download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Gerber Michael Barry Trotter. Tom 3 Barry Trotter I Końska Kuracja
- 28. Olszakowski Tomasz Pan Samochodzik Tom 28 Sekret alchemika Sędziwoja
- Terry Goodkind Cykl Miecz Prawdy (00) Dług wdzięczności (tom prequel)
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 3 Imperium Tysiąca Słońc
- Antologia Wielka ksiega science fiction. Tom 1
- Crownover Jay NIEPOKORNY Tom 1 Jego Walka
- Herbert Frank Tom 5 Heretics of Dune
- Jane Lindskold Firekeeper Saga 1 Through Wolf's Eyes
- James Clavell Asian Saga 03 King Rat
- James Axler Deathlands 034 Stoneface
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lovejb.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ków.
Tajne archiwum lichwiarza okazało się nie uporządkowanym zbiorem pokręt-
nych dokumentów. Wójt od czasu do czasu wydawał okrzyki zdumienia: To
ci dopiero, i on tutaj jest? I ten także? Najwidoczniej miał jakieś swoje ciem-
ne sprawki. Jakaś dama. . . Wpadła w finansowe tarapaty. Ojoj! To by było coś
dla miejscowych plotkarek! A tu mamy samego. . . No, trzeba trzymać język za
zębami. Temu łajdakowi udało się pochwycić w sieci wielu zacnych obywateli
i obywatelek naszego miasta.
Wreszcie stwierdził:
I cóż za horrendalny procent! Nic dziwnego, że musiał pożegnać się z ży-
ciem!
To chyba jasne, kto go zamordował odparł Erling. Czy znalazł pan
coÅ› na temat konsula Dahla?
Na razie jeszcze nie. Zaraz, zaraz, dawno coś powinno mi wpaść w ręce,
bo przecież d to jedna z pierwszych liter, ja tymczasem dotarłem już do m .
Trzeba się cofnąć.
23
O Dahlu nic nie było.
Może pod jakąś inną literą? sugerował Erling. Coś mogło zostać
zapisane pod prawdziwym nazwiskiem Tiril.
A jak ono brzmi?
Erling westchnÄ…Å‚.
Tego nie wiem. Ale szukajmy dalej.
To było długie popołudnie. Odkryli wiele brudów: sprawy, które nigdy nie
miały ujrzeć światła dziennego, dowody kłopotów finansowych ludzi, w których
wypłacalność nikt nie śmiał wątpić, listy z pogróżkami napisane przez tych, któ-
rym pozostała jedynie pozłacana fasada. Erling był naprawdę wstrząśnięty mar-
ną sytuacją finansową części swych najlepszych nawet klientów. W archiwum
znalazły się listy kobiet błagających o zwrot zastawu, małżonków stopniowo na-
bierających podejrzeń, listy mokre od łez, listy pozwalające wyjaśnić dotąd nie
zrozumiałe samobójstwa. . .
Ten lichwiarz zasłużył sobie na śmierć, obaj byli co do tego zgodni, kiedy,
zakurzeni i brudni, musieli się wreszcie poddać.
Przejrzeli wszystkie papiery, lecz o konsulu Dahlu ani o Tiril nie było tam ani
jednej wzmianki.
Jakiś ślad musiał tu zostać upierał się Erling.
Ale czyż Tiril nie mówiła, że konsul zdołał zapłacić wszystko, co był wi-
nien temu Å‚ajdakowi?
Owszem, ale nie wyobrażam sobie, żeby lichwiarz wyrzucił cokolwiek, co
mogłoby mu się przydać w przyszłości.
Wobec tego pozostaje jedno wytłumaczenie: ktoś się tu włamał i skradł
papiery.
Erling pokiwał głową.
W każdym razie wiemy, że konsul Dahl wierzył, iż sam może się posłu-
żyć szantażem wobec matki Tiril lub kogoś występującego w jej imieniu. Pewnie
wyszkolił się u tego oszusta. Ale Dahl nie powinien był się o to nigdy pokusić.
To prawda. Mieszanie uczuć z pieniędzmi to niebezpieczna gra. A teraz
proponuję rozmówić się z tym urzędniczyną.
Urzędnik, obraz nędzy i rozpaczy, siedział przerażony w głównym kanto-
rze. Włamanie? Nie. . . Chociaż. . . Jesienią. . . Musiał przecież wymienić zamek
w drzwiach, bo klucz tak trudno było wsunąć do dziurki. Ale czy to można nazwać
włamaniem?
Może pan być pewien, że ktoś przybył tu w niecnych zamiarach i uszkodził
przy tym zamek. No cóż, nic tu po nas.
Następnego dnia Erling dokonał w swym biurze odkrycia, które nim do głębi
wstrząsnęło.
Szukał właśnie jakichś dokumentów w jednej z szaf, gdy na najniższej półce
spostrzegł nieduży, zwinięty w rolkę kawałek kory brzozowej.
24
Co to jest? zwrócił się do siostry, która często bywała w kantorze, po-
nieważ pomagała mu w rachunkach.
Co takiego? Ach, o to ci chodzi. Co to może być? Pozwól mi się zastano-
wić! Już wiem, przyniósł to jakiś chłopak, prostak najgorszego rodzaju. Powie-
dział, że to dla ciebie. To, oczywiście, od którejś z twoich licznych wielbicielek.
Położyłam to tam, bo nie chciałam tego ani wyrzucać, ani też zawracać ci głowy
natrętnym plebejuszem.
Erling zdążył już odwiązać rzemyk otaczający zwój kory i usiłował go teraz
rozprostować. Kora ze starości wyschła i zesztywniała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]