download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Kroniki brata Cadfaela 12 Kruk na podgrodziu Peters Ellis
- 12.Swiadkowie Jehowy od wewnatrz
- 12 Rebelia
- Charmed 08 Merlins Erbe Eloise Flood
- 1107. Logan Nikki Na zawsze razem
- (17) Szumski Jerzy Pan Samochodzik i... KindśźaśÂ‚ Hasan beja
- Jeffrey A. Carver Starstream 1 From A Changeling Star
- Murasaki Shikibu Genji Monogatari (The Romance of Genji) (pdf)
- Jack Vance Tschai 3 The DirDir
- Holmes Katie Zamki na piasku
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- vonharden.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
będzie mógł oddać celny strzał...
Nie zamierzała do tego dopuścić. Frank Del Brio zniszczył jej
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
rodzinę, zamordował matkę, o mało nie zabił ojca. Diabli wiedzą, co
zrobił z Rickym. Nie, ona nie pozwoli, aby ten drań również pozbawił
życia Luke'a.
Z każdym kilometrem, jaki pokonywali, utwierdzała się w tej
decyzji. Wyczuwając jej napięcie, Luke poprosił, aby podała mu stan
licznika. Od skrzyżowania z szosą numer 48 chciał, by podawała mu
informacje co kilometr, a pod koniec - co sto metrów.- Dwanaście
przecinek pięć - przeczytała, odrywając na moment oczy od szosy. -
Dwanaście przecinek sześć...
- Która godzina?
- Siódma. Jesteśmy spóznieni.
- Bez przesady. Powiedz: co widzisz?
- Nic. Nie ma ani krów, ani koni, ani domów. Po obu stronach drogi
ciągnie się ogrodzenie z drutu kolczastego. Teren jest całkowicie
niezagospodarowany.
- Dlatego Frank go wybrał. Licznik?
- Dwanaście przecinek osiem.
- Spójrz przed siebie. Wciąż nic nie widać?
- Nie.
Zdjęła nogę z gazu. Ostatnie dwieście metrów pokonała w
wolniejszym tempie.
- Dwanaście przecinek dziewięć. Trzynaście. Wcisnęła hamulec,
zatrzymując wóz na środku drogi.
- Nikogo tu nie ma - powiedziała zdenerwowana.
- Spokojnie. Może jest jakieś wzgórze albo drzewo, zza którego nas
obserwujÄ…?
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
Rozejrzała się dookoła.
- Teren jest zupełnie płaski. Najwyższy punkt to pewnie mrowisko.
W oddali rośnie jakiś krzak... O Boże!
Przejęta, zacisnęła palce na klamce, zamierzając otworzyć drzwi.
Luke chwycił dziewczynę za ramię.
- Nie ruszaj siÄ™! Co widzisz.?
- Na ogrodzeniu! Po mojej stronie! CoÅ› wisi! W pierwszej chwili
myślałam, że to martwe zwierzę, ale teraz wydaje mi się... Tak, Luke, to
ten pluszowy królik, którego Lena trzymała na zdjęciu przysłanym przez
Franka. Jest do niego przypięta kartka.
Ponownie pochyliła się do klamki. I ponownie Luke przyciągnął ją z
powrotem.
- To może być bomba pułapka. Haley przestała się szamotać.
- Wysiądziemy z mojej strony - kontynuował Luke. - Będziemy się
przesuwać wolno, krok po kroku. Musisz mi zastąpić oczy.
- Na co zwracać uwagę?
- Na wgłębienia w ziemi. Na wystające kawałki drutu. Promienie
światła. Kupki trawy. Połamane gałęzie.
Kiedy wreszcie przystanęli metr od pluszowego zwierzaka, cienka
bawełniana bluzka, którą Ellen przywiozła dla Haley, była mokra od potu.
Haley trzęsła się tak bardzo, że ledwo była w stanie odczytać treść.
- Skręć w prawo na najbliższym skrzyżowaniu. Jedz trzydzieści pięć
kilometrów w kierunku północnym. Na szosie numer 329 skręć na
zachód. Zatrzymaj się przy opustoszałej farmie. Masz na to pół godziny.
Luke wypuścił powietrze z płuc, po czym z kieszeni na piersi
wyciągnął komórkę. Jednym z przycisków uaktywnił system rozpoznania
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
głosu i przekazał przyjaciołom wiadomość.
- Zdaje się, że Frank zamierza nas przegnać po całym Teksasie -
powiedział, po czym powtórzył to, co Haley przed chwilą wyczytała z
kartki. - Wiecie, co macie robić - dodał. - Ruszamy w
drogę...Rozłączywszy się, ujął Haley za łokieć. Pomyślała sobie, że to ona
powinna podprowadzić Luke'a do samochodu, a miała wrażenie, że to on
prowadzi jÄ….
Na drzwiach domu na farmie znalezli przypiętą kolejną kartkę z
instrukcją; tym razem mieli się zatrzymać przy budce telefonicznej na
stacji benzynowej w połowie drogi do San Angelo. Zaczął zapadać
zmierzch. Na ciemniejącym niebie migotały gwiazdy. Jednakże to, co się
działo w górze, nie interesowało Haley. Siedziała wpatrzona w szosę,
wciskając nogą pedał gazu.
