download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Jeszcze się spotkamy Iwona Sobolewska
- Forstchen, William R Wing Commander 4 Heart of the Tiger
- Dawn Stewardson Bliscy sć…siedzi
- 4 triaki k2634
- Yorkshire terrier. Poradnik hodowcy
- Clark Mary Higgins NajdśÂ‚uśźsza noc
- Redwood Pack 5 Shattered Emotions Carrie Ann Ryan
- James L. Halperin The Truth Machine
- 8. Parmett_Doris_Modelka
- Ebook Zywoty Arcybiskupow Gnieznienskich Iii Netpress Digital
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- klimatyzatory.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odebrał mi resztki rozumu. Walczyłam z Nadarzewskim o obraz... Przechyliła na bok głowę.
I jeszcze ci dwaj od Santiniego. Jeden celował we mnie z pistoletu. Chcieli, żebym z nimi
gdzieś pojechała. Tak strasznie się wtedy bałam...
Spokojnie. Maks pogładził ją po włosach. Jesteś bezpieczna.
Bardzo się wygłupiłam, prawda? powiedziała skruszona.
No cóż westchnął to nie było mądre. Ale nie musimy teraz o tym rozmawiać.
Dzięki. Usiadła na łóżku i pogładziła ręką jego szorstką od zarostu twarz. Miała wrażenie,
że jest zmęczony. To dlatego się nie uśmiechał?
Która godzina? zapytała.
Przed czwartÄ….
Rano?
Skinął głową.
Wyglądasz, jakbyś w ogóle nie spał.
Fotele w szpitalu są mało wygodne. Wstał, choć Zuza chciała się do niego przytulić. Musiał
to zauważyć. Pragnęła jego czułości. A on nie? Już nie?
Ktoś chciałby się z tobą zobaczyć powiedział. Czekają na korytarzu.
Olga z Filipem?
Sama zobacz. Otworzył drzwi i skinął głową w stronę hallu, po czym rzucił na odchodne:
Sprawdzę, kiedy będziesz mogła stąd wyjść.
Cóż za miła niespodzianka! Przywitała braci z uśmiechem, lecz po chwili zmieszała się
nieco, przypomniawszy sobie, że obaj byli świadkami jej wygłupów przed domem Masza. Co
tu robicie?
Wracamy do domu odparł Kacper. Nie chcieliśmy wyjeżdżać bez pożegnania.
Zostańcie jeszcze trochę poprosiła. Pewnie niedługo stąd wyjdę. Moglibyśmy sobie
gdzieś pójść i pogadać.
Widać było, że nie mają na to ochoty. Pod zdawkowym uśmiechem ukrywali niewesołe miny.
Zwłaszcza Przemek.
Przyjechaliście tu, żeby zapobiec sprzedaży tego obrazu? zagadnęła.
Kacper ciężko westchnął.
Przykro mi. Mnie też się nie udało. Zrobiła ponurą minę. Naprawdę bardzo się starałam.
To nie twoja wina, tylko jego. Kacper wskazał na brata. Gdyby nie był taki pazerny...
Odczep się już, dobra? odgryzł się Przemek. Do końca życia będziesz mi to wypominał?
Przeprosiłem cię przecież!
Nie kłóćcie się, bo to nie ma sensu uciszyła ich. To ja przepraszam, że zachowałam się
nie w porzÄ…dku.
Daj spokój. Kacper machnął ręką. Było, minęło. Zapomnijmy o tym. Jesteś cała, to
najważniejsze.
Jak miło było ich uściskać. Obu.
Witaj w rodzinie powiedział Przemek, poklepując ją po ramieniu. Fajnie mieć siostrę.
A właśnie przypomniała sobie dowiedziałam się czegoś o waszym... naszym ojcu.
Zrobiła wymowną pauzę. Wyobrazcie sobie, że to nie kto inny, jak sam wielki mistrz Shavo
z Ameryki. Dacie wiarÄ™?
Myślała, że będą zaskoczeni, a tymczasem to oni ją zaskoczyli.
Wiemy odparł z posępną miną Kacper. Młody wpadł na to przypadkiem, gdy... zawahał
się przeglądał na strychu stare obrazy ojca. Jeden był podpisany tym pseudonimem.
Oryginalna ksywka, co? uśmiechnęła się. Wiecie, że teraz łatwo go będzie odnalezć?
Może pomyślimy o tym razem?
Beze mnie powiedział Przemek. Ja mam tego człowieka głęboko w dupie. Niech sobie
nie myśli, że skoro jest taki znany i bogaty, to ja się będę teraz do niego ślinił.
Młody ma rację przytaknął Kacper. Ja też mam swoją dumę. Ojciec nas olał. Nie odezwał
się do nas przez dziesięć lat, a przecież mógł przynajmniej dać znać, że żyje.
Nie wiemy, co było powodem jego zniknięcia. Zuza stanęła w obronie Ryszarda
Wołoszyca. Nie uważacie, że powinniśmy dać mu szansę wytłumaczyć się z tego?
