download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Alex Archer Rogue Angel 14 The Golden Elephant
- Bednarski Piotr Marny czas
- Herbert Frank Tom 5 Heretics of Dune
- Gordon_Lucy_ _Kochankowie_z_Wiecznego_Miasta
- Anne Rainey [Cape May 02] What She Craves (pdf)
- Frontier Earth William H. Keith, Jr_
- An encounter in the woods
- Hamilton Laurell Anita Blake 3 Cyrk potepiencow
- Gustainis Justin Quincy Morris Supernatural Investigation 01 Black Magic Woman
- GR866. Orwig Sara Wyczekiwany śÂ›lub
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pojczlander.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zamętu historyjki. Niewykluczone, że i oni uważają się za narratorów. Wszechwiedzący
włóczęga z kolczykiem w uchu ten na pewno, a może i stary belfer w szlafroku. Kto by nie
chciał być narratorem? Kto by nie chciał mieć gwarantowanych dochodów, liczonych w
złotówkach? %7łartowniś w skórze, dorabiający sobie na boku nożownictwem, także by nimi nie
pogardził.
Narrator może w tym miejscu zapewnić, że nie wpadłby na ten pomysł, żeby ukraść butelkę
w domu z ogrodem, gdyby bezwiednie i mimo woli nie utknął w koleinach cudzych opowieści.
Być może tamci, wszyscy trzej każdy po swojemu wypełniają z ochotą owo zadanie, które
nuży narratora i budzi w nim niechęć, w dodatku nie dostają za to ani złotówki. Nie mają
kosztów własnych, nie płacą rachunków za hotel i za obiad, ich historyjki są tanie. Mimo to
widok pieniędzy musiał rozdrażnić tych dwóch, którzy nic nie dostali. Rzucają kąśliwe docinki
pod adresem trzeciego, znikającego właśnie u wylotu peronu ze swoją świtą: plotka głosi, że
gdzieś tam popisowo sknocił robotę i teraz nie ma ani gotówki, ani zleceń. Wspominają o dwóch
niepotrzebnych trupach przy okazji wywalania jakichś tam drzwi, o wściekłości pryncypała,
który niezwłocznie wyrzucił go na zbity pysk. Tymczasem na peron wjeżdża z łoskotem kolejka,
cała w jaskrawych, kanciastych zygzakach graffiti to bez wątpienia dzieło Nowaka i
Kowalczyka, nieuchwytnych wandali, przezroczystych jak powietrze. Włóczęga i sklerotyczny
profesor wsiadajÄ… do wagonu razem z narratorem, przytrzymujÄ…c go pod Å‚okcie na wypadek,
gdyby naraz postanowił poniechać podróży. I pociąg rusza, a na pytanie, czemu nie jedzie w
przeciwną stronę, należałoby odpowiedzieć, że ta i przeciwna strona są akurat siebie warte, więc
wszystko jedno. Oto zatem wnętrze wagonu, na podłodze lepka plama, do której lgnie brud, na
porżniętych nożami ławkach siedzą tylko dwie osoby. Jedną z nich jest młoda kobieta w
wyzywającym makijażu. Wyjęła z torebki małe lusterko, które odbiło jasne pasemka w
ufarbowanych na rudo włosach. Wydymając usta, ogląda kontur szminki na wargach. Nieopodal
siedzi ponury chłopak ostrzyżony na zapałkę, w czarnym podkoszulku, w polowych spodniach z
opuszczoną szelką. Jego dziadek wybijał ciężkim butem takt wojskowego marsza jako ubrany w
szarozielony mundur wzorowy niemiecki żołnierz. Ojciec, na przykład ślusarz narzędziowy,
przez całe życie harował od rana do wieczora. Trzy piwa zawsze ukoją, taką głosił maksymę.
Rękę miał ciężką. But i ręka dodadzą obydwu stosownej wagi. Dziadek wraz z ojcem pojawiają
się tu jako obciążniki, potrzebni są głównie po to, żeby postać dobrze trzymała się gruntu. Ale
twarz i sylwetkę wzięto od Feuchtmeiera. Kradzież butelki alkoholu jest niczym wobec takiego
nadużycia. Chłopak o tym nie wie, nie wybrał sobie tego ciała, ktoś to uczynił za niego. Jest
młodszy od Feuchtmeiera i młodszy od rudowłosej towarzyszki podróży, nazywa się pewnie
Schmidt albo Miller, nieważne. Nadgarstki i przedramiona aż po łokcie w głębokich bliznach,
można by iść o zakład, że wiele razy życie mu zbrzydło. Ale nie całkiem, skoro w końcu
zabrakło desperacji. Trudno zgadnąć, czy ta dwójka wsiadła razem i czy coś ich łączy.
Niewykluczone, że dopiero co zawarli znajomość, a już zastanawiają się, jak by tu zerwać ją pod
byle pretekstem. On bawi się ciemnym metalowym przedmiotem wiadomego kształtu,
magazynek raz po raz wyskakuje z trzaskiem. Jest więc pistolet, czy się to narratorowi podoba,
czy nie, i taki fakt ma swoje konsekwencje. Właściciel pistoletu powoli podnosi wzrok. Przez
chwilę wpatruje się w czerwony szlafrok, zadając sobie, być może, nieubłagane pytanie, po co
żyje ten lub tamten. Już wstał ze swojego miejsca w tyle wagonu, już zbliża się nieśpiesznym
krokiem, chwiejnym, kiedy kolejką zarzuca na szynach. Wysiadka, szmaciarzu takie słowa
nikogo by teraz nie zdziwiły, można je odgadnąć choćby z ruchu warg, kiedy przez łoskot kół nic
nie słychać. Wiadomo, czerwień rozjusza. Oksydowana lufa, szturchnąwszy ucho, wskazuje
staremu kierunek. Ów wysiadÅ‚by natychmiast, gdyby nie pÄ™d pociÄ…gu i zamkniÄ™te drzwi, wiÄ™c
mruga tylko powiekami, coś mówi; widać, że brak mu kilku przednich zębów. W całej
rozciągłości przyznaje rację właścicielowi pistoletu, sepleniąc z lekka, zbyt wiele wszędzie
śmiecia takiego jak on sam, stary ramol w czerwonym szlafroku. Dobrnąwszy do kropki, z
wysiłkiem przełyka ślinę. Właściciel pistoletu toczy wkoło martwym wzrokiem szaleńca. Rusza
się powoli i tak samo powoli rozważa, co powinien zrobić ze staruszkiem, nim pociąg dojedzie
do następnej stacji. Teraz włóczęga wtrąci się z własnym komentarzem. A to ci dopiero,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]