download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Rice_Anne_ _Nowe_Kroniki_Wampirze_2_ _Wampir_Vittorio
- Studies in the Psychology of Sex, Volume 2 by Havelock Ellis
- 12.Lovelace Merline Teraz i na zawsze
- Destiny Run Mark Ellis(1)
- 12.Swiadkowie Jehowy od wewnatrz
- Hellbound Fury Mark Ellis(1)
- 12 Rebelia
- Kroniki Drugiego Kregu 2 Piolun i Miod
- 292. Macomber Debbie Synowie Północy 01 Narzeczona dla brata
- ChróśÂ›cielewski Tadeusz SzkośÂ‚a dwóch dziewczć…t
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- myszka-misiu.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Naprawdę. Poznałem go i tak samo poznała go Sanan, kiedy spojrzała, gdzie
patrzył Jeremiasz. Była tam. Ten chłopak odważył się jak zawsze wsadzić głowę w sidła.
Przyszedł upewnić się, kogo obciążą winą i dopilnować, żeby to nie była jego niania. Bóg
jeden wie, co mógłby zrobić, gdybyś ty nie ogłosił, że typujesz Jordana. W końcu co on mógł
wiedzieć tym wszystkim, co się wydarzyło po tym, kiedy przyszedł zdyszany do kościoła
tamtej nocy. To mógł być Jordan, z tego co wiedział. Niewątpliwie uwierzył, że to on, po tym
jak oszczekałeś zwierzynę.
Dobrze mi to wyszło - przyznał Hugo z szerokim uśmiechem. - I równie
dobrze wyszło ojcu opatowi zatrzymanie mnie rozmową i zaproszenie na obiad u niego, bo
inaczej mógłbym wpaść wprost na tego twojego narwanego chłopaka, to właśnie gdy
Jeremiasz chwyta go za kaptur. I jak się to skończyło? Nie słyszałem o żadnym pościgu na
podgrodziu.
Nie było żadnego pościgu - zgodził się Cadfael z zadowoloną z siebie miną. -
Był tam w tłumie Ralf Giffard, chyba go już kiedyś widziałeś? Jest wyższy niż większość
ludzi z podgrodzia. Ale tam byłeś uwiązany w samym środku i nie miałeś czasu się rozglądać.
On tam był. A pod koniec odwrócił się całkiem zadowolony, jak sądzę, że nie położyłeś ręki
na tym chłopcu, którego czuł się przedtem zobowiązany wydać. To trzeba było zobaczyć,
Hugo! Minął Jeremiasza, bo ma dłuższe nogj, kiedy tamten szedł za świeżym tropem. Wziął
uzdę z rąk tego chłopca i nawet uśmiechnął się do niego, oko w oko. A chłopak przytrzymał
mu strzemię i pomógł wsiąść, jak dobry
koniuszy. A Jeremiasz stanął jak wryty, jak pies, który zgubił trop, i wrócił z
podkulonym ogonem wystraszony, że mógł rzucić podejrzenie na koniuszego Ralfa Giffarda
czekającego uczciwie na swego pana. To było wtedy, kiedy zobaczyłem, że Sanan trzęsie się i
prawie pęka ze śmiechu, ale to mocno zbudowana młoda dama! Giffard odjechał przez
podgrodzie, a jego rzekomy koniuszy pobiegł za nim truchtem i znikł z oczu.
I to się naprawdę zdarzyło? - zdumiał się Hugo.
Synu, ja to widziałem! Odjechali, odeszli, Ralf Giffard rzucił srebrnego pensa
młodemu Ninianowi, a Ninian złapał go ruszył za róg i zniknął z oczu, zanim nabrał tchu. I
nadal chyba nie wie... - mówił Cadfael, spoglądając przez drzwi na światło póznego
popołudnia, i upewniając się, że jeszcze godzina do nieszporów. - Nadal nie wie, komu
zawdzięcza ocalenie. Ach, chciałbym być obok, kiedy Sanan powie mu, komu zawdzięcza tę
hojną zapłatę za niecałą godzinę trzymania konia! Założę się, że chłopak nigdy nie rozstanie
się z tym pensem, że przewierci go i zrobi zeń naszyjnik dla siebie albo dla niej. Niewiele ma
się w życiu takich pamiątek - dodał zadowolony z siebie.
Chcesz powiedzieć - upewnił się Hugo, zachwycony że ci dwaj spotkali się i
rozstali, świadcząc sobie nawzajem przysługę bez pojęcia, z kim mają do czynienia?
Bez najmniejszego pojęcia! Wymieniali listy, byli sprzymierzeńcami,
przeciwnikami, przyjaciółmi, wrogami, co tylko chcesz i w najwyższym stopniu - zakończył
radośnie Cadfael ale żaden z nich nie miał pojęcia, jak wygląda ten drugi. Bo nigdy wcześniej
nie widzieli siÄ™.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]