download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Saga o Ludziach Lodu 42 Cisza przed burzą
- Le Guin Ursula Jesteśmy snem
- Joel Rosenberg KOTHW 03 The Crimson Sky
- 2.Brown Sandra Powrót do śźycia
- Turtledove, Harry Crosstime Traffic 02 Curious Notions
- Harris Robert Pompeja
- Dav
- De Sade A.F. Filozofia w Buduarze
- Lisa J Smith Vampire Diaries 4 Dark Reunion (v1.0)
- kartka mikołaj
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotocafe.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i mchem, i wtedy Valerio powiedział:
*265Szukaj po twojej lewej stronie fontanny, to miejsce znajduje siÄ™ zaraz za niÄ…,
przy poprzecznej drodze.
Przyglądałam się uważnie drodze, mając nadzieję, że jak najszybciej znajdę
fontannÄ™ w tym ciemnym labiryncie.
*266Jest! - krzyknęłam trochę za głośno.
Zgasił silnik przed zieloną, zardzewiałą bramą, a reflektory samochodu oświetliły
znajdujÄ…cy siÄ™ nad niÄ… napis; dwa imiona umieszczone na powiewajÄ…cym na wietrze
sercu: Valerio i Melissa.
Popatrzyłam na to ze zdumieniem.
*267Nie mogę w to uwierzyć!... - powiedział z uśmiechem. Potem odwrócił się do
mnie i szepnął: - Widzisz? Jesteśmy zapisani w gwiazdach.
69
Nie zrozumiałam, co chciał powiedzieć, w każdym razie to jesteśmy" dodało mi
otuchy i sprawiło, że poczułam się cząstką pewnej całości, złożonej z dwóch
podobnych istot, a nie dwóch różnych, takich jak ja i lustro.
Przestraszyłam się tego raju, ponieważ był ciemny, urwisty i nie do pokonania,
zwłaszcza w kozakach na wysokich obcasach. Starałam się kurczowo uchwycić go,
chciałam poczuć jego ciepło. Ciągle potykaliśmy się o jakieś głazy na tych wąziutkich,
ciemnych dróżkach, otoczonych murami, widziałam tylko niebo, tej nocy wyjątkowo
rozgwieżdżone, i księżyc, który przesuwał się raz w tę, raz w drugą stronę, bawiąc się
z nami w chowanego. Nie wiem czemu, ale to miejsce robiło na mnie makabryczne,
ponure wrażenie. Myślałam głupio - a może i słusznie - że gdzieś w pobliżu odprawia
się czarna msza, a ja jestem wyznaczoną ofiarą; zakapturzeni mężczyzni przywiążą
mnie do stołu, ustawią dokoła świece i kandelabry, potem zgwałcą mnie po kolei, a na
koniec zabiją sztyletem o zagiętym cienkim ostrzu. Ufałam mu jednak, a te myśli
pewnie spowodowane były brakiem uświadomienia sobie tego magicznego momentu.
Te dróżki, które wywoływały we mnie lęk, doprowadziły nas na polanę na urwisku,
skąd słychać było, jak spienione morskie fale uderzają o brzeg. Były tam białe skały,
gładkie i ogromne. Natychmiast sobie wyobraziłam, do czego mogłyby służyć. Zanim
się zbliżyliśmy, potknęliśmy się po raz kolejny; pociągnął mnie do siebie, przysuwając
mnie do swojej twarzy, musnęliśmy się ustami - choć nie był to pocałunek -
wchłaniając nasze zapachy i wsłuchując się w nasze oddechy. Potem zbliżyliśmy się
do siebie i pożeraliśmy swoje usta, ssąc je i kąsając. Nasze języki spotkały się -jego
był ciepły i miękki, pieścił mnie w środku jak piórko, ale jednocześnie przyprawiał o
drżenie. Nasze pocałunki były coraz żarliwsze, aż wreszcie spytał mnie, czy może
mnie dotknąć, czy jest to odpowiedni moment. Tak, odpowiedziałam, to właściwy
moment. Zatkało go, gdy odkrył, że nie mam majtek, przez kilka sekund zamarł w
bezruchu. Potem poczułam, jak jego palce pieszczą ten wulkan, który gotował się do
erupcji. Powiedział, że chce zobaczyć, jak smakuję.
Usiadłam więc na jednej z tych olbrzymich skał; jego język pieścił moją szparkę,
tak jak ręka matki pieści policzek noworodka - powoli, delikatnie. Odbierałam tę
70
rozkosz jak coś nieuchronnego i ciągłego, silnego i kruchego zarazem, traciłam
poczucie rzeczywistości.
Podniósł się i pocałował mnie; poczułam w jego ustach moją własną wydzielinę,
która wydała mi się słodka. Już kilka razy dotknęłam jego członka i czułam przez
dżinsy, że jest twardy i wielki; rozpiął spodnie i zaoferował mi go. Nigdy wcześniej
nie byłam z obrzezanym mężczyzną, nie wiedziałam, że żołądz jest już odsłonięta.
Wyglądała jak gładki i miękki czubek i nie mogłam sobie darować, by się do niej nie
zbliżyć. Podniosłam się i nachylając się do jego ucha, szepnęłam:
*268Zerżnij mnie.
On też tego chciał, a gdy wstawałam z klęczek, spytał, od kogo nauczyłam się tak
lizać, bo mój wężowaty język doprowadził go do szału.
Powiedział mi, bym się odwróciła plecami, wypinając pośladki. Najpierw je
obserwował; to zachowanie wydało mi się dziwne, ale jego wzrok utkwiony w mych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]