download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Antologia Wielka ksiega science fiction. Tom 1
- Macromedia Flash 8 Professional Ksiega eksperta
- Ksiega dzungli Kipling Rudyard_1131
- Terry Goodkind Cykl Miecz Prawdy (00) Dług wdzięczności (tom prequel)
- Brooks, Terry Landover 03a Wizard at Large
- Harris Robert Pompeja
- Quinn Security 3 Saying I Do Cameron Dane
- Sarn Amelia Thorgal Wyprawa do Krainy Cieni
- Sulivan Jane W drodze do Las Vegas
- (ebook spanish) Dante Alighieri La Divina Comedia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- blox.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jedzenie biorą z Kantyny dla Pracowników. %7łyją głównie na herbacie, biszkop-
tach i jogurcie.
Dziwne, prawda? Grimma była znacznie bardziej złośliwa niż zwykle.
Są bardzo mili, rozważni i spokojni dodał Gurder. I trochę mistyczni.
To pewnie przez ten jogurt i herbatÄ™.
Nadal nie widzę tu żadnego ognia w butlach ani nawet w butelkach.
Masklin zmienił temat.
Uhm. . . no, wydaje nam się, że opat mógł. . . no. . . sądzimy, że jego pa-
mięć. . . w końcu jest naprawdę stary i. . .
Nie musisz tłumaczyć wtrąciła Grimma. Stary Torrit też potrafi taki
być.
No. . . jego umysł nie jest już taki bystry jak kiedyś przyznał z ulgą
Gurder.
Masklin się nie odezwał, bo jeśli umysł opata teraz przestał być ostry, to parę
lat temu mógł z powodzeniem zastępować nóż.
* * *
Przewodnik od Zabawkowych doprowadził ich do końca terenów, po których
poruszali się ludzie. Był to niski nom, który często się uśmiechał, ale nigdy nie
odzywał pomimo notorycznych prób nawiązania rozmowy przez Grimmę. Można
tu było spotkać nomy jedynie z rzadka, gdyż większość wolała gwarne i zatło-
czone poziomy Podpodłogi, które tu w dodatku się kończyły. W pewien sposób
okolica przypominała Zewnątrz: wiały słabe wiatry tworzące z kurzu niewielkie,
szare pagórki i nie było światła poza tym, które przedostawało się przez szpary
w ścianach i suficie. W kilku miejscach było tak ciemno, że przewodnik musiał
użyć zapałek.
Właściwie dokąd my teraz idziemy? spytał Masklin, spoglądając za
siebie. W pokładzie kurzu wyraznie było widać ich ślady.
Do ruchomych schodów odparł Gurder.
Jakich ruchomych? Chcesz mi powiedzieć, że schody ruszają się po Skle-
pie?! I trzeba ich szukać?
66
Gurder uśmiechnął się pobłażliwie.
Naturalnie, dla ciebie to wszystko jest nowe oznajmił z wyższością.
Nie musisz się czegoś bać tylko dlatego, że tego nie rozumiesz.
To ruszają się czy nie? sprecyzowała Grimma.
Zobaczycie. W każdym razie na pewno nie chodzą po Sklepie i zawsze są
w tym samym miejscu. Używamy tylko tych jednych, choć w Sklepie jest ich wię-
cej, ale sÄ… trochÄ™ niebezpieczne. Jak zobaczycie, to zrozumiecie, o co mi chodzi.
Nie sÄ… tak wygodne jak windy. . .
Przewodnik zatrzymał się, wskazał przed siebie, skłonił się i czym prędzej
zawrócił.
Gurder przecisnÄ…Å‚ siÄ™ przez szczelinÄ™ w starych deskach i znalezli siÄ™ w jasno
oświetlonym korytarzu, na którego końcu znajdowały się rzeczywiście. . . rucho-
me schody.
Masklin wpatrywał się w nie jak zahipnotyzowany: schody unosiły się z pod-
łogi, skrzypiąc od czasu do czasu potępieńczo, i podnosiły się w górę i w górę.
O rany. . . mruknÄ…Å‚ z podziwem.
Może nie było tego słychać, ale był to prawdziwy podziw. No i nic innego nie
przyszło mu do głowy.
Zabawkowi za nic się do nich nie zbliżą wyjaśnił Gurder. Sądzą, że
sÄ… nawiedzone przez duchy.
Nie dziwię im się ani trochę. Grimma wstrząsnęła się nerwowo.
Och, to tylko przesąd. Gurder był blady i głos mu drżał, przypominając
w porywach pisk. Tu naprawdę nie ma się czego bać!
