download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Antologia Wielka ksiega science fiction. Tom 1
- Macromedia Flash 8 Professional Ksiega eksperta
- Pratchett_Terry_Nomow_Ksiega_Wyjscia
- Burroughs Edgar Rice 3.Prawo dżungli
- Darcy Maguire Spragnieni uczuć‡
- Daisy Dexter Dobbs Samantha and Her Genie (pdf)
- 688. DUO Rose Emilie Dawna namić™tnośÂ›ć‡
- Bujold Lois McMaster Cykl Barrayar 01 Strzć™py honoru
- Asimov, Isaac Magical Wishes
- Miasto nadziei 1 13 rozdziaśÂ‚
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- klimatyzatory.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
piechoty tubylczej i nie śmiem równać się z wami zacnością urodzenia i odwagą.
A więc, u licha, czemuż to nie dzwigasz juków 39 pułku tubylczego, zamiast rozbijać się
po całym obozie? zapytał muł.
Te sny były straszliwe... o, jakże straszliwe! jęknął wielbłąd. Bardzo przepraszam.
Ale słuchajcie... Co toi takiego? Czy mamy znowu uciekać?
Siedz spokojnie skarcił go muł bo inaczej poprzetrą-casz sobie długie nożyska
między lawetami armat. Nastawił jedno ucho i począł nasłuchiwać.
Woły! oiznajmił. Woły, co ciągają działa. Słowo daję! Ty i twoje bractwo
pobudziło i zaalarmowało dziś caluśki obóz. Wielkiego potrzeba hałasu, by obudzić wołu z
artylerii ciężkiej!
Posłyszałem brzęk łańcucha wlokącego się po ziemi i nadciągnęła, ocierając się o siebie,
idąca w zaprzęgu para wielkich, posępnych, białych wołów, używanych do ciągnięcia ciężkich
dział oblężniczych, gdy słonie nie mają ochoty podchodzić bliżej w stronę rozlegającej się
strzelaniny. Tuż za nimi, niemal przy-deptując łańcuch, kroczył drugi muł artyleryjski,
przywołując rozpaczliwie:
Billy! Billy!
To jeden z naszych rekrutów odezwał się stary muł do konia kawaleryjskiego. On
mnie przywołuje. Przestańże skrzeczeć, młodziku. Ciemność jeszcze nikomu nie wyrządziła
krzywdy.
Woły położyły się razem na ziemi i zaczęły przeżuwać spożytą dawno paszę, a młody muł
podreptał w stronę Billy'ego i przytulił się do niego.
Coś niezwykłego! począł mu się zwierzać. Straszne i okropne zdarzenie!
Napadnięto na nasz rejon, gdyśmy spali! Jak myślisz, czy nas pozabijają?
Wielce zaiste jestem wspaniałomyślny, żem cię nie kop~ nął w tej chwili
odpowiedział Billy. Podobne przypuszczenie, zrodzone we łbie muła, z takim jak ty
wychowaniem, kompromituje naszą baterię wobec tego jegomościa.
Spokojnie! Spokojnie! mitygował go koń kawaleryjski. Pamiętaj, że z nimi
zawsze tak idzie z poczÄ…tku. Ja sam,
kiedy pierwszy raz ujrzałem człowieka (było to w Australii, gdym miał dopiero trzy lata),
uciekałem przed nim przez pół dnia, a gdybym zobaczył wielbłąda, jeszcze bym dziś przed nim
uciekał.
Niemal wszystkie konie, należące do angielskiej kawalerii w Indiach, pochodzą z Australii,
a ujeżdżają je sami kawale-rzyści.
Prawda i to! zgodził się Billy. Przestań już wreszcie trząść się, młodziku! Gdy
pierwszy raz włożono- na mój grzbiet pełną uprząż z różnymi sprzączkami, łańcuszkami i
pętelkami, stanąłem dęba i biłem kopytami, usiłując zrzucić z siebie wszystkie te fatałaszki. Nie
miałem wówczas należytego pojęcia o kopaniu, ale w baterii opowiadano, że podobnej harataniny
jeszcze nie oglądali, jak żyją.
Tak, tak! odpowiedział młody muł. Ale tym razem nie była to uprząż ani też żadne
inne brząkadło. Przecież wiesz, Billy, że nie to miałem na myśli. To były jakieś stwory, wysokie
jak drzewa, a biegały po całym obozie jak opętane i bełkotały coś niezrozumiale. Postronek mi się
zerwał... nie mogłem znalezć poganiacza... ani ciebie, Billy... wiec uciekłem... śladem tych oto
panów.
Hm! odezwał się Billy. Gdy posłyszałem, że wielbłądy się pozrywały, wyszedłem
z kwatery spokojnie na własną rękę. Gdy muł artyleryjski, i to z baterii dział górskich, nazywa
woły panami, to musi być już nie na żarty przerażony. Hej, kam-raty, co leżycie na ziemi,
odezwijcie się, coście wy za jedni?
