download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Arthur Keri Zew Nocy 05 W objęciach ciemności (Embraced By Darkness)
- świat nocy 2 Anioł‚ Ciemności,...(całość)
- Christina Dodd Wybrańcy Ciemności 4 W Płomieniach
- 01 Kiedy nadciąga ciemność
- Szepczący w ciemnościach
- (17) Szumski Jerzy Pan Samochodzik i... KindśźaśÂ‚ Hasan beja
- Brewer Gene_Prot 01_K PAX
- Copeland Lori Slodki klamca
- John DeChancie Skyway 00 Paradox Alley
- Forgotten Realms Counselors & Kings 02 The Floodgate
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- vonharden.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
krwią. Wszystko to wzruszało Vetlego do głębi.
Juanita była całkiem odmiennym typem. Wysoka, z pewnością wyższa niż Vetle, ale on
przecież nie sprawiał wrażenia mocarza. Twarz miała szczupłą o ładnych, wyrazistych
rysach, nos niewielki, choć francuskie dziewczęta o pociągłych twarzach często miewają
wydatne nosy. Pięknością Juanity nazwać nie można, ale miała w sobie coś fascynującego,
jakąś intensywną żywiołowość, która zwracała uwagę. Wprost tryskała uczuciami, Juanita
nie skrywała niczego
Zaproponuję mężczyznom swoje usługi , powiedziała podczas pierwszego spotkania. I:
Chcą mnie wydać za mąż .
Czternaście lat?
To przecież szaleństwo!
Esmeraldzie krew ciekła z nosa. Jeden z ciosów Juanity trafił celnie.
W pewnym momencie starsza z dziewcząt zawyła przerazliwie. Dońa Esmeralda chwyciła ją
za ramię, zacisnęła palce i mocno przekręciła.
Jeden z Cyganów podszedł i rozdzielił dziewczyny. Zostały posadzone każda w innej części
wozu, skąd gapiły się na siebie z nienawiścią. Vetle odetchnął z ulgą.
W porządku, myślał. W takim razie mogę przestać martwić się Pancernikiem. Ale Tengel Zły
ma wysłać kogoś innego...?
Nie brzmiało to dobrze.
- Daleko jeszcze do wsi? - zapytał.
- Spałeś tak smacznie, że postanowiliśmy jechać prosto do naszego obozu - odparł jeden z
Cyganów.
To nie najlepsza decyzja, pomyślał. Powinienem jak najszybciej zniszczyć ten papier. Nie
mógł jednak okazywać niezadowolenia, a poza tym już widział przed sobą znajome skały,
Zbliżali się do grot.
Wspaniale!
Vetle ponownie zapadł w sen, ukołysany skrzypieniem cygańskiego wozu.
W ostatnich tygodniach prowadził naprawdę wyczerpujące życie!
117
W obozie obudzili go.
- Mmm - stękał Vetle zaspany.
Cygan, który pomagał mu zejść z wozu, powiedział do witających ich kobiet:
- Zabierzcie go do jakiegoś spokojnego kąta i pozwólcie mu się wyspać. Ten biedak jest
śmiertelnie zmęczony!
Vetle przyjął jego słowa z radością, posłusznie poszedł za kobietą i zwalił się na wskazane
mu proste posłanie.
Gdzieś w głębi jego pamięci, a może sumienia, odzywał się jakiś ostrzegawczy sygnał. Coś
powinien natychmiast zrobić, coś, co nie powinno czekać!
Nie, wszystko może czekać, cokolwiek to jest. Czuł się tu tak dobrze, po prostu słodko...
Jaskinia była ciemna, posłanie miękkie, a on taki senny...
Jakież to cudowne uczucie, kiedy z człowieka zostanie zdjęta odpowiedzialność!
Zdradziecko cudowne!
Nagle zauważył, że jedna z dziewcząt rywalizujących o jego względy weszła do jaskini i
usiadła koło posłania. Miała prawdopodobnie zamiar pełnić przy nim wartę, by nikt mu nie
przeszkadzał, a już zwłaszcza ta druga, wstrętna kocica!
Vetle należy do tej, która go pilnuje. Do nikogo innego.
Ta druga zresztą z pewnością także spała w jakiejś innej grocie. Większość mieszkańców
obozu spała.
Dziewczyna krzywiła się gniewnie. Ona w każdym razie spać nie będzie. Vetle miał jakieś
zadanie do spełnienia i ona dopilnuje, by zostało wykonane, to jej obowiązek.
Ale taka jest zmęczona! Potwornie, nienaturalnie zmęczona! Powieki jak z ołowiu, oparła się
o skalną ścianę. Tylko po to, by usiąść wygodniej, nie będzie spać, o nie... nie może spać...
musi...
I tak oto posnęli wszyscy w cygańskim obozie, gdzieś w górach Andaluzji.
Dziewczyna ocknęła się i usiadła w swoim ciemnym pomieszczeniu.
Nasłuchiwała.
Rozejrzała się wokół.
118
Kto to coś do niej mówił?
Nie, nikogo tu nie ma, a przecież wyraznie słyszała głos.
A może to w jej głowie? Tak. Te nieprzyjemne, ostre, syczące słowa rozlegały się gdzieś pod
czaszkÄ….
Jak długo tu spała? Zdawało się, że setki lat. Ręce miała zdrętwiałe, sztywne, jakby nie
chciały jej słuchać. Dłonie natomiast, wprost przeciwnie, poruszały się niespokojnie jak
zniecierpliwione pajÄ…ki.
Tajemniczy głos domagał się uwagi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]