download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Beaton M.C. Agatha Raisin 13 Agatha Raisin i śÂ›miertelna pokusa
- Aris Whittier Fatal Embrace (Five Star) (pdf)
- Anderman_Janusz_ _Gra_na_zwloke
- Sandemo_Margit_ _Saga_o_Czarnoksiezniku_Tom_2
- George Catherine Apartament nad Tamizć…
- D B Reynolds Vampires in America 03 Rajmund
- Ja
- fr 22
- Chloe Lang [Brothers of Wilde, Nevada 01] Going Wilde (pdf)
- Hill Livingston Grace Bilśźej serca 02 Dziewczyna, do której sić™ wraca
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lovejb.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zapadła kolejna krótka cisza.
- Pilnie wszystko obserwuję - odezwał się w końcu Mandalorianin. - Nie czekaj na nas,
Lando.
- Fenn...
- W żadnym razie nie zdążymy. Róbcie, co musicie. Ocalcie flotę.
- Nie rozumiesz, co siÄ™ za chwilÄ™ wydarzy... - zaczÄ…Å‚ Calrissian.
- Jesteśmy Mandalorianami - przypomniał Shysa. - Po to się urodziliśmy i po to żyjemy... i
po to zginiemy.
- Przestań! Nie znoszę tego bełkotu! - Lando, zagryzł nerwowo wargi, głęboko westchnął i
zebrał się na odwagę. - Sekcja taktyczna, czy Lansjer , Paleo i Nieopiewany dotarły na
pozycje? - zapytał.
- Z raportów systemów skanowania wynika, że tak - usłyszał w odpowiedzi.
- Kiedy podwójne siódemki trafią swoje cele, strzelajcie bez rozkazu.
Z głośnika transpondera w kabinie myśliwca Wedge a Antillesa rozległ się ostrzegawczy
sygnał informujący pilota, że właśnie się znalazł w strefie rażenia swojej strony. Szybki rzut oka na
ekran monitora skanerów bliskiego zasięgu ukazał komandorowi trzy zmodyfikowane koreliańskie
frachtowce, które przecinały cień Mindora i zbliżały się do lecącego wulkanu. Niedaleko za nimi
cztery ocalałe podwójne siódemki tworzyły dziwny szyk w kształcie linii łamanej. Wedge nie
domyślał się, o co chodzi ich dowódcom, a nie miał czasu, żeby się nad tym zastanawiać.
Wszystkie trzy zmodyfikowane frachtowce zataczały łuk obok burty jego myśliwca i powoli
zaczynały się obracać wokół podłużnej osi... zgodnie ze stosowaną od dawna w marynarce sztuczką
zapewniającą maksymalne natężenie ognia zaporowego. Szybkość strzelania głównych baterii dział
frachtowców była ograniczona przez zdolność do rozpraszania ciepła i tempo ładowania się
kondensatorów, a taki powolny obrót wokół osi pozwalał na kierowanie ku nieprzyjacielowi coraz
to nowych baterii dział, żeby te, z których już wystrzelono, zyskiwały czas na zgromadzenie
wystarczającej energii do następnego strzału.
Wedge włączył pokładowy komunikator i zaczął zataczać swoim X-wingiem łagodny łuk,
żeby oddalić się od lecącego wulkanu. Przełączył urządzenie na kanał wspólny.
- Myśliwce Republiki, przerwać walkę i się wycofać! - rozkazał. - To gorące przestworza.
Powtarzam, znajdujemy siÄ™ w gorÄ…cych przestworzach!
Gwiezdne myśliwce rozproszyły się jak zaskoczone przez blask słońca karaluchoszczury.
Lansjer , Paleo i Nieopiewany otworzyły zsynchronizowany ogień ze wszystkich dział
burtowych - w precyzyjnej kolejności, pilnując, żeby na wieże jonowo-turbolaserowych dział i
działa grawitacyjnego spadała ciągła ulewa przegrzanej plazmy. Nie chodziło o to, żeby baterie
dział uszkodzić, ale żeby zakłócić sygnały ich sensorów, bo rozproszone przez ogień zaporowy
promieniowanie uniemożliwiało artylerzystom tych dział namierzanie celów na powierzchni gruntu.
Dwie baterie jonowo-turbolaserowe zostały skutecznie zagwożdżone przez żołnierzy
piechoty morskiej Republiki, ale trzy pozostałe otwarły ogień wzdłuż wektorów nadlatujących
błyskawic. Bezgłośne eksplozje wykwitły na burtach trzech koreliańskich okrętów i wkrótce ich
artylerzyści musieli prowadzić ogień przez chmury rozpylonych na atomy pancerzy kadłubów. W
końcu centralna kopuła nad grawitacyjnym działem powiększyła się niczym zrenica ogromnego
bladego oka.
