download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Carroll_Jonathan_ _Białe_Jabłka_01_ _Białe_jabłka
- Miller Henry Zwrotnik Raka 01 Zwrotnik Raka
- Graham Masterton Wojownicy Nocy 01 Wojownicy nocy cz.1
- Laurie Faria Stolarz Blue is for Nightmares 01 Blue is for Nightmares
- Kurtz, Katherine Adept 01 The Adept
- Jo Clayton Drinker 01 Drinker Of Souls
- Anthony, Piers Titanen 01 Das Erbe der Titanen
- Jay D. Blakeny The Sword, the Ring, and the Chalice 01 The Sword
- Jo Clayton Skeen 01 Skeen's Leap (v1.2)
- Chloe Lang [Brothers of Wilde, Nevada 01] Going Wilde (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- myszka-misiu.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gdyby zabłąkało się na Alaskę z południowych stanów.
- W czym mogę ci pomóc, John? - zapytała Abbey.
Zawahał się. Spoglądał z lękliwą rewerencją na półki
pełne książek.
- Co w takim razie lubisz czytać najbardziej?
- Romanse.
Zaskoczyła ją ta odpowiedz. Romanse nie bardzo paso
wały do tego pilota, syna północy, faceta z hartowanej stali,
jak kiedyś nazwał go Sawyer.
- Chcę coś, co nauczyłoby mnie prowadzenia rozmowy
z piękną kobietą, piękniejszą być może od niejednej gwiaz
dy filmowej.
- Rozumiem. - Abbey opanowała wątpliwość, czy
zródłem takiej umiejętności mogą być w ogóle powieści.
- Chciałbym umieć powiedzieć jej, jak bardzo jest
piękna, a równocześnie nie zirytować jej i nie rozgnie
wać. Zawsze bowiem, gdy próbuję rozmawiać z kobieta
mi, wpadają w końcu we wściekłość. To musi wreszcie się
skończyć. Nie chcę, by inni faceci sprzątali mi wszystko
sprzed nosa. Mam nadzieję, że rozumiesz, o co mi chodzi.
Bo jeśli rozumiesz, to nawet z czytaniem tych romansów
nie tak bardzo muszę się śpieszyć.
Abbey niewiele z tego wszystkiego rozumiała. Intuicyj
nie czuła jednak, że lepiej będzie, jeżeli nie zrozumie.
- Poszperaj na tej półce - powiedziała, wskazując ręką
książki z zakresu etykiety i towarzyskich zachowań.
- Dzięki - rzekł John, nie do końca pewny, czy właśnie
takiej reakcji po niej oczekiwał.
Abbey wróciła do biurka, lecz tylko co zdążyła usiąść,
gdy wparadował Ralph Ferris, kolejny z pilotów Sawyera.
On i John zmierzyli siÄ™ spojrzeniami.
- Co tutaj robisz? - zapytał Ralph.
- A jak sÄ…dzisz?
- Nigdy jeszcze nie widziałem cię z książką w ręku.
- Na nic nie jest za pózno. - John rzucił okiem ku
Abbey. - Poza tym każdy ma tu wstęp wolny.
- Widzę, że się ogoliłeś. I w rezultacie śmierdzisz jak
skunks. Wielkie nieba, jakiej to wody kolońskiej użyłeś?
- Twojej, czyścioszku.
Ralph skoczył ku Johnowi z zaciśniętymi pięściami.
Tamten też postąpił kilka kroków do przodu, przyjmując
bokserskÄ… postawÄ™.
- Jeżeli chcecie się bić, bardzo proszę, ale nie w bi
bliotece - upomniała ich Abbey podniesionym głosem.
Zwrócili ku niej głowy, po czym doskoczyli do jej biur
ka. John zdążył odezwać się pierwszy:
- Abbey, czy nie będziesz miała nic przeciwko temu,
jeśli wpadnę dziś wieczór do ciebie?
- A może dasz się zaprosić na obiad? - zapytał Ralph,
zanim zdołała zebrać myśli, by odpowiedzieć na pytanie
Johna. - Podobno Ben ma upichcić coś szczególnego: pie
czeń z karibu.
Gdy Ralph dopowiadał ostatnie słowo, w bibliotece po
jawił się trzeci mężczyzna. Pete miał zmoczone włosy,
jakby dopiero co wyszedł spod prysznica, i trzymał w ręku
eleganckie czerwone pudełko w kształcie serca.
- Czekoladki! - zakrzyknęli równocześnie Ralph
i John z bezmierną pogardą, ale i z furią, uświadamiając
sobie w ułamku sekundy, że znalazł się ktoś, kto ich prze
licytował.
Ten dzień okazał się właściwie stracony dla pracy. Wię
cej takich dni, pomyślał Sawyer, a firma zbankrutuje.
Jego piloci prześcigali się wręcz w pomysłach, by tylko
nie zasiąść za sterami samolotów. I nie musiał nawet zga
dywać, co uczyniło ich chorymi, kwękającymi, zatrutymi
wczorajszÄ… kolacjÄ…. Abbey Sutherland, bibliotekarka.
Sawyer szalał z zazdrości. Cenił swoich twardzieli
i miał o nich wysokie mniemanie. Wcale nie uważał się za
lepszego od nich. Każdy z nich mógł mu zabrać Abbey
i zostawić go z pustką w sercu.
StanÄ…Å‚ w biurze przed lustrem i zaczÄ…Å‚ na serio zastana-
wiać się, czy ma zgolić brodę. Być może Abbey nie lubiła
brodatych facetów. Gdyby w tej chwili była tu i skinęła
głową, bez wahania chwyciłby za brzytwę. Ponieważ jed
nak jej nie było, odłożył decyzję na pózniej.
Pierwszy wrócił John. Cisnął na biurko jakieś książki,
pogrzebał w nich i zabrał się do czytania jednej. Sawyer
z osłupieniem stwierdził, że John, bezgłośnie ruszając war
gami, funduje sobie lekturÄ™ kobiecego romansu.
Ralph wrócił z innego typu trofeum. Z dumą pokazał
Sawyerowi historię lotnictwa Stanów Zjednoczonych.
- Słyszałem, że w tym tygodniu ma tu przylecieć ko
lejna sikoreczka - zagadnÄ…Å‚ bez zwiÄ…zku.
- Zgadza siÄ™.
- Chciałbym ją przejąć na lotnisku w Fairbanks.
Sawyer rzucił okiem na rozkład lotów.
- W piątek jesteś zajęty.
Ralph wzruszył ramionami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]