Woły obróciły ozorami przeżuwaną strawę i odpowiedziały:
Siódme jarzmo pierwszego działa artylerii ciężkiej. Spa łyśmy, kiedy napadły nas
wielbłądy, ale gdy poczęły po nas deptać, wstałyśmy, by przenieść się gdzie indziej, boi lepiej
leżeć spokojnie w błocie niż dać się kopać na najlepszej podściółce. Mówiłyśmy temu oto twojemu
koledze, że nie ma czego się obawiać, ale on uważał, że ma w mózgu więcej rozumu niż my...
My-y!
I poczęły znów przeżuwać strawę.
Oto skutki głupiej bojazni! przyciął Billy kompanowi. Nawet woły z ciebie się
śmieją. Miło ci tego słuchać, młokosie?
Młody muł kłapnął zębami i burknął pod nosem, że nie zważa na tę starą wołowinę: woły
tylko trącały się rogami i żuły bez przerwy.
No, no! Nie masz się co dąsać, skoroś stchórzył. Nad takie postępowanie nie ma
gorszego tchórzostwa skarcił go koń kawaleryjski. Moim zdaniem, każdemu można
wybaczyć, jeżeli w ciemności nocnej przestraszył się jakiejś rzeczy, której nie mógł rozpoznać.
Gdy jeszcze bawiłem w ojczystej Australii, pewien zielony rekrut nabajał nam niestworzonych
rzeczy o jakichś wężach podobnych do bicza; takeśmy się tym przejęli, że na widok zwisających
luzno własnych naszych postronków zrywaliśmy się parokrotnie z uwięzi (a było nas około 450 w
kupie) i biegaliśmy jak wariaty, w śmiertelnej trwodze.
Pół biedy, kiedy się jest w obozie rzekł Billy sam jestem nie od tego, by puścić się
trochę w dyrdy, ot tak dla zabawy, gdy przez kilka dni nie miałem sposobności do biegania... ale co
poczniesz, gdy ciÄ™ coÅ› podobnego napadnie w czasie akcji bojowej?
i O! To całkiem inna para butów z cholewami! odpowiedział wierzchowiec. Wtedy
Dick Cunliffe siedzi mi na grzbiecie i gniecie mnie kolanami, a do mnie należy ty lko uważać pod
nogi, mocno trzymać się na tylnych kopytach i dać -się powodować cuglami.
Co to znaczy: powodować cuglami? spytał młody muł.
Do kroćset szwadronów! parsknął rumak. Więc was tego nie uczą, jak dać się
powodować cuglami? Cóż jesteście warci, jeżeli nie potraficie w jednej chwili wykonać zwrotu w
tył, poczuwszy, że cugle uciskają wam szyję? Od tego przecie zawisło życie jezdzca, a tym samym
i wasze! Ledwo poczujesz cugle na karku, trzeba wykręcać się niezwłocznie, zebrawszy nogi pod
siebie... a jeżeli brak miejsca nie pozwala na wykonanie zwrotu, trzeba stanąć dęba i obrócić się na
tylnych nogach. Tak to wygląda powodowanie się wędzidłem.
Nas tego nie uczono odrzekł obojętnie muł Billy. Nas uczono, że mamy słuchać
człowieka idącego przed nami: cofać się, gdy on każe, i posuwać się naprzód, gdy taki jego rozkaz.
Zdaje mi się, że oba sposoby zmierzają do jednego celu. No, ale przy wszystkich tych pięknych
wywijasach i zwrotach,
które pewno bardzo dają się we znaki waszym pęcinorn, cóż wy właściwie robicie?
Zależy gdzie, co i kiedy! odpowiedział rumak. Najczęściej muszę lezć między
zgraję rozwrzeszczanych, kudłatych ludzi, trzymających w ręku noże... długie, błyszczące noże,
straszniejsze od noży konowała... Muszę przy tym uważać, żeby but Dieka stykał się leciuchno z
butem sąsiada, a jednak nie zawadził o niego. Gdy widzę lancę Dicka na prawo od mojego
prawego oka, wiem wtedy, że nie mam się czego lękać... ale nie chciałbym być człowiekiem czy
koniem, który by stanął w drodze Diekowi podczas onego pędu.
Czy te noże ranią boleśnie? zapytał muł.
Jużci! Raz jeden z nich Wlazł mi pod żebro... ale Dick nie był temu winien.
Dużo bym na to zważał, po czyjej stronie jest wina, gdyby mnie zraniono! i westchnął
młody muł.
Musiałbyś zważać! odpowiedział koń. Jeżeli nie ufasz jezdzcowi, to lepiej
zrobisz, gdy umkniesz od razu. Tak postępują niektóre konie, a ja bynajmniej nie mam im tego za
złe. Moja rana, jak wam już wspomniałem, nie wynikła z winy Dicka. Widząc, że na ziemi leży
jakiś człowiek, dałem wiełkiegp susa, by na niego nie nastąpić... aż tu on zrywa się z ziemi i ciach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]