download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Day,Thomas[La Voie du sabre 1]La voie du sabre.(2002).OCR.French.ebook.AlexandriZ
- Alexander, Lloyd Chronicles of Prydain 05 The High King
- Mortimer Carol Chcę tylko ciebie
- 1107. Logan Nikki Na zawsze razem
- Sellers_Alexandra_ _Sen_ksiezniczki
- Wilhelm Huenermann śÂšwić™ty i diabeśÂ‚ [Zlotopolsky]
- Brian Keene Terminal
- Cynthia Thomason Christmas in Key West [HS 1528, MSM2 10, A Little Secret] (pdf)
- 778. Bernard Hannah Poufna sprawa
- WFagner Karl 1. śÂšmierci
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotocafe.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ezra nigdy jej nie proponował, by go odwiedziła w pracy, nie była więc pewna, jak
S
R
ją przyjmie, szczególnie po wczorajszym dniu. Czy będzie sobie wyobrażał, że
Pawnee rozpaczliwie zatęskniła za jego względami? Po co właściwie tu przyszła?
Było już jednak za pózno na takie rozważania. Fale przypływu zakryły skra-
wek piasku, odcinając jej odwrót.
Ezra, George i Gord stali na brzegu jednego z basenów, zastanawiając się, jak
rozwiązać problem, który wyniknął w trakcie pracy nad wodospadem. Robotnicy
poskładali już narzędzia i zbierali się do odejścia.
Gord, architekt, realizował już kilka projektów McNaba w różnych miejscach
na świecie i zafascynowany był wodospadem za willą, toteż zaproponował, by
stworzyć podobny od podstaw. Zaprojektował zamknięty obieg wody: baseny, sys-
tem filtrów, wodospad. Ezra wiedział, że projekt pięknie wygląda na papierze, lecz
w trakcie pracy na pewno pojawią się jakieś przeszkody, które zmuszą ich do prze-
kroczenia budżetu.
- Czy to syrena? Skąd ona się tutaj wzięła? - zapytał nagle George.
Ezra odwrócił głowę i z wrażenia omal nie wpadł do basenu.
- To Pawnee - wyjaśnił Gord.
Ezra schodził już na plażę.
- Pawnee! - zawołał, biegnąc w jej stronę.
Prawie wszyscy mężczyzni na budowie stanęli i patrzyli na niego. Pawnee
również się zatrzymała, obserwując go bacznie.
- Cześć! - powiedział, podchodząc do niej.
Przez chwilÄ™ patrzyli na siebie.
- Cześć - odrzekła. Ezra ubrany był w kask, koszulę z krótkimi rękawami,
szorty koloru khaki i robocze buty. Na jego ciele lśniły kropelki potu. - Zdaje się,
że przeszkodziłam ci w pracy.
Potrząsnął głową.
- Chodz, obejrzysz wszystko z bliska.
Otoczył ją ramieniem i poprowadził w stronę domków. Przy dotknięciu wy-
S
R
czuł jej lekki opór. A więc nie pójdzie mu tak łatwo. Będzie musiał postępować
powoli i ostrożnie. No cóż, miał dużo czasu. Całe życie, o ile właściwie rozegra
sytuacjÄ™.
- Jesteś boso - zauważył, prowadząc ją najpierw do biura, i pomyślał, że bę-
dzie musiał uważać, by nie nastąpiła na żaden gwózdz.
Pawnee zdążyła już poznać Gorda, Barry'ego i jeszcze paru mężczyzn. Nie-
którzy odwiedzili ich w domku, innych spotkała w Port Sunrise. Teraz Ezra przed-
stawił jej pozostałych, a potem w towarzystwie Gorda poszli na budowę.
Nigdy jeszcze mężczyzni nie okazywali Pawnee tyle przepełnionej szacun-
kiem uprzejmości. W Kanadzie robotnicy budowlani na jej widok zwykle gwizdali
i wołali, tu jednak traktowali ją jak wielką damę. Wszyscy wiedzieli, że Ezra gotów
był połamać kości każdemu mężczyznie, który ośmieliłby się odezwać niestosow-
nie do jego żony.
- Jakie to wszystko jest piękne! - wykrzyknęła Pawnee, gdy po powrocie do
biura stanęli przy makiecie hotelu. - Absolutnie doskonałe! Ile osób ma pomieścić
ten hotel?
- Dwadzieścia cztery osoby w domkach i dwanaście w głównym budynku.
Razem trzydzieści sześć - odrzekł Goni.
- A gdzie jest wieżowiec?
Gord potrząsnął głową.
- Nie będzie żadnego wieżowca. Nazywamy tak dwupiętrową część głównego
budynku.
