download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Gordon Dickson Dragon 06 The Dragon and The Djinn
- Gordon Dickson Dragon 03 The Dragon on the Border (v1.3)
- Montgomery Lucy Maud Pat ze srebrnego gaju 02 Pani na srebrnym gaju
- Gordon R.Dickson Cykl Childe (3) Żołnierzu nie pytaj
- Gordon Abigail Druga milosc
- Dickson Gordon R. Dorsaj
- Gordon Dickson The Stranger
- A Singular Obsession 1 Making Her His Lucy Leroux
- Montgomery Lucy Maud Ania Z Avonlea 2
- 152. Leigh Allison Uwierz mi, kochanie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- myszka-misiu.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jakim prawem ośmielasz się tak mówić? - spytał, zbliżając się do niej. -
Kiedy to cię okłamałem?
- Niedomówienie też może być kłamstwem. Nigdy nie wspomniałeś ani
słowem, że mieszkasz z Mariella.
RS
47
- Ona nie ma nic wspólnego z tobą i ze mną.
- Przypominam, że nie ma żadnego ,,ja i ty".
- Ta rozmowa do niczego nie prowadzi. %7łyczę sobie, żebyś pojutrze
zaśpiewała w moim domu.
- W co ty grasz, Rico?
- W nic nie gram. Będą u mnie ludzie, z którymi łączą mnie interesy, i
zależy mi, żeby przyjęcie wypadło jak najlepiej. Zastosuj się do mojej
prośby.
- Tego nie było w kontrakcie. Mam występować w klubie. Nie możesz
mnie przestawiać jak pionka na szachownicy.
- Pamiętaj, że jesteś mi coś winna, Julie. A ja odbieram zapłatę w
różnych formach. Mariello! - zawołał, odwracając się. - Załatwione,
carissima. Pani Hallam zgodziła się uświetnić nasze przyjęcie.
- Boże, jak ja cię nienawidzę - wyszeptała Julie.
- No to się dogadaliśmy. Dałem Carlowi listę piosenek, które masz
zaśpiewać.
Rico zawołał Mariellę, która podbiegła do niego żwawo. Objęła go
teatralnym gestem i oboje opuścili klub.
W dniu, w którym miało się, odbyć przyjęcie, Carlo zawiózł Julie do
domu Rica przy via Appia Antica. Udali się tam wczesnym popołudniem,
aby mieć czas na krótką próbę i sprawdzenie nagłośnienia. Julie rozglądała
siÄ™ na boki, gdy jechali wysadzanÄ… starymi drzewami drogÄ….
- Co za budowle napotykamy co kilka metrów? - spytała. - Są za małe na
domy.
- To grobowce - wyjaśnił Carlo. - Via Appia liczy sobie ponad dwa
tysiące lat. Rodziny dawnych arystokratów budowały wzdłuż tej drogi
mauzolea dla swoich zmarłych. Dalej znajdują się słynne katakumby, które
w okresie prześladowań stanowiły schronienie pierwszych chrześcijan. Tam
właśnie spotykali się i modlili.
- Dwa tysiące lat... - powtórzyła Julie.
- Rzym nie bez powodu nazywany jest Wiecznym Miastem - zauważył
Carlo. - Przeszłość ciągle jest tu żywa.
Rico mieszkał w luksusowej rezydencji położonej wśród ogrodów
otoczonych wysokim murem. Dwupiętrowy budynek z kolumnami od
frontu bardziej przypominał książęcy pałac niż zwykłą willę. Carlo
potwierdził, że niegdyś naprawdę należał do starej arystokratycznej rodziny.
Artura Forza tak bardzo go sobie upodobał, że najpierw wpędził tę rodzinę
w finansowe tarapaty, a kiedy już mieli nóż na gardle, zmusił ich, by
sprzedali posiadłość za cenę, jaką ustalił ich wierzyciel.
RS
48
- Dlaczego Mariella nazwała przyjęcie oblewaniem mieszkania", skoro
Rico już dawno odziedziczył tę willę po swoim dziadku?
- Może dlatego, że odnowił galerię portretów, a są w niej naprawdę
cenne eksponaty, i teraz urzÄ…dza uroczyste otwarcie.
Weszli po szerokich kamiennych stopniach i stanęli przed wejściem.
Kiedy znalezli się w środku, Julie zobaczyła Rica i Mariellę. Chociaż było
wczesne popołudnie, aktoreczka wystrojona była w wieczorową suknię i
obwieszona masą biżuterii. Ostrym tonem, który mocno kontrastował ze
słodziutkim głosikiem, jakim zazwyczaj czarowała rozmówców, wydawała
polecenia służbie.
Zauważyła nowo przybyłych i na jej twarzy natychmiast pojawił się lepki
uśmiech, a ręce wyciągnęły w teatralnym geście powitania.
- Och, jak miło, że już dotarliście - zapiała. - Nie możemy się doczekać
pani występu - zwróciła się do Julie. - Oczywiście powinniście byli wejść
tylnymi drzwiami, ale doprawdy nic się nie stało.
