download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Cecily von Ziegesar Nikt nie robi tego lepiej
- Henley Virginia 02cz. Sokół i Panna 18
- Edgar Allan Poe Collected Works of Poe Volume 2 The Raven Edition
- Livingstone_J_B_ _Morderstwo_w_British_Museum
- Koryta Michael Lincoln Perry 02 Hymn Smutku
- Views from the Real World
- Chandler śąegnaj, laleczko
- Moira Tarling Diament dla Kate
- Koran
- Copeland Lori Najciemniej jest pod latarnić…
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- blox.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
plastikową miednicę, wskoczył z nią do samochodu i po dziesięciu
minutach, ryzykując życiem na zakrętach, był z powrotem z miednicą
wypełnioną po brzegi lodami z najlepszej cukierni w Wałbrzychu.
Michał powitał go serdecznie, bo zdążyłyśmy go z Ewunią oświecić
co do istoty zakładu. Zjedliśmy trochę tych lodów, resztę
wynieśliśmy psom do ogrodu, a fundatora wzięła w swoje obroty
Ewunia, bo w międzyczasie założyłyśmy się znów. Tym razem o to,
czy Ewuni uda się odbić go mnie. Powiedziała, że musi mu coś
pokazać w swoim pokoju... On rzucił ku mnie tęskne, rozkochane
spojrzenie, ale nie wypadało mu odmówić i poszedł za nią.
Zdążyliśmy rozegrać z Michałem mały mecz na komputerze, gdy
wrócili. O dziwo, Julek już na mnie nie patrzył, tylko wgapiał się
w Ewunię gałami jak talerze oglądane przez szkło powiększające, bo
zakochał się w niej na śmierć i wyjechał ze świętym
postanowieniem, że za rok, gdy Ewunia skończy szesnaście lat, to
przyjedzie do niego do Wiednia i wezmą ślub. Pózniej jej przysłał
ze trzy telegramy o treści: "Tylko Ty, Ty, Ty. Julek", ale Ewa nie
odpowiedziała na żaden, a gdy zadzwonił, to powiedziała mu przez
telefon, że to był tylko taki zakład między nami i dał jej spokój
całkowicie załamany. W dodatku obraził się na Michała.
I pomyśleć, że nawet nie dała mu się pocałować. Przez pół godziny
gadali o różnych straszliwych perwersjach, to znaczy Ewunia
gadała, a on słuchał cały blady i spocony, jakie to dziwne rzeczy
chodzą jej pod kopułą... Ewka, wiadomo. Umie mówić o tym
niesłychanie konkretnie, a jednocześnie nie wiadomo, o co w ogóle
chodzi. W końcu nic się nie wie, oprócz jednego, że to wszystko
jest cudowne.
Takich smarkaczy nie opłaca się podrywać. Nie minie miesiąc, a już
im się wydaje, że jeśli podobają się takiej ślicznej dziewczynie,
to będą podobać się milionom innych, ślicznych dziewcząt, i zanim
się przekonają, że nie tak łatwo o śliczną i mądrą dziewczynę, to
akurat zaczynają łysieć i rośnie im brzuch. Wtedy najlepiej
takiego ustrzelić i przywiązać do siebie na całe życie, czyli do
rozwodu. Ene due ryke fake torba borba usme smake deus deus
kosmadeus bax.
Na kogo wypadnie, tego bęc!
Nie warto być uczciwą.
Kiedyś mówiłam wszystkim o wszystkim, zeznawałam całą prawdę, jaka
by ona nie była. Ale to było kiedyś, kiedyś, i już nie jestem taka
głupia.
Byłam dobra i mówiłam prawdę, a mamusia nigdy nie powiedziała mi
choć jednego dobrego słowa, ani razu mnie nie pochwaliła. A
teraz... Teraz jest mnÄ… zachwycona, bo jestem przy niej zawsze
poważna i wygłaszam życiowe maksymy z poradnika praktycznej
idiotki. Inna rzecz, że prawie mnie nie ma w domu. Wychodzę rano
do szkoły, przyjeżdżam póznym wieczorem.
Podobno egzaminy do szkoły odzieżowej będą bardzo trudne, bo
bardzo dużo kandydatów, a ponieważ koleżanka jest bogata i ciągle
przesiaduje u niej korepetytor, to korzystam z okazji i Å‚apiÄ™, ile
się da. W związku z tym musiałam nawet zrezygnować z żalem z prób
do akademii na zakończenie roku...
