download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Jacek Salij OP Matka Boża Aniołowie Święci
- Inne Anioły Czas Odwetu Lili St Crow
- D129. Stevens Amanda Aniołowie nie ronią łez
- świat nocy 2 Anioł‚ Ciemności,...(całość)
- Cartland Barbara Lucyfer i anioł
- Böll Heinrich Anioł milczał
- 0748624481.Edinburgh.University.Press.The.Ethics.of.Peacebuilding.Mar.2009
- Chmielewska Joanna 06 Romans wszechczasĂłw
- Hohl Joan Windows 03 Ten najlepszy
- Front and Center 2 Fiancee for Hire Tawna Fenske
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- myszka-misiu.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To było wtedy, gdyśmy konstruowali tratwę, która pózniej jeszcze miała sprawić nam wiele
kłopotów. Szliśmy wzdłuż linii brzegu, tam gdzie fale zalewają piasek, zostawiając po sobie pianę.
Siggi ma z sobą sztucer myśliwski, który kiedyś był własnością Benniego, jego taty. Teraz bra-
cia położyli na nim łapę. wiczyli strzelanie w ogrodzie na tyłach domu, na plaży i na łąkach.
Włóczyliśmy się po plaży, a Siggi próbował trafić w coś, co jak mu się zdawało, miało być bu-
telką z listem, lecz strzały ślizgały się po falach niczym kaczki.
Jeden ze strzałów trafia w ruderę, w której mieszka Oli rybaczyna. Wybiega wściekły, jakby
właśnie zapaliło się jego łóżko, a my uciekamy stamtąd plażą, het tam, gdzie morze uderza o skały.
Góry toną w szarej mgle, mżawka nad morzem, kiepska widoczność.
Chodzmy na kopiec mówi Siggi i wspinamy się na kopiec, który wznosi się na cyplu przy
szpitalu psychiatrycznym.
Mewy krążą z wrzaskiem, jakby w ich ciałach zamieszkały wypalone primadonny.
Pamiętam, że działo się to siedemnastego czerwca, gdyż mieliśmy na sobie pulowery w serek,
spodnie z torlenu białe koszule.
Siggi trzyma sztucer.
Stoimy na wzgórzu. Siggi celuje do mew. Ma ułożone włosy i jest bardzo przystojny z piwnymi
oczami i ciemnÄ… czuprynÄ…. Przymyka jedno oko. Sztucer pasuje do niego, jak do wyszkolonego
aktora.
Strzały następują jeden po drugim, w kapuśniaczek i mgłę. Czasem udaje mu się trafić krążącą
mewę, czasem nie. Potem i my możemy spróbować. To szczególne uczucie ciągnąć za spust, sły-
szeć huk wystrzału i czekać na efekt.
Nie wiem, ileśmy tam stali w tej świątecznonarodowej mżawce i morce i nie pamiętam, ile mew
leżało na łące, kiedy nagle zauważyliśmy radiowóz.
Skręca z ulicy Kleppsvegur i mknie w kierunku szpitala, tak samo jak pózniej, kiedy siedziałem
skuty na tylnym siedzeniu. Z tym, że tutaj był starszy model wozu.
68
3
69
Najpierw sądziliśmy, że zadzwoniono ze szpitala, a radiowóz przyjechał po nas, ponieważ
strzelamy do ptaków, co jest zabronione.
Nie wolno również nosić broni. Nie poradzimy sobie z policjantami, chyba że ich zastrzelimy.
Ale to także jest zabronione.
Oni sÄ… pod ochronÄ…, podobnie jak ptaki.
Dlatego w pośpiechu wkładamy sztucer do głębokiej jamy, a ręce do kieszeni.
Teraz jesteśmy już tylko normalnymi chłopakami w święto narodowe i niczym się nie wyróż-
niamy, poza tym, że na swetrach, spodniach i we włosach mamy ptasie gówno.
Z powodu mżawki gówno nie twardnieje i jeśli pogładzić się po włosach, rozsmarowuje się ni-
czym pomada.
