download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Cast P.C & Cast Kristin Dom Nocy 04 Nieposkromiona
- Sharif Abdel Azeem Kobieta w tradycji islamskiej i judeochrześcijańskiej
- 115.Georges Simenon Maigret i trup młodej kobiety
- Hakan Nesser Kobieta ze znamieniem
- McClone Melissa Kobieta z fotografii
- 34 Kobieta na brzegu
- Cast Kristin Dom nocy 1 Naznaczona
- Lynn Abbey Chronicles Of Athas 04 Cinnabar Shadows (v1)
- Heather Graham Nawiedzony dom
- 26 Dom w Eldafjord
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- myszka-misiu.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ogrodników wszyscy patrzą w niebo i coś wykrzykują. Jest tam również ta nowa
kobieta, wrzeszczy, a w ręku trzyma psią smycz.
Halo? Nalia przechodzi przez bramę, zbliża się do
tłumu. Przygląda się wrzeszczącej kobiecie w taki sam
sposób, w jaki obserwuje biegnącego po obrusie pająka.
Nalia nigdy nie pozwoli Maude zabijać pająków, nawet
tych dużych. Kelner! woła. Proszę do mnie!
Maude widzi, jak Sonny do niej podbiega, widzi, jak ze smutkiem kręci głową i
wskazuje na nową kobietę, i mó-wi, mówi.
Nalia przerywa mu szorstko.
Dwie podwójne brandy, proszę. Chodzmy mówi,
ujmując ramię kobiety. Proszę wejść ze mną do środka.
No to orzeÅ‚ dopadÅ‚ psa szepcze Sonny, przecho¬
dzÄ…c obok Maude. Tam, przy skale.
Maude nie jest pewna, czy to dowcip. SpoglÄ…da w nie¬bo. WidziaÅ‚a przecież
wcześniej te krążące jak diabły orły.
Ha u, szkoda psa mówi.
Kogo szkoda?! obrusza siÄ™ Sonny.
Sonny! Pojawia siÄ™ kierownik. Co ty tutaj ro¬
bisz?
Przyjmuję zamówienie na trunki, baas.
No dobrze, tylko przestań się guzdrać.
Maude wbija wzrok w kierownika. Nalia jest dobrze znana ze swoich krzyków, ale
ona krzyczy tak samo na wszystkich, tych maluczkich i tych wielkich. Tymczasem
mężczyzna krzyczy na Sonny'ego, jakby ten był śmieciem, a Sonny jedynie się
uśmiecha i biegnie potulnie jak pies.
Kiedy Maude wchodzi do domu, ta nowa leży na kana-pie. Teraz, gdy jest zapłakana,
Maude widzi, że jest star-sza, niż sądziła. Przypomina starą kobietę, która straciła
dziecko.
ProszÄ™ zdjąć buty mówi Nalia. Zawsze, gdy wyda¬
rzy się coś złego, staje się apodyktyczna. Raz, kiedy Maude
złamała sobie nogę, zbiegając ze wzgórza do autobusu,
Nalia siłą wepchnęła ją na początek kolejki czekających
w szpitalu. Potem zapakowaÅ‚a jÄ… do łóżka i kazaÅ‚a elek¬
trykowi zainstalować w kuchni dzwonek, taki sam jak jej.
Maude musiała dzwonić na służącą, jeśli potrzebowała
nocnika czy czegokolwiek innego. MusiaÅ‚a leżeć jak nie¬
boszczyk, czy jej się to podobało czy nie, dopóki noga nie
wydobrzała.
Stara kobieta zaczyna rozsznurowywać wysoki but.
Zwietnie. Nalia upuszcza go na podłogę. Teraz
drugi.
Jest pani bardzo dobra mówi kobieta. GÅ‚os ma wy¬
soki, jak dziewczynka, a jej pończochy są całe w dziurach.
Wcale nie jestem dobra, nigdy nie byłam.
Sonny puka i wnosi brandy. Potem usuwa się w cień
pod ścianą. Dobrze wie, gdzie się wycofać, żeby nikt go nie zauważał.
Co się stało? pyta szeptem Maude.
PoszÅ‚yÅ›my do sklepu odpowiada mu również szep¬
tem. Może ona ma już dość tego miejsca. Może niedÅ‚u¬
go wyjedziemy.
Ja też już mam go dosyć. Daj mi swój numer w mie¬
ście.
Po co ja tu wróciłam? zawodzi kobieta, wypijając
jednym haustem swoją brandy. Nadal trzyma w rękach
smycz i patrzy na nią żałośnie. Tak naprawdę nigdy nie
miałam ochoty tu wracać mówi.
Nalia pomrukuje. %7łal to luksus, na jaki nigdy sobie nie pozwalała. Ludzie, którzy
powtarzają: Gdybym tylko mógł raz jeszcze przeżyć swoje życie", powinni być do
tego zmu¬szeni, z peÅ‚nÄ… Å›wiadomoÅ›ciÄ… tego, co ich czeka.
Czym się pani zajmowała za granicą?
Niczym udanym, niczym udanym.
