download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Bonnie Dee & Laura Bacchi Butterfly Unpinned [Samhain] (pdf)
- Laura Martin Miłość na Majorce
- FTS LOOX N 100 EN
- Bagwell Stella Samotne serca
- 0826. Betts He
- Howard Robert E. Conan. Godzina Smoka
- Beaton M.C. Agatha Raisin 13 Agatha Raisin i śÂ›miertelna pokusa
- śąukowski LesśÂ‚aw Najwieksze klamstwa i mistyfikacje w dziejach KosciośÂ‚a
- Tryzna Tomek Panna Nikt
- Bookstore For Boys
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- myszka-misiu.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
daję sobie radę. Najgorszy jest ten nieszczęsny klin.
Nadine podniosła kołdrę i pokazała spory kawał gumowej pianki,
wsunięty między nogi pacjentki.
- Przez całą noc nawet oka nie zmrużyłam - poskarżyła się Peggy. -
Trudno sobie wyobrazić coś bardziej niewygodnego. Czy mogłaby siostra to
zabrać? - zwróciła się do Nadine, która z kolei spojrzała na Angela. - Wiem,
wiem, to po to, żebym nie krzyżowała nóg - powiedziała Peggy, kiedy żadne z
nich nie zareagowało - ale jeśli obiecam, że nie będę? Naprawdę, mam
wrażenie, że zaraz mi pęknie kręgosłup.
- Czy moglibyśmy to usunąć, siostro? - spytał Angelo. - Jeśli pani Peggy
obieca?
- Nie skrzyżować nóg, leżąc w łóżku, to jedna z najtrudniejszych rzeczy
na świecie - powiedziała Nadine.
- A może poduszka byłaby wygodniejsza?
- Możemy spróbować.
- Spróbujemy - rzekł Angelo, zaskarbiając sobie uśmiech wdzięcznej
pacjentki. - Tym bólem też się zajmiemy i może na jakiś czas zwiększymy
dawkę leku... Spacerowała już pani trochę?
- O, nie! - krzyknęła przerażona Peggy.
- A więc ma pani jeszcze przed sobą tę przyjemność - uśmiechnęła się
Nadine. - Zobaczy pani, to wcale nie jest takie straszne.
Nadine i Angelo zostawili pacjentkę i skierowali się do dyżurki
pielęgniarek.
- Czy to wszystkie problemy pani Simpkins? - spytał Angelo.
Nadine pokręciła głową.
- Bierze także metoprolol na nadciśnienie. Wydaje mi się, że i tutaj
trzeba zmienić dawkę. Widział pan zapisy jej ciśnienia?
- 32 -
S
R
- Tak, zauważyłem. Może przejdziemy do pani gabinetu i omówimy to
szczegółowo?
Po drodze wstąpili do sali, gdzie leżał Barry Fletcher, który zagadnął
Nadine:
- Jak idą próby, siostro?
- Mama mówiła, że wczoraj było kiepsko.
- Szkoda, że mnie tam nie ma - rzekł z zazdrością Barry. - Czy wie pani,
że to będzie pierwsze przedstawienie od powstania naszego zespołu, w którym
nie biorę udziału? A to akurat są Gondolierzy", prawda? Moja ulubiona ope-
retka.
- Niech się pan nie przejmuje - odparła Nadine, świadoma wyraznego
zainteresowania Angela. - Następna na pewno pana nie ominie.
- Co to są ci... Gondolierzy"? - spytał Angelo, kiedy weszli do gabinetu
Nadine.
- Przedstawienie wystawiane przez miejscowy zespół operetkowy.
- To w tym gra twoja matka?
- Tak, jest wielką miłośniczką operetki, tak samo jak Barry Fletcher.
Jest załamany, że nie może wziąć udziału w tym przedstawieniu.
- Nie znam się zbytnio na operetce... - przyznał Angelo. - W moim kraju
najpopularniejsza jest opera.
- Nasz zespół amatorski chybaby sobie z operą nie poradził -
uśmiechnęła się Nadine. - Lubisz operę?
- Wychowałem się na niej - przyznał Angelo. - Moja rodzina... W Rzymie
często chodzimy do opery, ale lubię też rocka, lubię heavy metal, lubię jazz,
lubiÄ™...
- Rozumiem. Lubisz muzykę - roześmiała się Nadine.
- Tak. Lubię muzykę. Lubię też twoją matkę - dodał, wykorzystując
chwilę swobodniejszej między nimi rozmowy. - Jest bardzo dobra i jestem jej
- 33 -
S
R
wdzięczny za propozycję, żebym został waszym nowym lokatorem... A ten pokój
bardzo mi siÄ™ podoba.
- Tak, istotnie... - Zaskoczona Nadine nie bardzo wiedziała, co
powiedzieć.
- Wciąż mi trudno uwierzyć, że Paul jest twoim synem. Zupełnie na to
nie wyglÄ…dasz.
- To naprawdę mój syn - zapewniła go wesoło - choć rzeczywiście byłam
bardzo młoda, kiedy go urodziłam...
Przerwała, widząc znów zainteresowanie w oczach Angela. Nie miała
najmniejszej ochoty rozmawiać z nim na ten temat.
- On ma takie ciemne włosy, a ty jasne - zauważył - ale może to po ojcu...
- Tak, jego ojciec miał ciemne włosy - przyznała. Szybkim krokiem
podeszła do biurka i wzięła do ręki kartę Peggy. - Wystarczy, doktorze. Mam
sporo pracy i pan na pewno też. Gdyby zechciał pan tu spojrzeć...
- Oczywiście.
Wpisywał właśnie do historii choroby nowe dawki leków, kiedy rozległo
się pukanie i w drzwiach stanęła Karen Ashton, jedna z sanitariuszek oddziału
ortopedycznego. Widząc Angela, wyraznie się rozpromieniła.
- O co chodzi, Karen? - spytała Nadine dość ostro, pamiętając, że Karen
[ Pobierz całość w formacie PDF ]