, tylko się przyglądał.
Jaina i Lowie, którzy wyszli z fortecy i podążyli za Jacenem, także stanęli i patrzyli,
jak Tenel Ka rzuca kamieniami. Wyglądało na to, że wszystkich dręczy ten sam niepokój...
Nie mając dokąd pójść i co robić, czuli się na maleńkiej wyspie jak w więzieniu.
Po kilku minutach otworzyło się okno balkonu znajdującego się wysoko nad ich
głowami i Jacena oślepił błysk słońca, odbity od powierzchni wypolerowanej transpastali. Na
balkonie pojawiła się chuda jak szczapa ambasador Yfra. Kiedy przepatrywała skaliste
wybrzeże, pragnąc znalezć młodych rycerzy Jedi, przypominała drapieżnego ptaka. Zaczęła
wymachiwać rękami, pragnąc zwrócić ich uwagę.
Lowie wciągnął słone powietrze i zaryczał, wypowiadając jakąś uwagę. Em Teedee
wydał jednak elektroniczny pisk na znak, że się z nim nie zgadza.
- Jestem pewien, że nie mam pojęcia, o co może panu chodzić, panie Lowbacco!
Dlaczego doszedł pan do wniosku, iż nagle atmosfera uległa zepsuciu? Jeżeli chce pan znać
moje zdanie, w powietrzu unosi się nadal ten sam świeży słony zapach morskiej wody, jaki
czuło się w nim w ciągu ostatniej godziny.
Kiedy rozległ się piskliwy głos miniaturowego androida, zaskoczona Tenel Ka
odwróciła się i przez chwilę w zdumieniu patrzyła na przyjaciół przyglądających się jej
zabawie. Pózniej zbiegła ze skały i dołączyła do pozostałych trojga młodych Jedi.
- Przekonajmy się, o co może chodzić pani ambasador - odezwała się burkliwie, a
potem ruszyła do fortecy.
- Może to będzie coś zabawnego - zasugerował Jacen.
Tenel Ka przez chwilę kierowała na niego szare oczy, po czym uniosła brwi i
powiedziała:
- Słowa: zabawa i ambasador Yfra zupełnie nie pasują do siebie.
Jacen parsknął śmiechem, zastanawiając się, czy Tenel Ka świadomie opowiedziała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]