Masklin przyjrzał mu się uważnie i podejrzliwie.
Byłeś tu już kiedyś? spytał.
Naturalnie. Wiele razy zapewnił gorąco Gurder, nie podnosząc wzroku.
To co teraz robimy?
Gurder spróbował odpowiedzieć wolno i z godnością, ale im dłużej mówił,
tym szybciej i bardziej piskliwie mu to szło:
Wiesz, że powszechnie się sądzi, że Arnold Bros (zał. 1905) mieszka na
górze. Zabawkowi sądzą, że czeka na szczycie schodów, i jak nom. . . no, wiesz. . .
umiera, to. . .
Grimma odruchowo spojrzała na jadące do góry schody i wstrząsnął nią
dreszcz. Pobiegła ku nim.
Co ty robisz? zaciekawił się Masklin.
Sprawdzam, czy mają rację! warknęła. Bo inaczej będziemy tu tkwili
cały dzień!
Masklin pobiegł za nią. Gurder przełknął ślinę, aż echo poszło, rozejrzał się
i pospieszył za nimi.
Z punktu widzenia Masklina podłoga pod Grimmą w pewnym momencie po-
ruszyła się i zaczęła się unosić, przez co Grimma omal nie straciła równowagi.
67
Balansowała przez chwilę, ale w końcu stanęła pewnie. Masklin stanął i poczuł,
jak podłoga pod nim też się unosi. Po chwili jechał w górę stopień niżej za Grim-
ma.
Zeskocz! krzyknął. Nie można ufać podłodze, która sama się rusza!
I co to da? spytała, odwracając ku niemu pobladłą twarz.
Będziemy mogli spokojnie porozmawiać!
I co ci da ta rozmowa? Grimma nagle zachichotała. A poza tym nie
chcę skręcić karku: spójrz za siebie!
Masklin spojrzał.
I natychmiast tego pożałował.
Był już kilkanaście stopni nad podłogą i ledwie widział Gurdera, który w koń-
cu zebrał resztki odwagi i wskoczył na kolejny stopień. . .
* * *
Arnold Bros (zał. 1905) nie czekał na nich na szczycie schodów.
Był tam prosty, długi korytarz z szeregiem drzwi w obu bocznych ścianach.
Na niektórych umieszczono jakieś napisy.
No i czekała także Grimma. Masklin pogroził jej palcem i ledwie zdążył ze-
skoczyć ze stopnia, który niespodziewanie się złożył i wjechał w podłogę.
Nigdy, pod żadnym pozorem nie rób niczego podobnego! oznajmił groz-
nie.
Gdybym nie zrobiła, nadal wszyscy bylibyśmy na dole. Przecież Gurder
był śmiertelnie przerażony i za nic dobrowolnie by nie wlazł na ten stopień! Nie
zauważyłeś?
Ale na górze mogło czekać coś niesamowicie niebezpiecznego!
Na przykład?
No, na przykład. . . albo. . . Nie o to chodzi! Chodzi o to, że. . .
W tym momencie schody wytoczyły im pod nogi Gurdera.
Oboje pozbierali go, otrzepali i ustawili do pionu.
No, to jesteśmy wszyscy na górze zauważyła promiennie Grimma.
I wszystko jest w porzÄ…dku, no nie?
Gurder rozejrzał się, odchrząknął i obciągnął przyodziewek.
Straciłem równowagę oświadczył z godnością. Chybotliwe te rucho-
me schody. Ale w końcu można się do nich przyzwyczaić. No cóż, lepiej tu nie
stójmy. Wskazał na korytarz.
Cała trójka ruszyła ostrożnie przed siebie, na wszelki wypadek spoglądając na
każde mijane drzwi.
Czy któreś należą do Drastycznej Obniżki? spytała Grimma. Tutaj to
imię zabrzmiało znacznie grozniej.
68
Nie uspokoił ją Gurder. On mieszka wśród palenisk w piwnicy. . . Te
drzwi należą do Pensji.
Są dobre czy złe? Grimma przyjrzała się uważnie napisowi na drewnia-
nych drzwiach.
Nie wiem.
Masklin szedł ostatni, rozglądając się cały czas. Chciał mieć oko na cały ko-
rytarz jak dla niego był zbyt otwarty i pozbawiony jakiejkolwiek osłony, za
którą w razie czego można by się było ukryć. W pewnym momencie wskazał rząd
wielkich, czerwonych przedmiotów wiszących mniej więcej w połowie wysoko-
ści ściany.
Co to jest?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]