download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- 0974. Blake Ally Imperium rodzinne 04 Największe wyzwanie
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 3 Imperium Tysiąca Słońc
- Fielding Liz Imperium rodzinne 08 Diamentowe walentynki
- Diamentowe imperium 05 Roe Paula Ponętna asystentka
- Collodi Carlo La aventuroj de Pinokjo (Przygody Pinokio)
- Krentz_Jayne_Ann_Przygoda_na_Karaibach
- Sandemo_Margit_27_Zaginiony
- Barker Clive 5 opowiadan
- GNS3 Lab Workbook v0.2
- Hoover Colleen Hopeless 02 Losing Hope
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- vonharden.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kimkolwiek byli goście Fargów, wyruszyli skądś w pobliżu. Statek wydawał się najbardziej
prawdopodobny.
* Zostawiłaś smakołyki dla Zwiętego Mikołaja? * zapytał Sam.
Przytaknęła.
* Będą musieli trochę poszukać, ale wszystko tam jest.
Minęło półtorej minuty, zanim pierwszy zodiak pojawił się dwieście metrów na prawo od nich. Drugi
ukazał się w takiej samej odległości, tyle że na lewo. Chwilę pózniej trzeci znalazł się w polu widzenia
na środku laguny. Wszystkie płynęły bez świateł, ale w blasku księżyca Sam i Remi widzieli
pojedynczą postać siedzącą na rufie każdego pontonu.
Zodiaki sunęły tyralierą, a ich sternicy milczeli i nie zapalali nawet latarek. To nie byli turyści na
nocnym wodnym safari.
* Widzisz jakąś broń? * szepnął Sam. Remi pokręciła głową.
Przez kilka minut obserwowali, jak pontony omijają kolejne wysepki. W końcu zbliżyły się do ich
motorówki na odległość mniej więcej pięćdziesięciu metrów. Człowiek w środkowym zodiaku podniósł
rękę, wykonał jakiś gest i dwa pozostałe pontony skierowały się ku łodzi.
Sam klepnął Remi w ramię, żeby zwrócić jej uwagę, i wskazał kciukiem w dół. Oboje się zanurzyli, tylko
oczy i nosy mieli nad powierzchniÄ….
Zrodkowy zodiak * najwyrazniej dowódcy grupy * pierwszy dotarł do motorówki. Kiedy zrównał się z jej
dziobem, dowódca chwycił jedną ręką reling. Jego twarz była teraz widoczna z profilu. Sam rozpoznał
orli nos tajemniczego mężczyzny z kanonierki.
Dwa pozostałe pontony minęły łódz z prawej i lewej burty i spotkały się przy rufie. Ich sternicy
przesadzili reling i stanęli na pokładzie dziobowym. Ten najbliżej kryjówki Sama i Remi sięgnął w dół,
coś chwycił i uniósł rękę. Stal zalśniła w blasku księżyca. Nóż.
Remi odnalazła pod wodą dłoń Sama i ścisnęła. Odpowiedział uściskiem.
* Jesteśmy bezpieczni * szepnął jej do ucha.
Dwaj mężczyzni zniknęli w kabinie i po chwili wyłonili się z powrotem. Jeden wychylił się za burtę i
zasygnalizował coś Orlemu Nosowi, który odpowiedział gestem, obrócił zodiaka i skierował w stronę
plaży. Gdy ponton zatrzymał się na piasku, on też wyciągnął nóż i podkradł się wolno do
oświetlonego lampą namiotu Sama i Remi. Zajrzał do środka, cofnął się i zlustrował wzrokiem plażę i
palmy kokosowe. Po półminucie wrócił do pontonu, a dwie minuty pózniej był na pokładzie motorówki.
Mruknął coś po hiszpańsku i jego towarzysze dali nura do kabiny. Aódz zaczęła się kołysać. Drzwiczki
szafek otwierały się i zamykały z trzaskiem. Szkło się tłukło. Za bulajami błyskało światło latarek. Po
pięciu minutach na pokładzie rufowym ukazali się dwaj mężczyzni. Jeden wręczył Orlemu Nosowi jakiś
mały przedmiot, który tamten pobieżnie obejrzał i rzucił w dół do kabiny. Przedmiot stoczył się z
brzękiem po szczeblach drabinki. Drugi mężczyzna podał Orlemu Nosowi żółty bloczek do notatek.
Orli Nos obejrzał go uważnie i zwrócił. Mężczyzna sfotografował aparatem cyfrowym z fleszem
interesującą ich stronę i bloczek wylądował z powrotem w kabinie.
Sam szepnął żonie do ucha:
* Haczyk, żyłka, spławik.
Orli Nos i jego kompani wsiedli do zodiaków i odbili od motorówki. Ku zaskoczeniu Sama i Remi grupa
nie skierowała się do przesmyku, lecz zaczęła przeszukiwać lagunę, najpierw wzdłuż brzegów. Snopy
światła latarek omiatały ląd i drzewa. Kiedy jeden z pontonów zrównał
się z kryjówką dzwonu, Fargowie wstrzymali oddech, ale zodiak nie zwolnił i światło latarki przesunęło
siÄ™ dalej.
Wreszcie wszystkie trzy pontony dotarły do wylotu laguny i zakończyły badanie linii brzegowej, ale
zamiast wpłynąć do przesmyku, zawróciły, uformowały tyralierę i zaczęły sprawdzać wysepki,
oświetlając każdą skarpę z namorzynami przed przemieszczeniem się do następnej.
* Mogło być niedobrze * mruknął Sam.
* Bardzo niedobrze * zgodziła się Remi.
Wyciągnięte noże powiedziały im wszystko: kimkolwiek byli ci ludzie, bez skrupułów użyliby przemocy.
Gdyby Fargowie postanowili spędzić noc na motorówce lub w namiocie, już by nie żyli.
* Wracamy na łódz? * zapytała Remi.
* Jeśli jeszcze raz wejdą na pokład, będziemy w pułapce * odparł Sam.
* Jestem otwarta na propozycje. Sam zastanawiał się dłuższą chwilę.
* A co ty na to, żeby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu? * rzekł wreszcie i wyjaśnił swój plan.
* Ryzykowne * oceniła Remi.
* Zrobię tak, że się uda.
* Okej, ale pod warunkiem, że nie będzie innego wyjścia.
* Zgoda.
Obserwowali zodiaki. Gdyby zostały na obecnym kursie, ten z prawej dotarłby do ich kryjówki za
niecałe dwie minuty. Dwa pozostałe wyprzedzały go o kilkadziesiąt sekund. Przy odrobinie szczęścia
zakończyłyby poszukiwania wcześniej i zawróciły w stronę przesmyku.
* Trzymaj kciuki * powiedział Sam.
* Jasne * odrzekła i pocałowała go w policzek. * To na szczęście.
Sam zanurkował i przedostał się przez gąszcz korzeni na otwartą wodę. Starając, się mieć wszystkie
zodiaki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]