download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- 115.Georges Simenon Maigret i trup młodej kobiety
- George Catherine Apartament nad Tamizą
- Sekret milionera George Catherine
- Catherine George Sekret milionera
- 292. Macomber Debbie Synowie Północy 01 Narzeczona dla brata
- Jeffrey A. Carver Parrone The Dragons
- HśÂ‚asko Marek Listy z Ameryki
- Hawkins Karen Talizman 02 Wyznania śÂ‚otra
- McClone Melissa Kobieta z fotografii
- Ortolon Julie Prawie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- myszka-misiu.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tak, wiem, ale to była nieprawda. Nie rozumiem, jak mogłeś uwierzyć
w taką niedorzeczność... Powinnam chyba wszystko ci wyjaśnić, ale najpierw
muszę sprawdzić, czy jeszcze jest ten głupi pocztylion.
Pewnie siedzi w sali, ale już mu zapłaciłem. Pomyślałem... pomyślałem,
że tak należy.
Naturalnie, ale jeszcze będziemy go potrzebować, i powozu też.
Hildebrandzie, mam wielką nadzieję, że ten głupek zrezygnował już z
donoszenia na ciebie.
Tak odrzekł, pąsowiejąc. Zwróciłem się do doktora Chantry ego i on
wszystko załatwił. Musisz wiedzieć, Amando, że nawet gdyby sir Gareth nie
postępował przyzwoicie wobec ciebie, to i tak nigdy nie byłbym w stanie
odpłacić mu za wielkoduszność, jaką mi okazał. Kiedy doktor powtórzył mi, co
sir Gareth powiedział, gdy na chwilę odzyskał przytomność... Urwał, a wargi
mu zadrżały.
Tak, to jest niezwykle szlachetny człowiek przyznała Amanda.
Chociaż bardzo mnie rozgniewał i wciąż nie wydaje mi się, żeby miał prawo
mieszać się do moich spraw i rujnować mi plany, to nie popełnił żadnego z
czynów, o jakie go oskarżyłam. Teraz to jednak nieważne. Musisz odszukać
pocztyliona i poprosić, żeby zawiózł cię do Brancaster Park. Wrócisz tutaj z
lady Hester. Nie wiem dokładnie, ile mil jest stąd do Chatteris, ale chyba niezbyt
daleko.
Chatteris? przerwał jej. Co najmniej dwadzieścia pięć mil, a
zapewne nawet więcej.
Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że nie pojedziesz? spytała z
naciskiem. To byłoby wyjątkowo niegodne!
Naturalnie, że tego nie powiem odparł, mierząc ją gniewnym
spojrzeniem. Nie zamierzam jednak wynajmować powozu na ponad
pięćdziesiąt mil. Zresztą pocztylion sir Garetha nie zgodziłby się na to, bo najęto
go do Bedford, i tylko do Bedford. Poza tym nawet gdyby się zgodził, nie
chciałbym z nim jechać.
Ale...
Powiem ci coś, Amando przerwał jej pan Ross tonem, któremu do
zachwytu było bardzo daleko wydaje ci się, że jesteś tu jedyną myślącą istotą.
Do tej pory nikt nie próbował myśleć odparła zaperzona. A
zwłaszcza ty, bo tylko...
A kto pojechał przed powozem, by przygotować państwa Chicklade na
przyjęcie rannego?
Ach, to. Amanda wzruszyła ramionami.
Właśnie to! odparł ze złością. Poza tym to ja wymyśliłem napad na
powóz, a nie ty!
Jeśli tym zamierzasz się chełpić, to pewnie przypomnisz też, że
postrzeliłeś sir Garetha! krzyknęła Amanda.
Bitwa rozgorzała na dobre i przez następne kilka minut dwie bardzo
wyczerpane młode osoby znajdowały wytchnienie dla nadszarpniętych nerwów
w gigantycznej kłótni. Wobec gwałtownej wymiany oskarżeń w zapomnienie
odszedł nie tylko lunch, ale nawet sir Gareth na łożu boleści. Pan Chicklade,
który szedł do saloniku z talerzem owoców, przystanął na progu i przez pewien
czas niezauważony nasłuchiwał tej szermierki na zarzuty, które wkrótce
osiągnęły poziom pokoju dziecięcego. Gdy niedługo potem wrócił do żony,
powiedział jej z chichotem, że pokrewieństwo tych dwojga młodych nie budzi
najmniejszej wątpliwości. Wystarczy ich posłuchać, biorą się za czuby jak brat z
siostrÄ….
Gdy tylko Amanda i pan Ross uświadomili sobie obecność pana
Chicklade a, ich kłótnia raptownie ucichła. Do stołu usiedli w wyniosłym
milczeniu. Apetytu nie mieli, ale wypili po filiżance herbaty i wtedy poczuli się
lepiej. Amanda zerknęła ukradkiem na Hildebranda, zauważyła, że i on właśnie
spróbował tego samego, i zachichotała. To przełamało lody. Chwilę potem oboje
zaśmiewali się do rozpuku. Potem Hildebrand poprosił ją o wybaczenie, jeśli
zachował się nieuprzejmie, a Amanda przyznała, że wcale tak naprawdę nie
uważa, by pan Ross nie był w stanie napisać sztuki.
W ten sposób odnowione zostały stosunki przyjazni, ale krótkie
zauroczenie Hildebranda zniknęło bez śladu. W gruncie rzeczy nie przetrwało
ono niecierpliwości okazanej przez Amandę po jego ocknięciu się z omdlenia.
Owszem, wciąż uważał, że jest bardzo ładną panną, chociaż (jeśli przyjrzeć się
całkiem bezstronnie) nie tak ładną, jak wydawało mu się na początku.
Niezaprzeczalnie Amanda miała wielki temperament, prawdę mówiąc, wolał
jednak subtelniejsze panny. Był nawet skłonny uważać, że jest nie tylko zanadto
władcza, lecz również nieprzyzwoicie śmiała, zwłaszcza gdy w najgłębszym
sekrecie wyjawiła mu okoliczności, w jakich doszło do jej spotkania z sir
Garethem. Wstrząśnięty wyraz twarzy pana Rossa i jego jednoznaczne
potępienie dla planu kampanii omal nie zakończyły się ponownym wybuchem
wrogich działań. Do dezaprobaty dla zuchwałego planu Amandy dołączyło się
zresztą oburzenie na to, że zyskała przychylność pana Rossa, fałszywie
przedstawiając sir Garetha. Krzyknął, że było to wyjątkowo niegodne, ale
ponieważ Amanda w duchu całkowicie się z nim zgadzała, broniła się bez
przekonania.
Przecież on naprawdę mnie uprowadził argumentowała.
Moim zdaniem, jego zachowanie przez cały czas było rycerskie i godne
dżentelmena oświadczył Hildebrand.
Podejrzewałam, że jesteś taki nadęty, kiedy tylko cię zobaczyłam
odparła Amanda. Dlatego nie wyjawiłam ci, jak było naprawdę. I miałam
racjÄ™.
Nadęty? A cóż to ma do rzeczy? sprzeciwił się wyniośle Hildebrand.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]