download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Chłód od raju Prawdziwa historia Hannah Frey Jana
- Bez odwrotu Jana Frey
- Margit Sandemo Cykl Opowieści (24) Białe kamienie
- Herbert Frank Zielony mĂłzg
- Bernard F. Dick Forever Mame, The Life of Rosalind Russell (2006)
- 08 Zlota Dynastia Gold Kristi Kodeks zakochanych
- C# Language Reference A.Hejlsberg,S. Wiltamuth
- 674. Gordon Lucy Ocalone dziedzictwo
- Crosby_Susan_ _Prawie_miodowy_miesiac
- G.M Siedem Tajemnic Seksu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- klimatyzatory.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rÄ…co!
Sięgnął ręką w stronę okna. W tym samym momencie zza
181
niewidocznego we mgle zakrętu wynurzył się, nie dostrzeżony
poprzednio, pojazd. Balcerzaka oślepiło światło reflektorów,
rozszczepiające się na jaskrawe, pojedyncze pasma. Gwałtow-
nie, oburącz chwycił kierownicę, noga odruchowo powędro-
wała na pedał hamulca. Samochód obrócił się wokół własnej
osi, zatańczył w poprzek jezdni, przetoczył się na drugą stronę
i uderzył w przydrożne drzewo...
- No i co? - spytał od drzwi Wanacki. W rękach niósł ta-
cÄ™ z herbatÄ… i krakersami.
Stępień raptownie podniósł głowę. Przez moment Wanacki
nie mógł pozbyć się podejrzenia, iż jego własny szef po prostu
na chwilÄ™ siÄ™ zdrzemnÄ…Å‚.
- Nic. %7ładnego meldunku. Nikt nie widział rajdowego
renault, znikąd żadnej wiadomości - ani o Balcerzaku, ani o
Zelmanowej.
- Trudno - westchnął Wanacki. Postawił tacę, posłodził
herbatę i wziął krakersa. Przełykał machinalnie gorący płyn,
nawet nie czując jego smaku, i myślał o minionym wieczorze,
znów próbując ułożyć jakoś całą tę łamigłówkę.
Więc Zelmanowa natknęła się przypadkowo na klucz od
kawalerki na Hożej. Miał charakterystyczny kształt i ciekawą
plakietkę - może właśnie przez to zwrócił jej uwagę? Chyba
zrobiła odcisk klucza - ale kiedy dowiedziała się o jego wła-
ściwym przeznaczeniu? Ktoś pewnie zdradził jej adres; może
ją nawet i sam tam zaprowadził? Chociażby dla odegrania się
na Zelmanie. Na przykład Bożena Horn...
Mimo pozornie przyjacielskiego rozstania, mogła jednak
zachować pewną urazę do Zelmana. Albo wygadała się przez
nieostrożność wtedy, gdy Zelmanowa pokazała jej przy jakiejś
okazji klucz.
182
No i dalej. Zelmanowa ma już klucz, a raczej jego kopię,
wie, które drzwi otwiera i zna też rolę garsoniery na Hożej.
Młoda dziewczyna, która nie jest już przelotną miłostką Zel-
mana, lecz kimś więcej, może się stać grozna: W razie ewen-
tualnego rozwodu ani mowy o utrzymaniu dotychczasowego
standardu życia. Także dla syna.
Dzięki podrobionemu kluczowi Zelmanowa dostaje się do
mieszkania na Hożej. Uszkadza lampę. W gruncie rzeczy jest
jej wszystko jedno, kto zginie: Zelman czy też jego dziewczy-
na. Jeśli umrze mąż, odziedziczy po nim cały majątek. Jeśli
dziewczyna - sprawa automatycznie przestanie istnieć, a zwią-
zane z nią kłopoty zniechęcą zapewne Zelmana do dalszych
eskapad.
Jednakże dalszy ciąg wydarzeń nie układa się po myśli Ze-
lmanowej. Przede wszystkim upada wersja nieszczęśliwego
wypadku, na którą liczyła. Pózniej zauważa, że zgubiła brosz-
kę. Nie wie, gdzie to się mogło stać. Przypuszcza, że w garso-
nierze na Hożej, bo i skąd może się domyślać, że broszkę za-
brał sam Zelman dla Wierzbickiej? Na dodatek istnieje jeszcze
Bożena Horn. Na razie przebywa za granicą, ale po powrocie
może się stać niebezpieczna, ponieważ pamięta, co powiedzia-
ła Zelmanowej na temat klucza i kawalerki przy Hożej.
