download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Diana DeRicci Delany's Catch
- 127. Delinsky Barbara Czlowiek z Montany
- Lovecraft, H. P En las montanas alucinantes
- Eames_Anne_Ukochany_z_Montany
- Diana Palmer MiĹosna magia(MiĹoĹÄ_na_prĂłbÄ)
- Diana Palmer Soldier Of Fortune 04 Pora na miĹoĹÄ (Mercenary's Woman)
- Palmer_Diana_ _Bezdomna
- Diana Palmer Nowicjuszka
- D20021169
- Barbour Anne NIE KOCHAJ śÂOTRA
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- myszka-misiu.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wesele miało się odbyć na rodzinnym ranczu w Medicine Ridge, które
zabezpieczono przed reporterami i nieproszonymi gośćmi. Nikt nie miał
szansy wejść bez zaproszenia oraz dokumentu ze zdjęciem.
To naprawdę konieczne? zdziwiła się Sassy.
Nasi rodzice to bardzo znani ludzie, a ojciec nie potrafi trzymać
języka za zębami. Wszystkim opowiada o swojej przyszłej synowej.
Sassy zaczerwieniła się.
A twoja mama? Nie przeszkadza jej, że ja...
Jest zachwycona, że zobaczy wnuczki. I zachwycona informacją, że
potrafisz robić na drutach. To jej marzenie, żeby sobie dziergać, haftować.
Ma tonę wełny, włóczki...
Chętnie ją wszystkiego nauczę. John, czy oni nie myślą, że skusiły
mnie twoje pieniądze?
Pokręcił ze śmiechem głową.
Kiedy ci się oświadczyłem, sądziłaś, że jestem zwykłym kowbojem.
Rodzice to wiedzą.
Odetchnęła z ulgą.
Jeszcze kilka dni szepnął jej do ucha. Już się nie mogę doczekać.
Ja też. Ale jeszcze tyle jest do zrobienia...
Wszystkim zajmuje się Mary. A ty możesz pomóc mamie i Selene w
doborze stroju.
137
RS
Och, one uwielbiają łazić po sklepach. I na szczęście mama czuje się
znacznie lepiej.
To dobrze. Na weselu będzie pielęgniarka. Tak na wszelki wypadek.
Więc o nic się nie martw.
Czyż on nie jest najwspanialszym mężczyzną na świecie? pomyślała.
I wreszcie nadszedł ten dzień. Sassy była przerażona. Bała się, że
potknie się o własną suknię i przewróci. Miała tremę niczym aktorka przed
ważnym występem.
Ale gdy stanęła w drzwiach wielkiej sali balowej i zobaczyła
czekającego przy prowizorycznym ołtarzu pana młodego, poczuła, jak
spływa na nią spokój. Zciskając w dłoni bukiet, wolnym krokiem ruszyła w
stronę Johna. Kiedy uśmiechnął się do niej, serce omal nie wyskoczyło jej z
piersi.
Ceremonia przebiegała bez niespodzianek, dopóki pastor nie spytał
pana młodego, czy ma obrączki. John zaczął ich nerwowo szukać po
kieszeniach.
Wujku, zapomniałeś? spytała Jenny, podsuwając mu jedwabną
poduszkę. Ja mam obrączki.
Uff. John przetarł czoło. Dziękuję, aniołku. Goście wybuchnęli
śmiechem.
Kiedy pastor ogłosił ich mężem i żoną, John uniósł welon, odsłaniając
twarz Sassy, i pocałował ją czule w usta. Potem pozowali do zdjęć, tańczyli,
jedli tort weselny.
Jeszcze godzinka i lecimy na Cancun.
Ty, ja, piasek, słońce... Sassy rozmarzyła się.
I łóżko dodał John, poruszając zabawnie brwiami.
138
RS
Przytuliła się, chcąc ukryć rumieńce. Nagle za plecami usłyszeli
znajomy głos:
Całkiem niezłe wesele. Szeryf Graves w eleganckim garniturze i
wypastowanych butach trzymał w dłoni talerzyk z tortem. Chociaż nie ma
kawy.
