download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Carroll_Jonathan_ _Białe_Jabłka_01_ _Białe_jabłka
- Miller Henry Zwrotnik Raka 01 Zwrotnik Raka
- Graham Masterton Wojownicy Nocy 01 Wojownicy nocy cz.1
- Laurie Faria Stolarz Blue is for Nightmares 01 Blue is for Nightmares
- Kurtz, Katherine Adept 01 The Adept
- Jo Clayton Drinker 01 Drinker Of Souls
- Anthony, Piers Titanen 01 Das Erbe der Titanen
- Jay D. Blakeny The Sword, the Ring, and the Chalice 01 The Sword
- Jo Clayton Skeen 01 Skeen's Leap (v1.2)
- Chloe Lang [Brothers of Wilde, Nevada 01] Going Wilde (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- blox.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gwiazdach? Być mo\e, istnieje więcej sposobów zdobywania wiedzy, ni\ bylibyśmy skłonni
dostrzec lub zaakceptować. Trzeba przyznać, \e granica pomiędzy geniuszem a szaleństwem jest
bardzo delikatna - wezmy na przykład Blake a, Virginię Woolf, Schumanna, Ni\yńskiego, no i
oczywiście van Gogha. Sam Freud cierpiał z powodu powa\nych problemów psychicznych.
Poeta John Dryden ujÄ…Å‚ to tak:
Wielki rozum z szaleństwem blisko spokrewniony I cienką jeno ścianką odeń oddzielony.
Poruszyłem ten temat w poniedziałek na porannym zebraniu personelu, proponując, \eby
stwarzać protowi okazje do swobodnego wypowiadania się, o czym tylko zechce. Być mo\e, w
ten sposób moglibyśmy dowiedzieć się czegoś wa\nego o jego (czyli o naszym) świecie, o jego
41
stanie psychicznym i o tym, kim on jest naprawdę. Niestety mój pomysł nie wzbudził
entuzjazmu, mimo i\ na ścianie wisiał bezcenny obraz malowany przez Catherine Deneuve ,
samą swoją obecnością przemawiający w tej sprawie. Klaus Villers, który nawet nie widział
pacjenta, orzekł, \e przypadek jest tak beznadziejny, i\ przy najbli\szej okazji nale\y
zastosować bardziej radykalne środki, chocia\ sam wobec pacjentów zachowuje chyba bardziej
konserwatywne podejście ni\ ktokolwiek inny. W końcu jednak uzgodniono, \e nie zaszkodzi
pozostawić mojemu pacjentowi jeszcze kilku tygodni, by pokazał, co potrafi, zanim zajmą się
nim farmakolodzy i chirurdzy.
Był jeszcze jeden aspekt tej sprawy, który przemilczałem na zebraniu. Wydawało się, \e
obecność prota oddziałuje korzystnie na niektórych pacjentów. Ernie rzadziej mierzył sobie
temperaturę, a Howie był jakby mniej pochłonięty swymi zajęciami. Doniesiono mi, \e pewnego
wieczoru oglądał nawet w telewizji koncert Filharmonii Nowojorskiej. Podobnie kilku innych
pacjentów zaczęło się bardziej interesować otoczeniem.
Do tej grupy nale\ała dwudziestosiedmioletnia kobieta, nazwijmy ją Bess. Trafiła do szpitala
bezdomna i wynędzniała. O ile mi wiadomo, nigdy nie widziano jej uśmiechniętej. W rodzinie od
dzieciństwa traktowana była jak niewolnica. Do niej nale\ało sprzątanie, gotowanie, pranie. Jeśli
nawet dostała jakiś prezent pod choinkę, musiało to być coś przydatnego dla domu - na przykład
deska do prasowania. Jej siostry i bracia zginęli w po\arze, który zniszczył ich mieszkanie w
czynszowej kamienicy. Bess pozostała z poczuciem, \e to ona powinna była zginąć. Wkrótce po
tym wydarzeniu trafiła do nas, poniewa\ nie chciała skorzystać z miejskiego schroniska dla
bezdomnych.
Od samego początku często odmawiała jedzenia. Nie z powodu lęku, jak Ernie, ani ze
względu na przymus zajmowania się czym innym, jak Howie, ale dlatego \e w swoim
mniemaniu nie zasługiwała na to: Dlaczego ja dostaję jedzenie, podczas gdy tylu ludzi
głoduje? . Dla niej, rzec mo\na, deszcz padał nawet w najbardziej słoneczne dni. Ka\de
wydarzenie wydawało się zawsze przywoływać w jej pamięci jakąś tragedię, jakiś okropny
wypadek z przeszłości. Ani terapia elektrowstrząsowa, ani leki neuroleptyczne nie przyniosły
efektów. Była najsmutniejszą osobą, jaką kiedykolwiek znalem.
Ale w czasie jednej z moich - ju\ coraz rzadszych - przechadzek po oddziałach widziałem,
jak siedzi, obejmując ramionami kolana, i słucha uwa\nie tego, co mówi prot. Bez uśmiechu, ale
i bez Å‚ez.
A siedemdziesięcioletnia pani Archer, eksmał\onka jednego z czołowych przemysłowców
Ameryki, przestawała marudzić, gdy tylko pojawiał się prot.
Pani Archer, znana na Oddziale Drugim jako Księ\na , jadała posiłki na wytwornej
porcelanie w zaciszu swojego pokoju. Od urodzenia przyzwyczajona do \ycia w luksusie,
narzekała bez przerwy na obsługę w szpitalu i na złe maniery wszystkich wokół. Księ\na, która
42
potrafiła przebiec kiedyś nago całą Piątą Aleję w Nowym Jorku, gdy mą\ ją porzucił dla kobiety
o wiele młodszej, teraz w obecności mojego nowego pacjenta stawała się potulna jak baranek.
Wydaje się, \e jedyną niechętną mu osobą był Russell, który doszedł do przekonania, \e prot
przemierza Ziemię jako wysłannik diabła. Precz mi z oczu, szatanie! , wykrzykiwał co jakiś
czas pod bli\ej nieokreślonym adresem. Chocia\ wielu pacjentów nadal szukało u niego wsparcia
i rady, jego trzódka malała z ka\dym dniem, przechodząc stopniowo na stronę prota.
Doszedłem więc do przekonania, \e obecność prota wydaje się wpływać zbawiennie na
naszych długoterminowych pacjentów. I tu pojawił się niezwykły dylemat: gdyby udało się
postawić trafną diagnozę i wyleczyć prota, to czy jego powrót do zdrowia nie będzie bolesną
stratÄ… dla jego towarzyszy niedoli?
43
SESJA PITA
Przed następnym spotkaniem z protem poleciłem, aby przyniesiono mi z magazynu parę
starych lamp stojących, i zaopatrzyłem je w piętnastowatowe nocne \arówki, w nadziei, \e
przyćmione światło skłoni go do zdjęcia ciemnych okularów i będę mógł zobaczyć jego oczy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]