download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Jane Lindskold Firekeeper Saga 1 Through Wolf's Eyes
- bell dana marie figure of speech
- Sulivan Jane W drodze do Las Vegas
- Bell Joyce W niewoli uczuć
- Austen Jane Watsonowie
- Juniper Bell My Three Lords
- 021. White Tiffany Spełnione marzenia
- Morgan Raye Spelnione marzenia
- asimov isaac koniec wieczności
- Redwood Pack 5 Shattered Emotions Carrie Ann Ryan
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pojczlander.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zmieniła temat rozmowy. Josita jej
zdaniem była najwidoczniej zakochana
w Ramonie, a jeśli byli zaręczeni
potajemnie to ostatniÄ… rzeczÄ…, jakiej
mogła pragnąć, była pogawędka o tym!
Jakże głupia byłam, myśląc, że Ramon
mógł woleć mnie! Te słowa powtarzała
sobie Diana, niczym uprzykrzony refren
przebrzmiałej piosenki... Nie ukrywał
243
przecież od początku, że choć uznał ją za
pociÄ…gajÄ…cÄ… seksualnie wcale nie pragnÄ…Å‚
traktować jej poważnie. Dlaczego nie
przejęła się jego słowami i nie oszczędziła
sobie bólu?
Prawdziwą ulgę odczuła dopiero wtedy,
gdy dotarły wreszcie do wioski bez
imienia Ramona na ustach Josity!
Tego wieczoru Bob potwierdził
wszystkie obawy Diany. Zaczęło się od
żartu Diany dotyczącego pary: Bob i
Josita.
Jesteśmy tylko zaprzyjaznieni
zaprotestował. Powiedziałem ci już
wcześniej, że ona nie jest w moim typie.
Siedział, swoim zwyczajem, na stole
przeglÄ…dajÄ…c z ponurÄ… minÄ… starÄ… gazetÄ™
brazylijskÄ… i patrzÄ…c krzywo na
dziewczynÄ™ stojÄ…cÄ… w drzwiach kuchenki.
Nawet gdybym ją chciał, to nic by z
tego nie było. Ona woli kogoś innego.
244
Kogo? spytała Diana z
wystudiowaną niedbałością.
Słuchaj, kochanie, kogo u diabła,
podejrzewasz? Mnie Josita nie chce nic
powiedzieć, ale tu jest tylko jeden chłop w
okolicy, który przyciąga baby jak miód
pszczoły i to na pewno nie jestem ani ja,
ani doktorek!
Diana bezradnie rozłożyła ręce.
Przykro mi, Bob powiedziała.
Różne rzeczy nie ułożyły się nam tutaj po
naszej myśli, prawda?
To nie nasza wina odparł kiwając
głową i z wysiłkiem uśmiechając się. I ja
domyślam się, że twoje sprawy też nie idą
zbyt dobrze. Przynajmniej pozornie tak to
wyglÄ…da.
Wyszczerzył zęby w uśmiechu
przypominającym raczej żałosny grymas.
Czasami widzisz za dużo!
Nie szkodzi, przynajmniej masz moje
245
ramię, na którym możesz się wypłakać,
jeśli będziesz tego potrzebowała.
Diana odetchnęła z ulgą, że nie musi
przed Bobem niczego już udawać.
Szczególnie była z tego zadowolona w
ciągu następnych czterech dni. Ramon
pojechał znów do Barra do Garcas,
zabierajÄ…c ze sobÄ… JositÄ™, a Diana i Bob
pozostali, zdani na własne towarzystwo. W
tym czasie ogarnęło ją ogromne znużenie.
Próbowała przesypiać nudne popołudnia,
ale budziła się z ciężką głową i jeszcze
bardziej wyczerpana. Bob martwił się o
nią, ale udawała, że to ciągle jeszcze
reakcja po przebytym szoku w górach.
Było to tylko częściowo prawdą. Jedyne co
pragnęła robić, to leżeć na łóżku i
wspominać chwile spędzone z Ramonem.
Był to niewątpliwie rodzaj choroby, ale
Diana nie mogła a może nie chciała
otrząsnąć się z tego stanu.
