download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- 18. Roberts Nora Pokusa 01 Nieodparty urok
- Kościuszko Robert Wojownik Trzech Światów 01 Elezar
- Roberts Nora Rodzina Stanislawskich t2 Księżniczka
- Robert A Haasler Zbrodnie w imieniu Chrystusa
- J. Robert King Anthology Realms of the Underdark
- Heinlein Robert Daleki patrol
- Nora Roberts Obiecaj mi jutro
- Heinlein, Robert A Methuselah's Children
- Roberts Nora Ostatni wiraĹź
- Heinlein_Robert_A_ _Dubler
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lovejb.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pod s¹d królewski.
Conan zastanawia³ siê, dlaczego hrabia nie przemawia³ osobi-
Scie. Poczynania szlachetnie urodzonych by³y jednak równie nieod-
gadnione jak zachowanie czarowników. Poza tym drêczy³o go kilka
innych spraw. Nadszed³ czas, by wejSæ do gry.
Jako ¿e baron Timeon wspiera³ hrabiego Antimidesa w jego
d¹¿eniu do osi¹gniêcia sukcesji po Valdricu, wyda³o mi siê s³uszne
przynieSæ j¹ w³aSnie tutaj. Moja Wolna Kompania zosta³a pozbawio-
na mocodawcy. Mo¿e hrabia znalaz³by&
72
W moim d¹¿eniu! wybuchn¹³ Antimides, z twarz¹ pokraSnia-
³¹ wSciek³oSci¹. Jak Smiesz oskar¿aæ mnie o&
Urwa³, zgrzytn¹wszy zêbami. Ludovic spojrza³ na niego z nie-
skrywanym zdumieniem. Tivia bezskutecznie usi³uj¹ca wypluæ kne-
bel wydawa³a siê zahipnotyzowana jego spojrzeniem.
Ty dziwko wychrypia³. A zatem otru³aS swego pana i zosta-
³aS pochwycona na gor¹cym uczynku przez tego barbarzyñskiego
najemnika. Módl siê, by mi³osiernie wymierzono ci szybk¹ karê. Od-
prowadx j¹, Ludoviku.
Rozpaczliwie, lecz na pró¿no Tivia próbowa³a powiedzieæ coS
przez zatykaj¹cy jej usta knebel. Zaczê³a szarpaæ wiêzy, gdy rz¹dca j¹
pochwyci³, lecz szczup³y mê¿czyzna bez wiêkszego trudu przeniós³ j¹
za arras. Drzwi w Scianie otworzy³y siê i natychmiast zamknê³y, g³u-
sz¹c krzyki morderczyni.
Cymmerianin przypomnia³ sam sobie, ¿e Tivia by³a bezlitosn¹
zabójczyni¹. Zrobi³a to dla zap³aty i sama siê przyzna³a. Mimo to bo-
la³o go, ¿e przy³o¿y³ rêkê do jej Smierci. W jego przekonaniu, kobiety
nie powinny umieraæ brutaln¹ Smierci¹, tak jak mê¿czyxni. Zmusi³ siê,
by przestaæ o niej mySleæ i skupi³ uwagê na bystrookim mê¿czyxnie
naprzeciw niego.
Hrabio Antimidesie, sprawa Wolnej Kompanii pozostaje wci¹¿
nie za³atwiona. Nasza reputacja jest powszechnie znana i&
Wasza reputacja! wybuchn¹³ Antimides. Wasz mocodaw-
ca zostaje zamordowany, a ty Smiesz mówiæ o waszej reputacji. Co
gorsza, przychodzisz do mnie z jakimiS plugawymi oszczerstwami. Wi-
nienem kazaæ, by wyrwano ci jêzyk!
Ale¿ Antimidesie, jakie oskar¿enia wprawi³y ciê w tak¹ wScie-
k³oSæ?