Ale radiowóz wzbudził w nas ciekawość. Policjanci zaś najwyrazniej nie mają nam nic do po-
wiedzenia. Kiedy otwierają się tylne drzwi, dwaj funkcjonariusze wywlekają z wozu chłopaka,
młodego chłopaka skutego kajdankami. Ma na sobie czarny garnitur, na głowie białą czapkę i wy-
gląda jakby był sztywny.
Nie, ale numer mówi Joi. To gliniarz.
Aleś ty głupi stwierdza Siggi. To nie żaden gliniarz.
Jak to, nie widzisz, że ma czapkę?
To nie jest czapka policyjna, idioto, tylko maturzysty.
Dobrze wiemy, że siedemnasty czerwca to dzień maturzystów. W dzień urodzin republiki koń-
czą szkołę, włóczą się po ulicach i tańczą do póznych godzin nocnych.
Teraz widzimy, jak policjanci znikają z chłopakiem za drzwiami szpitala psychiatrycznego.
Podchodzimy do radiowozu i oglÄ…damy go. Na miejscu kierowcy siedzi policjant i czeka.
Daniel i Skuli dokładnie przyglądają się samochodowi, kopią w opony, krążą wokół niego, jak-
by zastanawiali się nad kupnem. Już mają świra na punkcie samochodów, który potem zrobi z nich
handlarzy aut.
My pozostali ustawiamy się koło drzwi kierowcy. Kiedy policjant nas zauważa, odkręca szybę.
Jest szczupły i przystojny; ciemne kosmyki sterczą spod czapki. Ma duże oczy i grube wargi; wy-
raznie widać zarost.
Co wy tu robicie? pyta.
Bawimy siÄ™.
Wiecie, że zabawa w pobliżu szpitala może być niebezpieczna.
70
A dlaczego? pyta Siggi.
Oni mogÄ… uciec.
Myślisz, że się ich boimy?
A nie mogą być niebezpieczni?
Tylko jeżeli człowiek jest dla nich zły.
Siggi, choć ledwie po konfirmacji, jest tak spokojny i cwany, że nieledwie udaje mu się wprawić
policjanta w osłupienie.
Siggi przez chwilÄ™ milczy.
Słuchaj odzywa się po chwili a powiedz co się stało temu facetowi, co go przywiezliście?
Biedaczek, odbiło mu mówi policjant.
To maturzysta?
Zdaje się, że za dużo się uczył.
Był w kajdankach.
Inaczej nie dalibyśmy sobie z nim rady.
Siggi kiwa głową, jakby się zgadzał, a policjant milczy przez moment, po czym pyta:
Słuchajcie chłopcy, dlaczego nie jesteście w śródmieściu na obchodach?
Myślisz, że mamy ochotę? mówi Joi.
Tam są występy mówi policjant.
Phi!
Wydymamy wargi.
Co to, nie lubicie brzuchomówcy i jego lalki?
Nie, strasznie nas nudzą stwierdza Joi. Ciągle opowiadają te same kawały.
Policjant się śmieje.
Co wy powiecie mówi. Nie śmieszą was?
Nie, znamy lepsze kawały.
Opowiedzcie jakiÅ›.
Opowiadamy mu dwa kawały, jeden Joi, drugi ja: ten o wariacie i drabinie: Wariat mówi do
malarza, który stoi na drabinie: Trzymaj się mocno pędzla, bo zabieram drabinę . I ten o pacjen-
cie i kapciach: Lekarz mówi do pacjenta:
Mam dla ciebie dwie wiadomości, jedną dobrą, a drugą złą, którą chcesz usłyszeć pierwszą?
ZÅ‚Ä… odpowiada pacjent.
Wygląda na to, że będę ci musiał amputować obie nogi mówi lekarz.
Aj aj mówi pacjent a jaka jest ta dobra?
Taka powiada lekarz że ten facet z łóżka obok chce kupić twoje kapcie .
71
Policjant wybucha śmiechem, łapie powietrze i uderza pięścią w kierownicę.
Niech skonam, to dobre mówi i chce nas poprosić o następne dowcipy, lecz nagle sztywnie-
je. Co do dia...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]