Pawnee spojrzała na niego z niedowierzaniem
- Ale w mieście wszyscy mówią o betonowych, koszmarnych wieżowcach!
Czy ludzie wiedzą, co wy tu właściwie budujecie?
- Chyba tak - powiedział Ezra, niepewnie marszcząc czoło. - Na pewno wie-
dzą. McNab musiał im przecież pokazać makietę, prawda, Gord?
Gord tylko wzruszył ramionami.
S
R
- Pokazywał ją inwestorom. Wiem, bo byłem przy tym. Nie mam pojęcia, kto
z miejscowych ją widział.
- Ale gdyby ludzie mogli to zobaczyć - zawołała Pawnee z podnieceniem -
gdyby się przekonali, że nie niszczycie tego miejsca, że wszystkie drzewa zostaną z
powrotem posadzone po skończeniu robót... Ezro, ty chyba nie wiesz, co ja słyszę!
Tutejsi nie mają pojęcia, kim jestem, przeważnie myślą, że przypłynęłam na jach-
cie, więc rozmawiają ze mną zupełnie swobodnie. Większość z nich jest przekona-
na, że budujecie tu dziesięciopiętrowy wieżowiec z różowego betonu!
Zdecydowali się wydać popołudniowe przyjęcie dla wszystkich, którzy ze-
chcą wsiąść na firmowy prom, przypłynąć na miejsce budowy, napić się szampana i
obejrzeć makietę. Oczywiście goście mieliby wstęp wyłącznie do biura, stąd jednak
było widać, że po ukończeniu hotel naprawdę będzie wyglądał tak jak na makiecie.
Usunięto wiele drzew, wszystkie one jednak leżały na plaży z korzeniami owinię-
tymi w mokre plandeki i po ukończeniu robót miały na powrót zostać posadzone
pomiędzy domkami.
Pawnee była pewna, że wodospad, prawie ukończony, wzbudzi powszechny
zachwyt. Miejscowi, co prawda, słyszeli, że ma tu zostać zbudowany wielki basen,
na pewno jednak nikomu nawet się nie śniło, iż będzie to tak piękna konstrukcja.
Od tej chwili wszystko zaczęło się dziać bardzo szybko. Odwlekanie sprawy
oznaczałoby ryzyko kolejnego wypadku", który tym razem mógł się okazać po-
ważniejszy w skutkach. Pawnee odwiedziła budowę po raz pierwszy we wtorek,
zaś przyjęcie miało się odbyć w sobotę.
Nie trzeba było długich tłumaczeń, by Barney McNab pojął, w czym rzecz, i
zaakceptował pomysł. Przez trzy kolejne dni Ezra zajmował się organizowaniem
przepraw promowych z różnych miejsc, rozpowszechnianiem nowiny i przygoto-
waniem miejsca na przyjęcie gości.
Pawnee i Sonia dzielnie mu sekundowały. Opowiadały o przyjęciu wszędzie:
u fryzjera, na kortach tenisowych, w szkole nurkowania i w butikach. One same
S
R
oczywiście również miały tam być,
- I, moim zdaniem, oznacza to, że musimy kupić nowe sukienki! - obwieściła
Sonia w piÄ…tek.
Pawnee nie sprzeciwiała się. Po raz pierwszy w życiu odkryła, jak wielkie
znaczenie odgrywa strój, i również po raz pierwszy, dzięki hojności Ezry, miała
środki, by kupić sobie odpowiednie ubrania. Poza tym chciała mieć nową sukienkę.
Pragnęła pomóc Ezrze, a także pragnęła stać się w jego oczach tak atrakcyjna, by
zapomniał o skrupułach.
Myślała o tym długo i w końcu doszła do wniosku, że jej mąż mógł mieć tyl-
ko jeden powód, by ją odepchnąć, a mianowicie nie chciał komplikować ich ukła-
du. Problem jednak polegał na tym, że dla Pawnee sytuacja i tak już była bardzo
skomplikowana. Zakochała się w swoim mężu i była pewna, że ona również go po-
ciąga. A w przypadku mężczyzny taki pociąg mógł prowadzić do miłości. W końcu
była jego żoną, więc chyba miała prawo uwieść własnego męża?
Sukienka, którą znalazła, nawet Sonii zaparła dech w piersiach. Sprzedaw-
czyni w butiku stwierdziła tylko:
- No cóż, zdaje się, że uszyto tę suknię w niebie specjalnie dla pani.
- Dzwonił do mnie Barney - oznajmiła Beth tego wieczoru, nakrywając stół
dla Pawnee do samotnej kolacji. - Chyba słyszałaś, że przyjeżdża razem z żoną na
jutrzejsze przyjęcie. Mają przywiezć gościa, jakąś ważną osobistość.
- Rozumiem - uśmiechnęła się Pawnee.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]