Na to pytanie obaj mê¿czyxni drgnêli gwa³townie. Byli tak sob¹
wzajemnie zaaferowani, ¿e nie zauwa¿yli nadejScia trzeciej osoby. Te-
raz, gdy Conan j¹ zauwa¿y³, z miejsca j¹³ napawaæ oczy wspania³ym
widokiem. D³ugonoga, egzotyczna piêknoSæ o pe³nych piersiach,
gêstych w³osach barwy czystego srebra i ciemnych oczach, pe³nych
namiêtnoSci, porusza³a siê z gracj¹ tancerki. Przyodziana by³a w lSni¹-
c¹, szkar³atn¹ szatê, pó³przezroczyst¹ i rozciêt¹ z jednej strony a¿ do
biodra, opinaj¹c¹ jakby z trudem kr¹g³oSci biustu i ud.
Co ciê tu sprowadza, Synelle? rzuci³ ostro Antimides. Nie
mam ochoty wys³uchiwaæ dziS twoich ciêtych uwag.
Nie widzia³am tej komnaty, odk¹d przyby³eS do pa³acu królew-
skiego, Antimidesie odrzek³a z groxnym uSmiechem. Ujrzawszy
73
j¹, podejrzliwy umys³ móg³by pomySleæ, ¿e jednak mimo wszystko
pragniesz korony, bez wzglêdu na to, jak wiele razy zaprzecza³eS temu
publicznie.
Oblicze Antimidesa spochmurnia³o, a k³ykcie palców zaciSniê-
tych na porêczach fotela zbiela³y; uSmiech Synelle pog³êbi³ siê.
W³aSnie dlatego przysz³am. W pa³acu mówi¹, ¿e zjawi³ siê u cie-
bie olbrzym z Pó³nocy, nios¹c na ramieniu kobietê spêtan¹ jak prosiê.
Nie mog³am tego przeoczyæ. Ale gdzie¿ ten podarunek? Bo to wszak
podarunek, czy¿ nie?
To nie twoja rzecz, Synelle warkn¹³ Antimides. Zajmij siê
swoimi kobiecymi sprawami. Nie masz niczego pilnego do wyhafto-
wania?
Synelle unios³a brwi i podesz³a do Conana.
To ten barbarzyñca? Faktycznie, tak du¿y jak mi mówiono. Lu-
biê du¿ych mê¿czyzn. Wzdrygaj¹c siê ostentacyjnie, dotknê³a pal-
cem jednej ze stalowych p³ytek jego kolczugi. JesteS najemnikiem
mój przystojny przybyszu z Pó³nocy?
USmiechn¹³ siê do niej i nieomal wbrew sobie, pod wp³ywem
ponêtnego spojrzenia, wyprê¿y³ pierS.
Pani, jestem kapitanem Wolnej Kompanii. Nazywam siê Conan.
Conan. Jej usta wypowiedzia³y to imiê jak pieszczotê. Co
ciê sprowadza do Antimidesa, Conanie?
Dosyæ, Synelle rzuci³ Antimides. To sprawa miêdzy mn¹
a barbarzyñc¹.
£ypn¹³ gniewnie na postawnego Cymmerianina, bezg³oSnie na-
kazuj¹c mu, by milcza³.
Conan zje¿y³ siê i odpowiedzia³, patrz¹c spode ³ba.
Pani, przyby³em w poszukiwaniu zatrudnienia dla mojej kom-
panii, lecz hrabia nie ma dla nas nowego mocodawcy.
Czy ten kretyn s¹dzi³, ¿e brak mu pi¹tej klepki? Wzmianka o Time-
onie i koneksjach barona z Antimidesem nic by mu nie da³a, a móg³by
straciæ wiele.
Nie ma? spyta³a ze smutkiem Synelle. W³aSciwie czemu nie
mielibyScie wst¹piæ na s³u¿bê do mnie? Spojrza³a mu zuchwale pro-
sto w oczy i odniós³ wra¿enie, ¿e ujrza³ w nich iskierkê po¿¹dania.
Nie chcia³byS mi& s³u¿yæ?
Antimides parskn¹³ drwi¹co.
Chyba trochê przesadzasz, Synelle. Nie wystarczy ci ju¿ Tara-
menon? Potrzebujesz ca³ego zastêpu ¿o³daków, by ciê zadowoliæ?
A mo¿e sama pragniesz zasi¹Sæ na tronie?
74
Ten ¿art wywo³a³ u niego gwa³towny wybuch Smiechu, ale mimo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]