Alkohol robi swoje. Kiedy ta kobieta pojawiÅ‚a siÄ™ z wrzas¬kiem, niczym Medea,
wydawaÅ‚o siÄ™, że pozbawiona swo¬jej kawy w ziarnkach i szalonych cudzoziemskich
strojów zostaje zesłana prosto w ręce Nalii. Wieczorem Nalia za-mówi kolację dla
obu u siebie. Telefony nie będę działały do wtorku, mówi kierownik, ale teraz już jej
to nie prze-szkadza. Może nawet pozwoli tej kobiecie posłuchać, jak ćwiczy. Nalia
może zrobić wiele rzeczy, by pokazać tam-tej, kim jest i jak doszło do tego, że jest
stracona dla świa-ta w tym zapomnianym przez Boga miejscu.
ROZDZIAA DZIEWITY
D
roga w dół nie jest tak stroma, jak wydawało się to z kolejki linowej. Zcieżka biegnie
zygzakiem po skale, wzdłuż krawędzi rozpadliny. Dopiero teraz słońce wzeszło w
całej pełni; zatrzymują się przy strumieniu, żeby się napić. Potem strząsam kurz z
sandaÅ‚¬ków i ruszam dalej, podÅ›piewujÄ…c.
Ponad godzinę zabiera mi dotarcie do podnóża skały, gdzie ścieżka wiedzie do
położonej nad miastem, nie bru-kowanej drogi. Gdyby była tu Maude, razem
śpiewałyby-śmy jej hymny. Z Maude mogę śpiewać wszystko, co ze-chcę, a ona
zawsze towarzyszy mi dyszkantem. Uśmie-cham się. Idę drogą, śpiewając jak ktoś
zwyczajny, i czujÄ™ siÄ™ tak wolna, jak byÅ‚am jedynie w snach. Kiedy docho¬dzÄ™ do
skraju miasta, milknę. Z cienia wyłazi kilka kundli i obszczekuje mnie. Obwąchują
moje stopy, spódnicę, wy-czuwając zapach psów z willi. Potem odskakują i szczeka-
jÄ… z bezpiecznej odlegÅ‚oÅ›ci. Poza tym panuje zupeÅ‚na ci¬sza. Drzwi i okiennice
domów są zamknięte. Może ludzie jeszcze śpią. A może to dzień ich odpoczynku.
Kiedy spytałam Naima, jakiego jest wyznania, odpo-wiedział, że wielu, tak jak i
wieloma językami potrafi mó-wić. Moja matka też mówi wieloma językami i
uwielbia nowe słowa, nowe idee. Może to jej się tak podobało w pomyśle
zaproszenia na kolacjÄ™ Syryjczyka samo to
słowo, idea za tym słowem stojąca. Kiedy ona zakocha się w jakimś słowie, będzie je
najpierw obracała tym swoim pełnym, soczystym głosem, by rzucić się potem na nie
niczym kot. Jeśli zapiszę w swoim pamiętniku jakieś nowe dla niej słowo, muszę
dokładnie je wyjaśniać, nawet jeśli jest w slangu. Jednak nie na samym tylko
znaczeniu jej zależy, jej chodzi o brzmienie owego znaczenia. JeÅ›li po¬lubi jakieÅ›
słowo, uczyni je własnym. Czasami zasiada przy fortepianie i wyśpiewuje je w górę i
w dół gamy. Po¬tem podnosi wzrok i obie wybuchamy Å›miechem.
SkrÄ™cam w wÄ…skÄ… uliczkÄ™ i opieram siÄ™ o Å›cianÄ™. Na¬wet kiedy ona milczy, jej gÅ‚os
towarzyszy mi wszędzie. Wszystko, co widzę, widzę dla niej. Gdyby jej nie było za
moimi oczyma, jak wyglądałby błękit i czerwień tych po-łyskujących w porannym
świetle okiennic? Co bym wi-działa, gdy tam, na tarasie, zobaczyłam Syryjczyka?
IdÄ™ uliczkÄ… w dół, skrÄ™cam to tu, to tam, caÅ‚y czas ma¬jÄ…c sÅ‚oÅ„ce przed sobÄ…. Miasto
jest istnym labiryntem bie-gnących w dół wzgórza uliczek, te bardziej strome prze-
chodzą w schodki. Od czasu do czasu dostrzegam błysk wody, oślepiający w tym
porannym sÅ‚oÅ„cu. Kiedy tak scho¬dzÄ™, sÅ‚yszÄ™ gÅ‚osy kobiece, dzieciÄ™ce. I potem
nagle, skrÄ™¬ciwszy w szerszÄ… uliczkÄ™, znajdujÄ™ siÄ™ w tÅ‚umie ludzi grupki kobiet
dzwigają podwójne kosze, a za nimi biegają dzieciaki.
Kobiety te mają szerokie twarze, czarne włosy i małe, szeroko rozstawione oczy, jak
tamte siostry. Noszą domo-wej roboty sukienki w kwiaty albo spódnice z
nylonowy¬mi bluzkami w jaskrawych kolorach. Wiem, że mnie do-strzegÅ‚y; nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]