246
Pires przesłał wiadomość, że samolot
zabierze gości w sobotę rano. Tak więc,
kiedy nadszedł czwartkowy wieczór,
dziewczynę opanował żal i lęk, że nie
zobaczy ukochanego w dniu odlotu. Cały
czas była w bardzo złym nastroju; wtedy
właśnie, gdy siadała z Bobem do kolacji,
okazało się że Ramon i Josita wrócili już
do wioski. Maria, niczym troskliwa
kokoszka, natychmiast wniosła dwa pełne
talerze z tradycyjnymi stekami z drobiu.
Czy ostatnio byliście nadal zajęci?
zagadnÄ…Å‚ uprzejmie Ramon Boba, po czym
zwrócił się do Diany.
A co u pani, miss Taylor? zapytał z
półuśmiechem, chociaż wyraz jego twarzy
zmienił się nieznacznie, gdy zauważył
bladość dziewczyny. Wierzę, że czuje się
pani dobrze?
Spojrzała na niego przygryzając wargę.
Wydawało się jej, że oczy wszystkich
247
stołowników są zwrócone ku niej, jak
gdyby każda z tych osób czytała w jej
myślach i współczuła jej głupocie.
Ależ tak, oczywiście rzekła.
To dobrze, ponieważ obiecałem Kiaru,
że zabiorę panią, żebyście mogli się
pożegnać, a ponieważ opuszcza nas pani w
sobotę, musimy wyruszyć jutro.
Och... odparła tak spokojnie, jakby
ta propozycja mało znaczyła dla niej.
Kiedy zamierza pan wyruszyć?
Po lunchu. Po chwili dorzucił:
Wezmiemy kanu, a Jose pojedzie
ciężarówką. Co pan na to? zwrócił się
z kolei do Boba. Czy chce pan jechać?
Hutchkins spojrzał pytająco na Dianę.
Czy potrzebujesz mnie?
Wzruszyła ramionami.
To zależy od ciebie.
Zostanę więc tutaj i utnę sobie
drzemkÄ™!
248
Ramon ponownie zwrócił się do
dziewczyny.
Proszę zabrać kostium kąpielowy,
może trochę popływamy w drodze
powrotnej.
Nie widziała się już więcej z Ramonem
ani wieczorem, ani rankiem następnego
dnia, ale o uzgodnionej godzinie był
gotowy.
Tym razem nie czuła bicia serca, kiedy
zobaczyła tak dobrze znaną sylwetkę
mężczyzny o szerokich ramionach,
chudych nogach, z torbą kołyszącą się na
ramieniu i zniszczonym sombrero na
głowie. Zatrzymał się przy niej z
uśmiechem i obrzucił zachwyconym
spojrzeniem.
Diana ubrana była w czyste, zwykłe
spodnie z bawełny i prostą bluzę z długimi
rękawami. Wzięła też słomkowy kapelusz.
Wyglądasz dziś czarująco rzekł.
249
Kiaru będzie mi zazdrościł raz jeszcze.
Ta uwaga i przeciągłe spojrzenie, które
towarzyszyło słowom uznania, wywołały
nikły rumieniec na policzkach Diany.
Czy czujesz się dość dobrze, żeby
jechać? Wyglądasz odrobinę blado!
Pomimo zapewnień Tomasa nie jestem w
stu procentach przekonany, że jesteś w
najlepszym zdrowiu.
Czuję się w porządku odparła z
determinacją. Nie ma powodu, żeby się
martwić.
Ich pierwsza wyprawa do Xingu była
krótką, hałaśliwą jazdą w ciężarówce ta
dłuższą, ale spokojniejszą wycieczką w
kanu.
Rozmawiali ze sobÄ… niewiele; Ramon
był małomówny, a Diana drzemała w
cieple słońca.
Zatrzymali siÄ™ na parÄ™ godzin w
indiańskiej wiosce i pogawędzili raz
250
jeszcze z Kiaru. Potem nastąpiło serdeczne
pożegnanie. W drodze powrotnej, zgodnie
z propozycją Ramona, wyciągnęli czółno
na piasek szerokiego brzegu rzeki. CiÄ…gle
jeszcze było bardzo gorąco i choć Diana
nie przyznawała się do tego czuła się
naprawdę niezwykle zmęczona.
Teraz trochę popływamy oznajmił
Ramon, kiedy wydostała się z czółna.
Czy jesteÅ› gotowa?
Było jej gorąco i duszno, za niczym też
bardziej nie tęskniła, jak za kąpielą pod
warunkiem, że będzie sama, że Ramon nie
zechce jej asystować. Czy zapomniał już,
co się zdarzyło, kiedy ostatnim razem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]