download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Morgan Raye Rodzina Caine'ów BliśĹźniaczki
- Carlisle Susan Lekarz z wielkiego miasta
- LB Gregg Romano and Albright 2 Trust Me If You Dare
- Antiseptics and Disinfectants Activity, Action, and Resistance
- Miller Henry Zwrotnik Raka 01 Zwrotnik Raka
- Beaton M.C. Agatha Raisin 13 Agatha Raisin i śÂ›miertelna pokusa
- Banks, Leanne Die Hudsons 01 Falsches Spiel wahre Le
- 06.Sanderson_Gil_PrzebudzenieZatoka goracych serc
- Fundamental Education
- leczenia_wytyczne_zchzz_2012
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lovejb.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
absolutnie mnie nie obchodzi.
EUGENIA
Lepiej nawet, gdy cierpi, nieprawdaż?
DOLMANCE
O, z pewnością! O wiele gwałtowniej daje wówczas znać o sobie nasza
zwierzęcość. Wystarczy zajrzeć do serajów Afryki, Azji czy południowej Europy,
aby przekonać się, że ich właściciele nie troszczą się wcale o przyjemność swoich
nałożnic. Wymagają jedynie posłuszeństwa i milczenia. Są pomiędzy nimi i tacy,
którzy surowo ukaraliby tę, która ośmieliłaby się dzielić z nim rozkosz. Uznaliby
to za brak należnego szacunku dla swojej osoby. Władca wyspy Achem, bez
wahania ścinał kobiety, które zapomniały o tym, by nie okazywać swych odczuć,
choć sam je do tego zmuszaÅ‚. Ów despota, jeden z najosobliwszych w caÅ‚ej Azji,
strzeżony był wyłącznie przez kobiety. Rozkazy wydawał za pomocą umówionych
znaków. Najokrutniejsze morderstwa, niesłychane tortury i kary wymierzane były
na jedno jego skinienie.
Wszystko to, droga Eugenio, jest w pełni usprawiedliwione w świetle
przedstawionych przeze mnie założeń. Czegoż bowiem pragniemy w chwili
miłosnych igraszek? %7łeby wszyscy wokół zajmowali się i troszczyli wyłącznie o
nas. Gdyby obiekt naszych rozkoszy zechciał je z nami dzielić, z pewnością
bardziej myślałby o swojej niż o naszej przyjemności. W konsekwencji
przeszkadzałby nam. W stanie podniecenia każdy mężczyzna chce być despotą,
zdaje mu się, że gdy ktoś drugi doznaje tego, co on, odbiera mu część należnych
doznań. Wiedziony naturalnym odruchem pychy, pragnie zawsze, aby nikt inny na
świecie nie mógł przeżywać jak on. Idea dzielenia z innymi rozkoszy prowadzi do
swoistego egalitaryzmu, a pozbawia nas uroków tyranii. Mężczyzna nigdy nie
pragnie dawać komuś rozkoszy, natomiast zadając ból doświadcza porywów
mocy, właściwych silnym osobnikom. A ileż na tym zyskuje jego miłość własna,
bo nie wątpisz chyba, że i ona ma w tym swój udział? Wszystkie te namiętności
występują równocześnie, choć podporządkowane są jednemu celowi - całkowitej
ekstazie. Pragnienie dominacji jeszcze silniejsze jest u dzikich zwierzÄ…t.
Wystarczy porównać, jak rozmnażają się na wolności, a jak w niewoli.
Szczególnie interesującym jest w tym względzie dromader, który w ogóle
przestaje płodzić, gdy poczuje czyjąś przewagę lub zwierzchność. Gdyby potrzeba
wyższości mężczyzny nie pochodziła od Natury, ta ostatnia nie stworzyłaby istoty
od niego słabszej. Naturalna słabość niewiast dowodzi, iż nasza wspólna matka
pragnęła, aby mężczyzna dręczył je swą gwałtownością, posuwając się nawet do
zadawania im męczarni.
Czy Natura pozwoliłaby na to, abyśmy największą rozkosz znajdowali w
swego rodzaju dzikiej wściekłości, gdyby nie ceniła jej na równi z przyjemnością?
Któryż mężczyzna w taki czy inny sposób nie upomina się o tę należność? Wiem
oczywiście, że cała masa głupców, nieświadomych swoich prawdziwych odczuć,
obruszy się na te słowa, lecz cóż mnie obchodzą idioci? Nie do nich wszak mówię.
