download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Hammond_Rosemary_Dwa_serca,_dwa_swiaty
- Hill Livingston Grace Bilżej serca 02 Dziewczyna, do której się wraca
- Dziedzictwa planety Lorien Ksić™ga 1 Jestem numerem cztery Lore Pittacus
- Coming Full Circle Liz Andrews
- Miller Henry Zwrotnik Raka 01 Zwrotnik Raka
- 12.Lovelace Merline Teraz i na zawsze
- Arturo Perez Reverte Terytorium Komanczow
- 1955 The Quiet American
- W niebie na agrafce Iwona Grodzka Gornik
- 1. Zemsta czarownicy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pojczlander.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Niemal zastygła. On na pewno żartuje. Wzięła głęboki oddech i odpaliła:
- Dziecko powinno być owocem miłości dwojga ludzi. Inaczej sobie tego
nie wyobrażam. Nie potrafiłabym udawać uczucia po to tylko, by zostać
matką. A poza tym oboje dobrze wiemy, że w naszym przypadku to w ogóle
nie -wchodzi w grÄ™.
W duchu musiał jej przyznać rację. Zbyt szanował Nicole, by udawać, że ją
kocha. Lecz byłoby jeszcze gorzej, gdyby naprawdę stracił dla niej głowę.
- Masz rację - odparł, wzdychając głośno. - Kiedy dwoje ludzi decyduje się
na dziecko, powinni być w sobie zakochani. No cóż, biedny tata już nigdy nie
dowie się, że ród McNallych wygasł na mnie. Dla mnie to żaden dramat. Po
cóż miałbym szukać miłości, skoro najbardziej na świecie cenię sobie
niezależność.
Pokazały się światła Lafayette i Nicole wykrzyknęła:
- Nareszcie dojeżdżamy! Umieram z głodu. A ty? Logan po raz pierwszy w
życiu uzmysłowił sobie, co
to znaczy umierać z głodu, a jednocześnie unikać panicznie jedzenia w
obawie przed śmiertelną trucizną. Po raz pierwszy zrozumiał też, dlaczego tak
dużo mówi się o głodzie miłości. Nigdy jeszcze nie pożądał tak mocno
kobiety... Czy kiedykolwiek zdobędzie się na odwagę, by sięgnąć po to, o
czym skrycie marzy?
- Jestem cholernie głodny - odpowiedział. - Ale mogę jeszcze trochę
zaczekać...
RS
59
ROZDZIAA SIÓDMY
- Nigdy nie jadłam podobnych wspaniałości - wyznała Nicole, rozkoszując
się delikatnym mięsem langusty.
- Zaraz zamówię ci drugą, potem trzecią, czwartą...
Nicole się roześmiała. Wiedziała, że to dopiero zakąska. Nim uporała się z
langustą, kelner przyniósł główne danie - smażoną solę.
- Skąd znasz tę restaurację? - spytała, rozglądając się po sali. Zycie wcale
nie jest takie złe, pomyślała. W miejscach takich jak to łatwo zapomnieć o
wszystkich zmartwieniach.
- Kiedy pracowałem na uniwersytecie stanowym, byłem często zapraszany
do różnych miast na odczyty i wykłady. Gdy przed kilkoma laty znalazłem się
w Lafayette, szukałem po wykładzie jakiegoś miłego miejsca, gdzie można
dobrze zjeść. Polecono mi właśnie tę restaurację.
- Ty chyba naprawdę wcale nie żałujesz, że porzuciłeś nauczanie.
- Nie żałuję. Skąd wiesz?
- Domyśliłam się. Z tego, co ostatnio zaobserwowałam, jasno wynika, że
jesteś chyba szczęśliwszy na polu trzciny niż w auli pełnej studentów. Chyba
w ogóle nie lubisz zamkniętych pomieszczeń.
- Tutaj na przykład czuję się świetnie, bo ty mi towarzyszysz.
Nicole spłoniła się. Orkiestra na podium zaczęła stroić instrumenty. Tak, to
było wspaniałe miejsce, w którym łatwo zapominało się o problemach. Miło
było rozluznić się i cieszyć chwilą.
Był zaskoczony, że Nicole tak dobrze go rozumie. Skoro już teraz tak dużo
o nim wiedziała, to wkrótce przejrzy go na wylot. I bardzo dobrze. To
wspaniale mieć kogoś, kto potrafi nas zrozumieć i przed kim nie musimy
udawać.
- Wiesz, zaczynam żałować, że za życia ojca nie zaglądałem częściej na
plantację... I że ani razu nie przyjechałem po jego pogrzebie...
- Aż trudno uwierzyć, że to mówisz... - Zmarszczyła brwi i pochyliła się
nad stołem. W blasku świecy jej włosy roziskrzyły się, nabrały tajemniczego
blasku.
Logan wstrzymał oddech. Jaka ona jest piękna, pomyślał.
- A jednak to prawda - odparł. - %7łałuję.
- Na początku byłeś bardzo niemiły. Niemal odpychający. Nie kryłeś
pogardy dla mnie... i raczej niepochlebnie wyrażałeś się o mojej matce.
- Miałem powody. To, co zrobiłyście, jak zraniłyście moją matkę i
pośrednio mnie...
RS
60
- No cóż, nasi rodzice nie obeszli się z nami zbyt łagodnie...
- Z tego, co wiem, zawsze stałaś murem za matką.
- Myślałam o moim ojcu i...
- Wiem, i o mojej matce... i ojcu. Uważam nadal, że chociaż ojciec nie był
szczęśliwy w małżeństwie, nie powinien był brać sobie kochanki. Ojciec i
twoja matka postÄ…pili zle.
- Raczej, jak ludzie targani potężnymi uczuciami. Ja też jestem targany
potężnymi uczuciami, pomyślał
Logan, zastanawiając się, jak długo jeszcze będzie zdolny traktować Nicole
tylko jako osobę udającą jego żonę.
Zagrała orkiestra i Nicole zaczęła kołysać się w takt śpiewanych po
francusku piosenek. Chociaż nie rozumiała słów, domyślała się treści. To były
bez wątpienia piosenki miłosne.
- Jeśli już wypiłaś kawę, to może pójdziemy na parkiet? - zaproponował
Logan.
- Umiesz tańczyć? - spytała zdziwiona.
- Między innymi umiejętnościami posiadłem i tę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]