No i której słabo sytuowanej mamusi nie spodobałaby się taka
wypowiedz jej rozsądnej córeczki? Nie lubię przychodzić do domu.
Bo jest mi ich strasznie żal. To nie jest życie, to wegetacja.
Może kiedyś uda mi się ich uratować. Ale muszę być bardzo, bardzo
bogata.
Kocham ich wszystkich. Zresztą... czy ja wiem? Jest miłość do
własnej rodziny, i jest obowiązek kochania własnej rodziny. Jedno
z drugim długo nie ma nic wspólnego, aż nagle, któregoś dnia,
stają się tym samym, i już nigdy nie dowiem się, jak jest
naprawdę. Więc najlepiej przyjąć to pierwsze i mieć problem z
głowy.
Płynie przeze mnie podziemna rzeka. Jest perłowa i chłodna. Lśni
radością, a radość jest światłem, które oświetli każdą
najciemniejszą i największą jaskinię. Będę robiła tylko to, co
chcę robić. Ja sama przeżyję własne życie, nie pozwolę nikomu
przeżyć go moim kosztem i przybiję do brzegu w tym tylko miejscu,
w którym zechcę przybić.
Kiedy człowiek rodzi się, razem z nim rodzi się świat. Zwiat
istnieje dla niego. Tylko dla niego.
Więc muszę zmusić świat, żeby mi służył. Nie wolno dać mi się
ogłupić tymi wszystkimi morałami, bo wymyślili je silni dla
słabych, żeby im służyli. Muszę być silna i mądra. I niekiedy
ustąpić, ale ustąpić tylko po to, żeby tym mocniej po chwili
uderzyć. Nie patrzeć na nic, nie oglądać się do tyłu, tylko
uderzyć ze wszystkich sił. I walczyć, dopóki nie przyjdą robaki.
Zimne ostrze mojej angielskiej finki.
Dostałam ją w prezencie od Ewuni. Ja i moja finka przesuwamy się
powolutku po nagim ciele mojej przyjaciółki. Tu jest jej
serduszko, a tutaj jej brzuszek.
Jezdzimy tam i z powrotem. Znowu jesteśmy przy sercu. Koniuszek
finki zagłębia się w ciało. Wargi Ewuni drżą. Czy to już teraz?
Nie wie tego ona, ani ja nie wiem.
Tylko PimpuÅ› to wie.
Mój Pimpuś, który czai się we mnie, udając, że śpi. Wiem, że
udaje, bo czemu czujÄ™ w sobie ciÄ…gle jego szkliste, nieruchome
ślepia... Czuję je w brzuchu i wszędzie. A nieraz czuję je w
oczach. Wtedy nie ja patrzÄ™, to on, PimpuÅ›, przeze mnie wyglÄ…da na
świat. A niekiedy czuję go w swoich myślach i już nie wiem, czy to
jeszcze JA myślę, czy to już ON za mnie myśli. Lecz dopóki myślę
"on" i "ja", to chyba znaczy, że to jeszcze ja... Boję się go, bo
wiem, że gdy uzna za stosowne udać, że się obudził, będę musiała
słuchać go we wszystkim.
Co mi rozkaże? A skąd mam to wiedzieć?
A jeszcze bardziej niż ja boi się go Ewunia. Nie zna go tak jak
ja, chociaż i ja tak malutko go znam, tak malutko, że prawie
wcale. Ona tylko domyśla się jego obecności, gdy tak klęczy przede
mnÄ…, zawieszona na ostrzu finki.
Pstryk!
- Zrobione! - woła Ewka i biegnie do aparatu, który sam zrobił nam
zdjęcie.
Potem Michał robi z tego duże, kolorowe powiększenie.
Na pustej łące klęczy naga dziewczyna. Nad nią stoi postać w
czarnym, skórzanym kombinezonie i w czarnym kasku z przyciemnioną
szybÄ…. AÄ…ka jest szarawa, a niebo czerwonawe, w smugach ciemnych
dymów. Błyszczy ostrze finki na piersi dziewczyny.
Siedzimy i podziwiamy, że taka piękna fotografia.
- Eee, wolałbym, żeby to Majka klęczała po nagu - mówi Michał.
A Ewa: - Nie dla psa kiełbasa.
- Ona cię obraża - mówię do Michała.
- Hau, hau, nic nie szkodzi, ciebie też obraziła - mówi Michał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]