Czytaliście jego listy. Ojciec was kochał.
Kochał tylko twoją matkę i ciebie odpowiedział Przemek a i tak, kiedy was odnalazł,
zachował się jak tchórz. Jak się czułaś, gdy się dowiedziałaś, że twój własny ojciec oznajmił
swojej rodzinie, że jego mała córeczka umarła?
Zuza spuściła wzrok.
Było mi przykro szepnęła.
Nastała krótka cisza.
Słyszałem, że też malujesz. Przemek zmienił temat.
Ale chyba nie jestem tak dobra jak ty. Uśmiechnęła się. Nie umiałabym skopiować
kobiety ze skrzydłem.
Chłopak zmieszał się nieco.
Nie wyszła mi za bardzo.
Ja tam się nie zorientowałem burknął Kacper.
A widzisz. Zuza pokiwała głową z uznaniem. Gratuluję. Chętnie ją kiedyś zobaczę.
Rozmawialiśmy o tym na korytarzu. Przemek spojrzał na brata. Chcielibyśmy dać ci ten
obraz, jeśli oczywiście nie będzie ci przeszkadzało, że to tylko kopia.
Nie wiem, co powiedzieć. Dzięki.
Kilka minut pózniej pożegnali się i wyszli. Nie chcieli zostać dłużej, choć Zuza ich do tego
namawiała. Ale może to i lepiej? Spotkają się za dwa tygodnie u niej w domu i będą mogli
nagadać się do woli. Dziś ważne było to, że Kacper nie czuł do niej urazy.
Nawet nie zapytałam, co młodego łączyło z Nadarzewskim pomyślała. Trudno. Jeszcze
będzie na to czas.
Rozległo się pukanie do drzwi i po chwili w wejściu pojawił się Maks z małym plecakiem. Obok
niego stał nieznajomy mężczyzna. Zuzannie jednak wydawało się, że już go gdzieś widziała.
Wygląda na to, że jest cała i zdrowa powiedział.
Zuza, nie miałaś chyba jeszcze okazji poznać mojego przyjaciela odezwał się Maks. To
jest Rafał Wilkowski. Policjant ze Stanów.
Jak się czujesz? Porucznik podał jej rękę.
W porządku odpowiedziała.
Jesteś w stanie złożyć zeznania?
Zeznania? Przygryzła dolną wargę. Chyba tak, jeśli muszę... Zawahała się. To ty
wskoczyłeś przez taras i obezwładniłeś tego gościa z pistoletem, prawda?
Prawda. Uśmiechnął się.
Dzięki!
Podziękowania raczej należą się Maksowi odpowiedział Rafał. To on pomimo zakazu
pierwszy zakradł się do domu. Przy okazji obezwładnił tego drugiego.
Zuzanna uśmiechnęła się z wdzięcznością do Symertowicza.
Mój bohater pomyślała z dumą.
Zamknęliście ich? zapytała.
Tak, siedzą w areszcie wyjaśnił Wilkowski. Na razie zatrzymano ich do wyjaśnienia.
Teraz tylko od ciebie będzie zależało, czy zostaną im postawione zarzuty czynnej napaści
z bronią w ręku.
Dlaczego ode mnie?
Obaj zeznali, że Nadarzewski ich sprowokował.
I co z tego? oburzyła się. Nawet jeśli tak było, nie mieli prawa nam grozić. Włamali się do
willi, a jeden z nich o mało nie przestrzelił Aleksowi stopy.
Wtargnęli do domu siłą?
No... zastanowiła się. Nie. Sama im otworzyłam, gdy zapukali do drzwi. Ale zepsuli
domofon przy bramie.
Widziałaś, jak majstrowali przy furtce?
Pokręciła głową.
A jak się zachowywali, kiedy weszli do środka. Byli agresywni?
Raczej kulturalni. Na początku. Powiedzieli, że są od Gustawa Santiniego, który przysłał ich
po obraz. Przynieśli nawet aktówkę z pieniędzmi. Dopiero potem zrobili awanturę, gdy
Aleksander oznajmił im, że nie ma przy sobie tego płótna.
Wtedy siÄ™ wkurzyli?
Tak, ale... Zamilkła i spuściła wzrok. Co miała powiedzieć? %7łe sama pomagała
Nadarzewskiemu ukryć obraz?
Ludzie Santiniego zgodnie zeznali, że nie chcieli nikomu zrobić krzywdy. Obaj mają legalne
pozwolenie na broń, a ich szef ręczy za nich słowem. Santini to wpływowy człowiek.
Jasne. Zrozumiałam mruknęła pod nosem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że temu
draniowi udało się zwiać.
Znajdziemy go odpowiedział porucznik. To tylko kwestia czasu.
Kiedy? Spojrzała na obu z wyrzutem. Jak już sprzeda obraz?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]