- Uwaga, wszyscy! Chwytajcie się, czego możecie! - ryknął przez komunikator komandor
Tirossk, chociaż zupełnie niepotrzebnie. - Zaczyna się!
Artylerzyści grawitacyjnego działa otworzyli ogień.
Bystrooki obserwator, patrząc we właściwe miejsce w odpowiedniej chwili, mógłby nawet
dostrzec nadlatujÄ…ce bomby grawitacyjne. PrzelatujÄ…c przez burzÄ™ plazmy wytworzonÄ… przez
zsynchronizowane strzały turbolaserów, mikroskopijny horyzont wydarzeń bomb pochłonął
wszystkie naładowane cząstki, które odpowiadały za wytworzenie płynącego w kierunku wulkanu
strumienia twardego promieniowania. Wkrótce cząstki na zawsze zniknęły z tego wszechświata.
Promieniowanie naładowało otaczającą je plazmę i w mgnieniu oka wytworzyło błękitnobiałe
rozbłyski, proste niczym promienie lasera.
Z grawitacyjnego działa bomby wylatywały co trzy sekundy. Zmierzały po spiralach w
kierunku okrętów Republiki, chociaż wcale nie musiały ich trafić.. Nawet oddalony wybuch jednej
takiej bomby mógł dosłownie rozerwać okręt na strzępy.
Tymczasem cała wiązka grawitacyjnych bomb eksplodowała w pobliżu Nieopiewanego .
Członkowie załóg na mostkach Lansjera i Palea mogli tylko bezradnie obserwować, jak
Nieopiewany skręca się wzdłuż osi i rozpada na kawałki. Kadłuby obu ocalałych okrętów
zadygotały pod wpływem fal grawitacyjnych wstrząsów, chociaż od miejsca katastrofy dzieliło je
dobre kilkaset kilometrów.
Zagłada Nieopiewanego wyrwała na krótko lukę w ogniu zaporowym. Kiedy artylerzyści
nieprzyjaciół namierzyli w końcu dwa pozostałe okręty, na ich mostkach rozjęczały się alarmowe
syreny.
- Przygotować się do zwiększenia intensywności ostrzału o pięćdziesiąt procent! -
wychrypiał Tirossk. - Zsynchronizować ostrzał z bateriami Palea . - Koordynator kontroli ognia
zaprotestował, twierdząc że wykonanie tego rozkazu może przeciążyć, a nawet spalić turbolasery,
ale Tirossk tylko wzruszył ramionami. - Na pewno się spalą, kiedy wasz okręt się rozpadnie -
warknął. - Wykonać!
W kierunku obu jednostek leciały coraz to nowe wiązki grawitacyjnych bomb. Kierowały
się w stronę grupy okrętów liniowych, cały czas bezradnie skupionych w cieniu Mindora: okrętów
bez osłon, pancerzy czy systemów uzbrojenia, które mogłyby je ocalić od zagłady.
Okrętów, których jedyną tarczą była pomysłowość generała Landa Calrissiana.
Na czele szyku podwójnych siódemek leciał Zaczekaj Minutę pod dowództwem
komandora Java Patrella, posiwiałego weterana, który od trzydziestu pięciu standardowych lat
służył na okrętach interdykcyjnych, a pózniej nimi dowodził. Kiedy jego oficer nawigacyjny
zameldował o wykryciu pierwszej fali nadlatujących bomb grawitacyjnych, Patrell nawet się nie
zawahał.
- Uwaga, wszystkie okręty - powiedział. - Wykonać!
Członkowie załogi odwrócili się do swoich konsolet, żeby wykonać rozkaz dowódcy.
Pierwszy oficer podszedł bliżej i nachylił się do Patrella.
- Naprawdę pan uważa, że to się uda? - zapytał cicho.
- To jasne, że się uda! - warknął Patrell z imponującą pewnością siebie. Tak naprawdę był
przekonany, że nie istnieje absolutnie żaden sposób, żeby ktokolwiek dokonał tej sztuki. Pozorna
pewność siebie wynikała z długiego doświadczenia. W ciągu tych wszystkich lat służby na
pokładach koreliańskich interdyktorów nigdy nie znalazł wskazówki, jak wytwarzane przez nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]