download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Gordon_Lucy_ _Kochankowie_z_Wiecznego_Miasta
- Wieczna_wolnosc
- Bell Jane Koniec marzen
- Asimov, Isaac Robots in Time 5 Emperor
- Asimov, Isaac Magical Wishes
- asimov isaac nastanie nocy
- Amanda Quick Bransoletka
- Ancient Greek Nicomachean Ethics Aristotle
- Turtledove, Harry Crosstime Traffic 02 Curious Notions
- Feri LainśĄćÂek Namesto koga rośĹźa cveti
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- myszka-misiu.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nawet na myśl, że nie tak dawno uważał jej dietę za dekadencką.
Nagle usłyszał odległy klapiący dzwięk. Zamarł.
Dzwięk dochodził z tyłu i w chwili zaskoczenia, kiedy stał bez ruchu, pomyślał
najpierw o mniejszym niebezpieczeństwie - o tym, że to włamanie, a dopiero potem o innym,
większym - że to śledzący go Wiecznościowiec.
Ale to nie mógł być włamywacz. Cały okres karty przestrzen-no-czasowej, wraz z
marginesem tolerancji, był starannie oczyszczony i wybrany spośród innych podobnych
okresów Czasu właśnie ze względu na brak czynników komplikujących. Z drugiej strony,
wprowadził mikrozmianę (a może nawet wcale nie taką mikro") zabierając stąd Noys.
Z bijącym sercem zmusił się do zwrotu. Zdawało mu się, że drzwi za nim właśnie się
zamknęły, przesuwając się o ostatni milimetr, potrzebny, by zrównały się ze ścianą. Miał
ochotę otworzyć te drzwi i przeszukać dom.
Zabrawszy przysmaki dla Noys, wrócił do Wieczności i dwa pełne dni czekał na
reperkusje, zanim odważył się wyruszyć w daleką przyszłość. Nie było żadnych reperkusji i w
końcu zapomniał o incydencie.
Lecz teraz, gdy nastawiał urządzenia sterownicze, by po raz ostatni wejść w Czas,
znowu o tym pomyślał. Albo raczej była to myśl o grożącej mu bliskiej Zmianie.
Rozpamiętując pózniej ten moment, doszedł do wniosku, że właśnie wskutek tego zle ustawił
urządzenie sterownicze. Nie mógł znalezć innego wyjaśnienia.
Błąd nie od razu dał się zauważyć. Harlan z ogromną dokładnością dotarł do
właściwego pomieszczenia i wszedł do biblioteki Noys.
Teraz stał się już w tym stopniu dekadentem, że nie odstręczały go bynajmniej
kunsztowne ozdoby zasobników z filmami. Litery tytułów, splatały się ze skomplikowanym
filigranem, były bardzo ładne, lecz niemal nieczytelne. Estetyka triumfowała nad
użytecznością.
Harlan wyjął kilka pierwszych z brzegu zasobników i zdziwił się. Tytuł jednego z nich
brzmiał: Społeczne i ekonomiczne dzieje naszych czasów.
Tak, o tym rzeczywiście nie pomyślał. Noys z pewnością nie była głupia, lecz nigdy
nie przyszło mu do głowy, że mogłaby się interesować poważną literaturą. W pierwszym
odruchu chciał przejrzeć te Społeczne i ekonomiczne dzieje, lecz zrezygnował. Z pewnością
znajdzie to dzieło w bibliotece 482 Stulecia. Finge niewątpliwie już parę miesięcy temu
ograbił biblioteki istniejącej Rzeczywistości dla archiwów Wieczności.
Odłożył ten film na bok i przejrzał resztę, wybierając literaturę piękną i to, co
wyglądało na lekką literaturę popularnonaukową. Wziął filmy i dwa czytniki kieszonkowe.
Ostrożnie umieścił je w plecaku.
Właśnie w tej chwili znowu usłyszał jakiś dzwięk. Tym razem nie mogło być mowy o
pomyłce. Był to dzwięk ściśle określony -śmiech, męski śmiech. Harlan nie był sam w domu.
Nie uświadamiał sobie nawet, że rzucił plecak. Przez jedną oszałamiającą sekundę
mógł myśleć tylko o tym, że znalazł się w pułapce.
10. W pułapce!
Naraz wszystko to wydało się nieuniknione. Najstraszliwsza ironia losu. Wszedł w
Czas po raz ostami, po raz ostami dał Finge'owi prztyczka w nos. I to właśnie wtedy go
złapano.
Czy to Finge się śmiał?