- Bardzo mi przykro. - Julie natychmiast wyczuła zamierzony afront. -
Nikt nas nie poinformował, gdzie jest wejście dla dostawców.
- Dlaczego miałby was informować? Nie jesteście dostawcami -
zaprotestował Rico.
- Jesteśmy wynajętymi muzykami - przypomniała mu Julie. Zauważyła,
że arogancja Marielli zbiła go z tropu.
- Uważam was za honorowych gości - podkreślił stanowczo. - Mariello,
który pokój przeznaczyłaś dla Julie?
- Pokój? Ale dlaczego...
- Julie musi mieć odpowiednie miejsce, żeby przygotować się do
występu.
- Oczywiście. Zaprowadzę ją do mojego pokoju.
W sypialni Marielli dominowało olbrzymie łoże wsparte na czterech
kolumnach.
- Stary materac był już mocno zużyty, więc powiedziałam mojemu
Ricowi, że muszę mieć nowy. Dał mi wolną rękę w sprawie wyboru, więc
zamówiłam w magazynie posłanie dla kochanków". Doskonała miłość
powinna mieć wspaniałą oprawę, nie sądzi pani?
Julie popatrzyła jej prosto w oczy.
- %7łeby miłość była doskonała, potrzeba czegoś więcej niż najlepszego
materaca - stwierdziła. - Dziękuję pani za gościnność.
Mariella już więcej się nie odezwała, tylko wyszła z pokoju. Julie
patrzyła za nią z krzywym uśmieszkiem, lecz kiedy została sama,
RS
49
natychmiast spochmurniała. Panienka była rozbrajająco głupia, ale to nie
zmieniało faktu, że towarzyszyła Ricowi i pełniła honory pani domu.
To boli, pomyślała Julie. Pomimo dzielnych deklaracji, że raz na zawsze
kończy z tym mężczyzną, nadal czuła się zraniona, widząc go z inną
kobietą, która mówiła o nim mój Rico" i opowiadała o łożu dla
kochanków.
Po pewnym czasie opuściła sypialnię, by poszukać galerii obrazów. Jej
kroki odbijały się echem od wyłożonych mozaiką podłóg. Poczuła się
przytłoczona przez ogromne sale o wysokich stropach i pokrytych freskami
ścianach. Nagle rozpaczliwie zapragnęła odrobiny świeżego powietrza.
Kiedy dotarła na parter, poczuła z zewnątrz ożywczy powiew. Zobaczyła
otwarte drzwi do ogrodu, więc ruszyła w ich kierunku. Wyszła na zewnątrz i
stanęła jak wryta. Miała wrażenie, że cofnęła się w czasie. Nigdy przedtem
nie odwiedziła tego miejsca, a przecież wiedziała, że nie jest jej obce.
RS
50
ROZDZIAA SIÓDMY
Rozglądała się dookoła, przekonana, że zna to miejsce, że już kiedyś tu
była. Rozpoznała krętą dróżkę w ogrodzie i wiedziała, jaki kształt ma
fontanna, zanim ją zobaczyła. Jak to możliwe?
Nagle wszystko sobie przypomniała.
W tym ogrodzie mężczyzna o zapędach rzymskiego imperatora
fotografował się ze swoim wnukiem. Potem tych zdjęć użyto, by złamać
serce, owego chłopca i zakochanej w nim dziewczyny.
Julie zapamiętała każdy najdrobniejszy szczegół z fotografii, które
pokazał jej Vanzani. Teraz oglądała owe miejsca na własne oczy.
W tym momencie pomyślała o Garym. Nie miała dotąd okazji, by
zadzwonić do syna, postanowiła więc wykorzystać fakt, że jest sama.
Szybko rozejrzała się na boki, czy nikt nie nadchodzi, i wyjęła z torebki
komórkowy telefon. Już po chwili słuchała najdroższego jej na świecie
głosu swojego dziecka.
Gary opowiadał o wyprawie statkiem, o tym, co widział, i jaki prezent
dla niej kupił.
- Posłuchaj, Gary... - Julie ze śmiechem przerwała dziecięcą paplaninę. -
Gary... - Wyszeptała kilka czułych zaklęć, których jej syn uwielbiał słuchać.
- Kocham cię, mamusiu - powiedział chłopczyk.
- Ja też cię... - zaczęła mówić, kiedy instynktownie wyczuła zbliżające
się niebezpieczeństwo. Uniosła głowę i zobaczyła, że w pobliżu stoi Rico i
bacznie jej siÄ™ przyglÄ…da.
- To na razie. Muszę już iść. Pa. - Wcisnęła klawisz, by zakończyć
rozmowÄ™.
- Mam nadzieję, że nie z mojego powodu tak szybko przerwałaś
pogawędkę - zauważył z ironią Rico. - Gary z pewnością pozostał
nieutulony w żalu.
- Zrozumiał, dlaczego to zrobiłam - odparła.
- Jasne, jeśli kocha cię do szaleństwa, trzymaj go w niepewności. To
najlepsza metoda.
- Powinnam wracać. Będą na mnie czekać - powiedziała Julie.
- Nie spiesz się. Chciałbym pokazać ci dom.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]