Nareszcie Bożena wraca. Pod byle jakim pretekstem Zel-
manowa od razu porozumiewa siÄ™ z piosenkarkÄ…. Zabiera siÄ™ z
nią samochodem do wytwórni. Wszystko jej sprzyja. Bożena
jest jeszcze w kraju zbyt krótko, by skontaktować się z milicją.
Poza tym w klapę płaszcza Bożeny wpięta jest broszka z
zielonych kamieni. Być może właśnie to staje się bezpośrednią
przyczyną drugiej zbrodni. Alina nie pamięta, a może nie za-
uważyła, że w jej własnej broszce brakowało zielonego ka-
mienia. Wydaje się jej, że Bożena nosi teraz tę samą broszkę,
183
którą Alina gdzieś zgubiła. A jeśli tak - tym bardziej jest teraz
niebezpieczna, więc musi zginąć.
Alina prosi Bożenę o zjechanie na moment z leśnej drogi i
o zatrzymanie samochodu. Pod byle pretekstem wybiera od-
ludne miejsce, zarzuca piosenkarce znienacka pasek na szyjÄ™...
Wkrótce jest po wszystkim. Zelmanowa usiłuje odpiąć brosz-
kę, ale czas nagli. Poza tym denerwuje się - wyrywa więc
broszkę z klapy płaszcza piosenkarki i automatycznie wpina ją
w swój. Następnie wprowadza wóz głęboko w las. Zaciera
wszystkie ewentualne ślady własnej obecności w samochodzie
i - przez las - tak właśnie jak pózniej prowadził pies - dociera
na dworzec. Wsiada w pociąg, wieczorem jest już w willi na
Ateńskiej. Nikt jej nie podejrzewa.
Ale dlaczego nagle wyjeżdża? Dlaczego wyjechała razem z
synem?
Na to pytanie Wanacki nie umiał odpowiedzieć. I nawet
sam nie spostrzegł, jak głowa przechyliła mu się łagodnie w
bok, a ciało zagłębiło w oparcie fotela - i jak zasnął.
Obudził się, kiedy w pokoju było prawie jasno. Stępień
siedział przy biurku, ziewając i drapiąc się wierzchem dłoni po
ciemnym, nie ogolonym podbródku.
- Dalej nic? - zapytał Wanacki.
Zamiast odpowiedzi, odezwał się jeden z telefonów. Głos
w słuchawce zaczął coś relacjonować podniesionym tonem.
- Dlaczego tak pózno? - przerwał Stępień. - Tak... I nikt
ich nie widział? Nikt? Co u was za ludzie, do diabła, pracują?
- Z impetem, wściekły, rzucił słuchawkę na widełki.
- Chodz - powiedział - jedziemy. Wiadomość z Olsztyń-
skiego. Znalezli ich. Wpadli we mgle w poślizg, za Mławą.
Przygodny samochód odwiózł ich do szpitala. Zelmanowa
zmarła w izbie przyjęć, Balcerzak ranny.
184
Wanacki przysunął sobie krzesło, siadł przy łóżku Balce-
rzaka.
Chłopak leżał już na Ateńskiej. Pokój był zaniedbany, raj-
dowe trofea na macie pokryła warstwa kurzu. W powietrzu
unosił się zastarzały zapach dymu z papierosów.
Na widok Wanackiego Balcerzak nie zareagował. Nie od-
powiedział na powitanie, nie podniósł głowy z poduszki. Za-
chowywał się identycznie, jak wkrótce po wypadku, kiedy
Wanacki odwiedził go na zastawionym łóżkami korytarzu
powiatowego szpitala, oraz jak kilkakrotnie pózniej. Lekarz, z
którym Wanacki rozmawiał, sugerował szok, spowodowany
wypadkiem i śmiercią matki. Nie wiedział oczywiście o ni-
czym więcej. Przypuszczał, że po kilkunastu pierwszych
dniach szok minie, a zachowanie pacjenta zmieni siÄ™. NawiÄ…-
że kontakt z otoczeniem - tak to fachowo nazywał.
Swoją opinię formułował naturalnie tylko na podstawie fi-
zycznego stanu chorego. W przeciwieństwie do matki, Balce-
rzak nie odniósł poważnych obrażeń: dwa pęknięte żebra oraz
lekki wstrząs mózgu. Samochód uderzył w drzewo prawym
bokiem, czyli stroną, po której siedziała Zelmanowa. Dodat-
kowo Balcerzaka uchroniło koło kierownicy.
Na pozór nie istniały więc żadne powody hamujące szybki
powrót do zdrowia i po około trzech tygodniach Balcerzak
mógł opuścić szpital.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]