Któż inny śledziłby go tutaj, czatował w zasadzce, siedział w sąsiednim pokoju i
wybuchał śmiechem?
Czyżby wszystko było stracone? I ponieważ w owej przerazliwej chwili miał pewność,
że tak, nie przyszło mu do głowy, by się cofnąć, by jeszcze raz próbować ucieczki do
Wieczności. Stanie przed Finge'em.
Zabije go w razie potrzeby.
Harłan ruszył ku drzwiom, za którymi rozległ się śmiech, podszedł do nich cichym,
lecz zdecydowanym krokiem człowieka mającego popełnić morderstwo z premedytacją.
Wyłączył automat drzwi i otworzył je ręką. Dwa centymetry, trzy. Otwierały się bezszelestnie.
Mężczyzna w sąsiednim pokoju był odwrócony plecami. Wydawał się zbyt wysoki na
Finge'a i ten fakt przeniknął do rozgorączkowanego umysłu Harlana, powstrzymując go na
miejscu.
Odrętwienie, które paraliżowało niejako obu mężczyzn, ustępowało powoli i tamten
zaczął się odwracać centymetr po centymetrze.
Harłan nie czekał. Jeszcze nie zobaczył profilu tamtego mężczyzny, gdy hamując
wybuch paniki, resztką sił odskoczył od drzwi. Mechanizm zamknął je bezdzwięcznie.
Harłan cofał się na ślepo. Oddychał z trudem, walcząc gwałtownie z atmosferą, z
wysiłkiem wciągając powietrze i wydmuchując je. Serce biło mu szaleńczo, jakby chciało się
wyrwać z ciała.
Finge, Twissell i cała Rada nie wyprowadziły Harlana z równowagi w tym stopniu. To
nie strach przed czymś materialnym obezwładnił go. Raczej był to instynktowny wstręt do
samej istoty wydarzenia, które go spotkało.
Pochwycił stos kaset z filmami, niezdarnie je zawinął i po dwóch daremnych próbach
udało mu się przywrócić drzwi do Wieczności. Przeszedł przez nie jak nie na swoich nogach.
Jakoś dotarł do 575 Stulecia, a potem do swojej kwatery. Jego technicyzm, na nowo
doceniony, na nowo uznany, jeszcze raz go ocalił. Kilku Wiecznościowców, których spotkał,
od razu zeszło na bok i jak zwykle uporczywie patrzyło ponad jego głową.
Całe szczęście, bo w żaden sposób nie mógł pozbyć się grymasu, jaki pozostał mu na
twarzy, ani odzyskać normalnego kolorytu. Lecz oni nie patrzyli, a on dziękował Czasowi i
Wieczności, i wszelkim ślepym losom, które tym rządziły.
Nie zdążył rozpoznać mężczyzny w domu Noys, lecz z absolutną pewnością wiedział,
kto to był.
Gdy po raz pierwszy Harłan usłyszał hałas w domu, był to własny śmiech, a dzwięk,
który ten śmiech przerwał, był spowodowany upadkiem czegoś ciężkiego w sąsiednim
pokoju. Gdy po raz drugi ktoś śmiał się w sąsiednim pokoju, on, Harłan, upuścił plecak z ka-
setami. Za pierwszym razem Harłan odwrócił się i zobaczył, że drzwi się zamykają. Za
drugim Harłan zamykał drzwi, gdy obcy mężczyzna się odwracał.
Spotkał samego siebie!
W tym samym Czasie i niemal w tym samym miejscu on i jego wcześniejsze wcielenie
sprzed kilku dni fizjologicznych prawie się spotkali. yle nastawił urządzenie sterownicze,
skierował je na ten moment w Czasie, który już wykorzystał, i spotkał samego siebie.
Wziął się do pracy, jakkolwiek cień grozy wisiał jeszcze nad nim przez wiele dni.
Wymyślał samemu sobie od tchórzy, ale to nie pomagało.
Istotnie, od owej chwili wszystko zaczęło się nie udawać. Mógł dotknąć palcem
granicy nieszczęścia. Kluczowym momentem była chwila, gdy nastawiał sterowanie drzwi do
swego ostatniego wejścia w 482 Stulecie i jakimś sposobem nastawił je zle. Od tej pory
wszystko szło coraz gorzej.
Zmiana Rzeczywistości w 482 Stuleciu odbyła się w tym okresie przygnębienia i
jeszcze je pogłębiła. W ubiegłych dwóch tygodniach wynalazł trzy projektowane Zmiany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]