Jak to? John wskazał na swoją filiżankę.
Skąd pan ją wziął?
John skinął za siebie na stojący nieopodal ekspres.
Zwietnie ucieszył się szeryf. Kochani, życzę wam mnóstwo
szczęścia i... Aha, mam dla was prezent. Wyciągnął z kieszeni nieduże
płaskie pudełko. Coś praktycznego.
Dziękuję powiedziała wzruszona Sassy Szeryf mrugnął do Johna i
odszedł.
Ciekawe, co to...
Sassy zdarła opakowanie i uśmiechnęła się na widok płyt CD z
muzyką romantyczną. Małżonkowie zerknęli za siebie. Graves uniósł w
niemym toaście filiżankę z kawą.
139
RS
ROZDZIAA JEDENASTY
Mieszkali w hotelu na plaży zbudowanym na kształt piramidy Majów.
Sassy, zarumieniona po pierwszych doznaniach miłosnych, leżała
przytulona do męża.
Pierwszy raz zwykle bywa taki sobie, potem jest już coraz lepiej
szepnął John, muskając jej usta.
Taki sobie, co ty mówisz? Boże, myślałam, że umrę z rozkoszy!
Trzymając się za ręce, wędrowali plażą o wschodzie słońca i patrzyli z
zachwytem na najróżniejsze odcienie wody w Zatoce Meksykańskiej.
Nie przypuszczałam, że są tak cudne miejsca na świecie. Ten piasek
wygląda jak cukier puder.
Szkoda, że nie wziąłem aparatu. Gapa ze mnie.
Przecież możemy kupić powiedziała Sassy. Muszę mieć twoje
zdjęcie w kąpielówkach!
Przy okazji moglibyśmy kupić również prezenty dla najbliższych.
I jakiś drobiazg dla szeryfa.
Co proponujesz? spytał John.
Może jakiś ludowy instrument?
Po powrocie z Meksyku zatrzymali się na weekend na ranczu w
Medicine Ridge, gdzie Sassy miała okazję nieco lepiej poznać swoją
szwagierkę.
Muszę ci powiedzieć, że strasznie się bałam. Ogromna przepaść
dzieli świat mój i Johna...
Ja też się bałam przyznała Kasie. Urodziłam się w Afryce. Moi
rodzice, którzy byli misjonarzami, zginęli na moich oczach. Zostaliśmy
sami, ja i Kantor. Zamieszkaliśmy z ciotką w Arizonie. Po latach mój brat
140
RS
ożenił się, miał córeczkę. I też wyjechał do Afryki. Leciał z rodziną
samolotem, kiedy ich maszyna została zestrzelona. Nie wierzyłam, że
jeszcze spotka mnie w życiu coś dobrego. Napotkała wzrok Sassy. Kiedy
zaczęłam pracę u Callisterów, Gil uwziął się na mnie. Po prostu mnie nie
lubił.
A wydaje się takim sympatycznym człowiekiem.
Jego pierwsza żona zginęła w wypadku, a on... Zamknął się; nie
chciał się angażować. Poza wszystkim innym uważał, że jest dla mnie za
stary.
To tak jak John. Też uważał, że jestem za młoda. A ja uważałam, że
on jest za bogaty.
Kasie roześmiała się.
Ale kiedy człowiek kocha, pieniądze nie mają znaczenia. Mnie i Gila
wiele łączy. On jest nie tylko moim mężem, ale i najlepszym przyjacielem.
A John moim. W dodatku mama go uwielbia...
A ciebie bardzo polubili rodzice Johna i Gila.
Naprawdę? zdumiała się Sassy. Na weselu zamieniłam z nimi
może dziesięć słów!
Za to przed weselem John opowiadał im dużo o tobie. Magdalena
jest zachwycona szalem, który zrobiłaś. Koniecznie chce, żebyś ją nauczyła
robić na drutach.
John wspomniał mi o tym, ale byłam pewna, że żartuje.
Nie zdziw się, kochana, gdy któregoś dnia teściowa zjawi się w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]