download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- 18. Roberts Nora Pokusa 01 Nieodparty urok
- Kościuszko Robert Wojownik Trzech Światów 01 Elezar
- Roberts Nora Rodzina Stanislawskich t2 Księżniczka
- Robert A Haasler Zbrodnie w imieniu Chrystusa
- J. Robert King Anthology Realms of the Underdark
- Heinlein Robert Daleki patrol
- Nora Roberts Obiecaj mi jutro
- Heinlein, Robert A Methuselah's Children
- Roberts Nora Ostatni wiraĹź
- Heinlein_Robert_A_ _Dubler
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pojczlander.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
musiał odwrócić się i walczyć. Potę\ny miecz wzniósł ju\ nad nim. Conan chwycił lewą ręką
za przegub Vangoola zatrzymując cięcie w powietrzu, \elazne mięśnie wyrywały się z jego
nadgarstka w wysiłku. Ruchem ramion skierował ostrze w bok, prawą ręką wyrwał sztylet z
pasa Darfara i zatopił go po rękojeść pod jego zebrami, prawie tym samym ruchem. Vangool
jęknął i opadł umierając. Conan wyszarpnął długi miecz z ręki padającego przeciwnika.
Wszystko to zdarzyło się w nieprawdopodobnym wybuchu szybkości, trwając ułamek
sekundy. Ronn le\ał na ziemi, a Vongool umierał nim ktokolwiek przystąpił do działania. A
kiedy to zrobili, natrafili na miecz o długości metra, w dłoni najskuteczniejszego szermierza
na zachodzie.
Obracając się, by stawić czoło atakowi liznął długim ostrzem i ściął z nóg Irańczyka,
kończąc jego \ycie przecięciem szyi. Inny wrzasnął, łapiąc się za rozcięty brzuch. Następny
wyprzedzony przez wściekłe uderzenie miecza, zatoczył się w bok, kurczowo trzymając się
za tryskający krwią kikut ręki.
Conan nie opierał się plecami o ścianę; skoczył w tłum nieprzyjaciół, morderczo
posługując się swym ociekającym krwią mieczem. Wirowali i dreptali wokół niego; był
centrum trąby powietrznej utworzonej z ostrzy, które migotały, cięły, zadawały pchnięcia i
jakoś ciągle chybiały swojego celu poniewa\ zmieniał on swoją pozycję tak szybko, \e mylił
spojrzenia próbujące go śledzić. Liczba atakujących powodowała, \e przeszkadzali sobie
nawzajem; cięli w powietrze, ranili się nawzajem, zdezorientowani jego szybkością i
zdenerwowani przez wilczą wściekłość jego ataku.
Strona 27
Howard Robert E - Conan władca miasta
W tak śmiertelnie ciasnym pomieszczeniu długi miecz w dłoniach człowieka, który wie,
jak nim władać jest najbardziej morderczą bronią we wszechświecie. Conan dawno temu
opanował ka\dy ruch, czy to straszliwe obrotowe uderzenia rozszczepiające czaszki, czy
wściekłe cięcia z dołu ku górze wypruwające ludzkie wnętrzności. W tej robocie rzeznika
Conan nie wykonał \adnego fałszywego ruchu; nigdy nie miał wątpliwości, czy chwili
dezorientacji. W jego ataku nie zaistniał moment niepewności czy wahania. Przebijał się
przez gąszcz napiętych ciał i uderzających ostrzy, jak śmiercionośny tajfun, pozostawiając za
sobą czerwony ślad.
Poczucie czasu znika w wirze walki. W rzeczywistości bijatyka trwała zaledwie parę
chwil. Ci co prze\yli, cofnęli się ogłuszeni i przera\eni błyskawicznym spustoszeniem
dokonanym pośród nich. Conan obrócił się i zlokalizował Shaykhrona, który wycofał się pod
przeciwległą ścianę, otoczony przez potę\nych, czarnych stra\ników. Gdy mięśnie nóg
Conana tę\ały przed skokiem, jakiś okrzyk zatrzymał go i kazał mu się odwrócić.
Grupa stra\ników ukazała się w otwartych na korytarz drzwiach z wycelowanymi w
niego łukami. Ci, którzy przebywali w pokoju bezładnie uciekali z linii strzału. Wahanie
Conana trwało tylko przelotny ułamek sekundy. W przebłysku świadomości rozwa\ył swoje
szansę na dopadnięcie Shaykhrona i zabicia go przed własną śmiercią. Ocenił, \e trafi go w
powietrzu przynajmniej pół tuzina strzał, ale nie wahał się w postawieniu swojej dzikiej
\ywotności przeciwko samej śmierci.
Wtedy wszystko wydawało się dziać jednocześnie nim Conan mógł skoczyć lub
stra\nicy oddać salwę, jakieś drzwi po prawej stronie z hukiem otworzyły się do wnętrza
pokoju i trzy strzały lecące prawie równocześnie trafiły w szereg strzelców. Slikh! Wraz z
pierwszym okrzykiem triumfu wielkiego wojownika, Conan zmienił plan śmierci na plan
\ycia. Zaatakował Irańczyków zamiast Shaykhrona. Zdezorientowani przez nagły ostrzał,
który zabił trzech ludzi oraz wywołał krzyki i oszołomienie innych, Irańczycy całkowicie
stracili głowę. Niektórzy wystrzelili bezładnie w Slikha, niektórzy w atakującego Conana,
wszyscy chybili, co jest nieuniknione, kiedy uwaga ludzka jest rozproszona. Gdy tak
bezskutecznie strzelali, Conan znalazł się pomiędzy nimi. Ociekające ostrze bryzgało krwią i
pozostawiało za sobą skręcające się, krwawiące postacie. Po chwili przedostał się przez
[ Pobierz całość w formacie PDF ]