Naiwni wielbiciele niewiast niechże pełzają u stóp swych bezczelnych Dulcynei w
oczekiwaniu, aż zechcą zaszczycić ich jakim westchnieniem. Wtrąconym w
niewolę słabszej płci pozostawiam uroki dzwigania kajdan ów, które sami mogli
nakładać innym. Niech wegetują w tej poniżającej zależności - próżno udzielać im
rad - byleby nie szerzyli oszczerstwo tym, czego nie mogą pojąć. Pora zrozumieć,
że wyłącznie ci, którzy pragną jedynie przywrócić im prawo do porywów
właściwych dla mocy ducha i wyobrazni, mogą udzielać rad. Do diabła! Jestem
wzburzony. Niech pani zawoła tu Augustyna. (pani de Saint-Ange dzwoni:
wchodzi Augustyn) To niebywałe, odkąd tylko zacząłem mówić, nie opuszcza
mnie myśl o wdziękach tego dorodnego chłopca. Wszystkie moje słowa zdawały
się mimo woli zbaczać w tę stronę. Uciesz nas widokiem twego arcydzieła,
Augustynie... Chodz, mój miły chcę żagiew ognia Sodomy, który we mnie płonie,
przytknąć do twego alabastrowego ciała. %7łyczę sobie, aby Eugenia uklękła przed
tobą i wzięła w usta twój wielki klejnot, podstawiając się równocześnie
kawalerowi.
Pani, madame, siądzie na lędzwiach Augustyna, bym mógł nacieszyć się jego
boskim zakątkiem. Oto pęk rózg, którymi skłoni pani kawalera, żeby nie
oszczędzał naszej uczennicy. (wszyscy wykonują polecenia mistrza) Wspaniale,
przyjaciele! To wielka rozkosz móc kierować taką orgią! %7ładen artysta na świecie
nie dorównałby wam w sztuce! Ależ ciasno u tego łajdaka! Trudno doprawdy się
przecisnąć... Pozwoli pani, madame, że będę gryzł Jej piękne ciało?
MADAME DE SAINT-ANGE
Ile tylko wola, przyjacielu! Uprzedzam cię jednak, że spotkasz się z godną
odpowiedzią. Przyrzekam, że za każde ukąszenie otrzymasz pan fangę w nos.
DOLMANCE
Ach, sacredieu! Grozi mi! Sama prowokujesz atak, moja droga!
(gryzie jÄ…)
Przekonamy się, czy dotrzymujesz słowa.
(otrzymuje fangÄ™)
Ach, wspaniale! Cudownie!
(daje jej mocnego klapsa i natychmiast otrzymuje kolejne uderzenie)
Boski pomysł, aniele! Zachowaj kilka kuksańców na sam finał... Bądz przy
tym pewna, że potraktuję cię z całą brutalnością... Och, nie mogę dłużej...
(gryzie panią de Saint-Ange, która okłada go pięściami)
PoskromiÄ™ ciÄ™, Å‚ajdaczko... a masz! ... i jeszcze raz!... Ostatnie ukÄ…szenie
przeznaczam memu bóstwu!
(gryzie ją w wiadome miejsce, po czym wszyscy się rozłączają)
A wam jak poszło, przyjaciele?
EUGENIA (wycierajÄ…c siÄ™)
Widzi pan chyba, jak urządzili mnie pańscy uczniowie? Leje się ze mnie z
obydwu stron!
DOLMANCE (ożywiony)
Wstrzymaj się, pragnę skosztować balsamu kawalera.
EUGENIA (kładąc się)
Osobliwy kaprys!
DOLMANCE
Ach, nie znam znakomitszego napitku nad ów płyn, zwłaszcza gdy podany
jest w tak pięknym naczyniu!
To danie bogów.
(połyka)
Skończone.
(podchodzi do Augustyna)
%7łądam, abyście pozwoliły mi, panie, udać się na chwilę do sąsiedniego
gabinetu wraz z tym młodym człowiekiem.
MADAME DE SAINT-ANGE
Nie może pan zrobić tego tutaj?
DOLMANCE (zagadkowo)
Istnieją rzeczy wymagające całkowitej tajemnicy.
EUGENIA
Do licha! Niechże pan wyjawi, w czym rzecz!
MADAME DE SAINT-ANGE
W przeciwnym razie nikt siÄ™ stÄ…d nie ruszy.
DOLMANCE
Chce pani wiedzieć, co to?
EUGENIA
Stanowczo!
DolMANCE (prowadzÄ…c Augustyna)
A więc dobrze, moje panie, zaraz wam to... nie, doprawdy, nie można o tym
mówić.
MADAME DE SAINT-ANGE
[ Pobierz całość w formacie PDF ]