download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Rice_Anne_ _Nowe_Kroniki_Wampirze_2_ _Wampir_Vittorio
- Kroniki brata Cadfaela 12 Kruk na podgrodziu Peters Ellis
- Gordon Dickson Dragon 03 The Dragon on the Border (v1.3)
- Dz.U.98.21.94
- Amanda Hocking [My Blood Approves 03] Flutter (pdf)
- Hammond_Rosemary_Dwa_serca,_dwa_swiaty
- 37 Miasto strachu
- Crosby_Susan_ _Prawie_miodowy_miesiac
- McClone Melissa Kobieta z fotografii
- Montgomery Lucy Maud Ania Z Avonlea 2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- myszka-misiu.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sobie sprawę, co właściwie powiedział. To znaczy. . . nikt do tej pory nie zo-
stał zjedzony, prawda? A więc nie ma się czym przejmować. To na pewno nie
było niebezpieczne. . . cokolwiek to było szybko zmienił temat. Synu, jeże-
li obiecasz mi, że będziesz zachowywał się rozsądnie. . . Nie będziesz narażał na
szwank zdrowia ani reputacji dam ci więcej swobody.
Och! było to westchnienie pełne nadziei.
Kontakty z magami powinny poprawić twoją znajomość lengore oraz oby-
czajów tamtego kraju ciągnął Atael. Postaraj się wyciągnąć z tego jak naj-
większe korzyści. Zaufam ci i nie będę wymagał, byś opowiadał się ze wszystkie-
go, co robisz, nauczycielom, lordowi Stallanowi albo matce. Ale jeżeli będziesz
chciał wyjść poza mury to nigdy bez ochrony, pamiętaj. I zapisuj to, czego do-
wiesz się o magii. Może okazać się bardzo pożyteczne. Przemyślę też twój udział
w wiosennej kampanii. Chyba jesteÅ› zadowolony?
Wyciągnął do syna rękę, a ten ucałował ją z powagą.
Tak, ojcze, całkowicie. Jestem bardzo wdzięczny.
Nie zasłużyłeś na to, rozumiesz?
182
Tak, tato.
Dobrze. Chyba powinieneś się przespać. Przecież całą noc wędrowałeś po
puszczy.
Król poklepał syna po policzku, po czym ruszył ku wyjściu. Wspominał przy-
godę chłopców w Ustronnej Wieży. Porozmawiać z duchem ? Tak, rzeczywiście
będzie musiał z nim porozmawiać. Bardzo poważnie.
* * *
Możemy tylko domyślać się, skąd przybyli i co zamierzają mówił Se-
kretarz. Odmienny język. Ignorują nasze próby jakiegokolwiek zbliżenia. Nie
chcieli nauczyć się nawet tak prostych, niezbędnych słów jak chleb czy woda .
Teraz tylko trzech ich zostało z dziesięciu.
Resztę wybiliście? rzucił Promień zgryzliwym tonem, wspinając się po
krętych schodach za królewskim urzędnikiem. Druga wizyta w Pokutnej Wieży
odświeżyła jego przykre wspomnienia, choć tym razem nie przebywał tu w cha-
rakterze więznia.
Dwóch poległo, gdy ich oddział ogarnęło nasze wojsko. Następny rzucił
się na miecz. Z siedmiu jeńców zostało czterech od razu po pierwszej nocy, kiedy
podusili własnych towarzyszy wyliczał Sekretarz beznamiętnie. Dopiero
wtedy ich rozdzielono. Ostatni zagłodził się już w tutejszej celi. Zdaje się, że
niewolę mają za ostateczną hańbę i wolą wybrać śmierć.
Odważni są, nie da się ukryć mruknął Stalowy z tyłu.
Czemu im nie ułatwicie samobójstwa? Tracą na wartości z każdym
dniem rzekł Koniec prowokacyjnie. Jeńcy, których nie da się przesłuchać.
A po tak długiej niewoli sami już pewnie nie znają rozmieszczenia własnych sił.
To bezsens.
Sekretarz przystanął i spojrzał w dół schodów na Mówcę.
Razem z nimi zdobyliśmy ich broń. Broń, jakiej dotąd nie miałem w ręku
ani nie widziałem na oczy. To ona daje im przewagę w tej wojnie. Gdyby udało
się zmusić, przekupić czy zastraszyć choć jednego z więzniów, aby pokazał, jak
taką skonstruować, byłoby to znaczącym postępem.
Nie potraficie skopiować łuku albo ulepszonej kuszy?
Gdybyż to była kusza. . . wszystko byłoby prostsze odparł O hore.
A czemu mamy oglądać jeńców, skoro są tak mało użyteczni?
Jego Wysokość uważa, że może to przynieść niespodziewane korzyści. Po-
dejrzewamy związki. . . dlatego chcieliśmy kontaktu z Kręgiem. Może nic z tego
nie wyniknie, a może uchwycimy jakąś nić przewodnią.
Nie były to zbyt klarowne wyjaśnienia, lecz gdy stanęli wreszcie na najwyż-
szej kondygnacji więzienia, wszelkie inne komentarze przestały być potrzebne,
przynajmniej na razie.
183
Gdyby spojrzeć na plan wieży z góry, narzuciłoby się skojarzenie z pokrojo-
nym na sześć części okrągłym ciastem. Jedna cząstka i kawałek wolnej przestrzeni
pośrodku stanowiły podest schodów oraz korytarzyk, pozostałe tworzyły pięć nie-
wielkich cel ze stalowymi prętami zamiast drzwi. Więzniowie mogli widzieć się
nawzajem, lecz nie byli w stanie się dotknąć. Chłopcy natychmiast zrozumieli,
co miał na myśli Sekretarz, mówiąc podejrzewamy związki . Kamyk wymie-
nił porozumiewawcze spojrzenia z Końcem. Wystarczająco długo żyli na wyspie
Jaszczur, gdzie zachowało się wiele kamiennych wizerunków dawnych mieszkań-
ców, by od razu dostrzec niezwykłe podobieństwo osadzonych tu ludzi do tam-
tych rzezb, a także do malunków ocalałych na ścianach podziemnych korytarzy.
Mężczyzni byli czarnowłosi i ciemnoskórzy, w intensywnym brązowym odcie-
niu prażonego ziarna. Wysokie kości policzkowe, wąskie podbródki, skośne oczy
oraz wydatne nosy jak kliny wszystkie te elementy były już chłopcom znane.
Przedtem widywali je rozproszone w twarzach przyjaciół i znajomych albo w lu-
strach, teraz ujrzeli zgromadzone wszystkie naraz w tych obcych fizjonomiach.
Kiedy dwaj więzniowie wstali, można było przekonać się także, że są niewiary-
godnie wysocy. Trzeci spał lub udawał obojętność, jawiąc się jako bezosobowy
tobół nakryty derkami i sianem.
Przodkowie. . . ! wyrwało się Stalowemu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]