Dotarli do stacji benzynowej dziesięć minut przed wyznaczonym
czasem. Nie wyjmując kluczyków ze stacyjki, Haley wysiadła z
samochodu. Czekała na Luke'a, który obszedłszy pikapa, po chwili do niej
dołączył.
- Widzisz budkę? - spytał.
- Tak.
- Opisz jÄ….
- Normalna, wolno stojąca, o trzech ścianach pobazgranych graffiti.
Nie przyczepiono do niej żadnej kartki z wiadomością.
- Stań z drugiej strony pikapa.
- Po co?
- Chcę sprawdzić, czy telefon działa.
- Myślisz, że Frank mógł do niego podłączyć materiały wybuchowe?
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Nie sądzę. Myślę, że za kilka minut zadzwoni, żeby przekazać
kolejne instrukcje. Ale na wszelki wypadek wolę wcześniej sprawdzić
aparat. Powiedz, kiedy ustawisz siÄ™ za pikapem.
Dziewczyna nie ruszyła się z miejsca.
- Nie, Luke.
- Co nie?
- Nie pozwolę, żebyś więcej ryzykował. - Bojąc się zarówno o
niego, jak i o Lenę, z trudem zachowywała spokój. - Nie powinnam była
prosić cię o pomoc. Po prostu wpadłam w popłoch i nie pomyślałam, co
robię. To do mnie Frank zadzwonił. Na mnie chce się zemścić. Nie
skrzywdzi Leny ani ciebie, jeżeli oddam się w jego ręce.
- Nie interesuje mnie, co Frank chce. Jeśli o mnie chodzi, może
sobie...
- Posłuchaj, Luke. Zmieniamy taktykę. Jeżeli, tak jak wy wszyscy
podejrzewacie, Frankowi bardziej zależy na mnie niż na okupie, to
powiem mu, że nie musi uciekać się do żadnych sztuczek. %7łe pójdę z nim
dobrowolnie. Pod warunkiem, że zostawi ci Lenę.
Spodziewała się, że Luke się oburzy, że ją zwymyśla i zasypie
dziesiątkami argumentów, dlaczego nie powinna tak postąpić. On zaś
skrzyżował ręce na piersi i popatrzył na nią swoimi niewidzącymi oczami.
- Tak z ciekawości... kiedy postanowiłaś wprowadzić zmiany do
ustalonej taktyki?
- JakiÅ› czas temu.
- Kiedy, Haley?
- Od kilku dni to we mnie narastało. Poczucie winy. Niepokój.
Strach, że wciągnęłam cię w to samo piekło,w którym tkwi moja rodzina.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
Nie chcę, żebyś płacił za moje błędy, Luke. Nie chcę, żeby ciebie również
Frank zniszczył.
- We mnie też narastało - powiedział cicho. - Poczucie winy, że
byłem daleko, kiedy obie z Leną mnie potrzebowałyście. Strach, że nie
zdołam was uchronić przed złem. Niepokój, że mogę was znów stracić.
Wysunął rękę i delikatnie przyciągnął Haley do siebie.
- Aamię wszystkie możliwe zasady - ciągnął. - To nie miejsce ani
czas na takie rozmowy. Ale wczoraj rano, kiedy uzmysłowiłem sobie, że
wcale nie uważasz mnie za kalekę... Kiedy... Cholera, zupełnie mi to nie
idzie.
Serce waliło jej młotem. Na chwilę zapomniała o budce
telefonicznej. Gwiazdy zgasły. Niebo znikło. Byli tylko oni: ona i Luke.
- Co ci nie idzie?
- Wyznawanie miłości.
Nie odpowiedziała. Na jego twarzy pojawił się lekko ironiczny
uśmiech.
- Jak już wspomniałem, to wbrew wszelkim regułom. Ostatnia rzecz,
jaką powinienem teraz robić, to pogłębiać twój stres. Ale musiałem ci to
powiedzieć, żebyś zrozumiała, dlaczego nie zamierzam usunąć się na bok
i pozwolić ci działać samej.
Tak długo milczała, że aż się zaniepokoił. Potem pomyślał sobie, że
niepotrzebnie zawraca Haley głowę, kiedy ona umiera ze strachu o Lenę.
- Masz rację - oznajmiła w końcu. - Nie jest to odpowiednie miejsce
ani czas na takie rozmowy, ale może druga okazja nam się nie przydarzy.
Ja też cię kocham, Luke. Kocham cię, odkąd byłam małą dziewczynką
bawiącą się lalkami. Nawet nie masz pojęcia, ile razy wypychałam sobie
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
stanik, żebyś chociaż na mnie spojrzał. I ile razy zasypiałam
nieszczęśliwa, że nawet na mnie nie zerknąłeś.
- Och, zerkałem nieustannie. Słowo honoru. Ale byłaś siostrą
Ricky'ego i...
- Wiem. To cię blokowało. Ja jednak próbowałam. Wiele razy. Tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]