download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Anne Rainey [Cape May 02] What She Craves (pdf)
- 0415403510.Routledge.Green.Political.Thoughts.May.2007
- czarny gerard may k.
- Bunsch Karol PP 06 Odnowiciel
- 02. May Karol Krolowa Cyganow
- May Karol Skarby i krokodyle
- May Karol Œmierć Judasza
- May Karol U StĂłp Sfinksa
- śąukowski LesśÂ‚aw Najwieksze klamstwa i mistyfikacje w dziejach KosciośÂ‚a
- 0748624481.Edinburgh.University.Press.The.Ethics.of.Peacebuilding.Mar.2009
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotocafe.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To śmieszne wtrącił Cielli - przyrównywać człowieka do kozy.
Sternau odparł ze spokojem:
- Użyłem przykładu, aby mnie lepiej zrozumiano. Pojęli to wszyscy prócz pana, mimo że jest pan
lekarzem. Bardzo mnie to smuci.
- Nie przypuszczam, żeby pan chciał szydzić ze mnie! - wybuchnął Cielli.
- Chwila jest zbyt poważna na szyderstwa. Pierwszą podstawę mego podejrzenia już podałem.
Teraz przechodzę do drugiej. Proszę obejrzeć prawą nogę trupa, która zachowała się w zupełnie
dobrym stanie. Twierdzę stanowczo, że nie jest to noga hrabiego. Stopa jest znacznie szersza i
większa, a skórę na podeszwie ma grubą, otartą. Człowiek tej pozycji co don Manuel de Rodriganda
nie chodzi boso i nogi ma niezmiernie delikatne. Niech pan spojrzy, panie sędzio, i niech pan powie,
czy przesadzam.
Notariusz, zbity z tropu, zapytał:
- A bielizna hrabiego?
- Z pewnością ktoś ubrał w nią tego człowieka, którego zwłoki mamy przed sobą.
- A pierścień?
- Włożono mu na palec.
- Więc jest pan zdania, że popełniono tutaj przestępstwo?
- Tak, bez wątpienia. Niech się senior dobrze przypatrzy tym zwłokom. Twierdzę stanowczo, że
człowiek, który sam rzuciłby się w przepaść, choćby nie wiedzieć z jakiej wysokości, nie uległby
takiemu zmiażdżeniu. Tego mężczyznę ktoś musiał strącić ze skały.
- Co znowu? To wierutny wymysł - zawołał Alfonso. Garbo blady był jak płótno.
Sternau ciÄ…gnÄ…Å‚ dalej:
- Udowodnię natychmiast, że mam rację.
Odszedł kilka kroków, podniósł jakiś kamień i pokazując go sędziemu zapytał:
- Co senior widzi na tym kamieniu?
- Krew.
- Nie, to nie krew. Niech doktor Cielli powie.
Sędzia pokazał kamień doktorowi Ciellemu, który odparł:
- Istotnie, to nie krew. To mózg. Zmarły uderzył zapewne głową o ten kamień.
- Nie - rzekł Sternau. - Wręcz przeciwnie. Chodzcie za mną, seniores!
Poprowadził ich w kierunku przeciwnym do miejsca, z którego podniósł kamień. Zatrzymawszy
się po paru metrach, wskazał na zagłębienie w ziemi, odpowiadające rozmiarom kamienia.
- Oto tu, w tym miejscu, leżał ten kamień. Zabrano go stąd i rozbito nim głowę trupa.
- Tak, to oczywiste! - zawołał sędzia.
- Ależ to jakieś fantasmagorie! - oponował Alfonso.
- Chodzcie, panowie, dalej, bo to jeszcze nie wszystko.
- Począł się wspinać na górę, a reszta za nim. Wdrapawszy się na szczyt, przystanął tuż nad
przepaścią.
- Patrzcie, panowie - rzekł po chwili. - Oto miejsce, z którego rzucono zwłoki. Tu leżały.
Widzicie ślady? Obok zaś są ślady najrozmaitszych nóg. Nie ulega wątpliwości, że stąd strącono
trupa. Sądząc według śladów, dokonano wszystkiego dzisiejszej nocy.
- Co za bystry obserwator - pochwalił sędzia.
- Przeklęty obserwator! - mruknął pod nosem Cortejo. Cygan Garbo zbladł jeszcze bardziej.
Zauważył to Sternau i zwrócił się do sędziego:
- Przekonamy się, czy i pan nie spostrzeże pewnych rzeczy. Czy nie domyśla się senior, kto
mógłby nas poinformować najlepiej, jacy ludzie tu byli?
Sędzia po chwili zastanowienia pokręcił głową przecząco.
- W takim razie ja panu powiem. - Podszedł do Cygana i położył mu rękę na ramieniu: - Ten
człowiek powie nam wszystko dokładnie, on przcież znalazł ciało. Chodz no tu, mój chłopcze!
Wziąwszy Cygana za ramię, poprowadził go w kierunku śladów. Teren był gliniasty, ślady
odznaczały się bardzo wyraznie.
- Czy widzi pan, sędzio, że sandały tego Cygana są oblepione gliną?
- Rzeczywiście!
- I że noga jego dokładnie odpowiada śladom?
- I to prawda - stwierdził sędzia. - Cóż powiesz, gitano, na swoją obronę?
Garbo opanował się już i odparł:
- Ależ to zupełnie jasne. Poszedłem z dwoma kolegami po zioła.
Doszliśmy aż do przełęczy. Odpoczywaliśmy tam i stąd ślady.
- Sprytna z ciebie bestia - Sternau poklepał go po plecach. - A strzępek koszuli znalazłeś na
krzaku, co?
- Tak - odpowiedział Garbo znowu zmieszany.
- Pokaż nam ten krzak.
- Chodzcie, odszukam go. Szukał, ale na próżno.
- Nie mogę go znalezć - rzekł wreszcie.
- Byłem tego pewien - powiedział Sternau. - Jeżeli ktoś, spadający w przepaść z wysokiej skały,
rozrywa koszulę, to powinny z niej zostać tylko poszarpane strzępy, ten zaś rąbek bielizny, który nam
przyniosłeś, jest okrojony tak równo i dokładnie, że tylko ty sam mogłeś go odciąć.
- Znów ma pan rację - wszedł mu w słowo sędzia.
- Oświadczam tedy - ciągnął dalej, Sternau -że w żadnym wypadku nie mamy przed sobą zwłok
hrabiego Manuela. Proszę o zaprotokołowanie mego oświadczenia. %7łądam, by żaden ze śladów,
które wskazałem, nie został zatarty. Mam nadzieję, iż zwłoki pozostaną tutaj, dopóki nie zjawi się
corregidor, aby przeprowadzić dokładne śledztwo.
- Stanie się według pańskiego życzenia, doktorze - oświadczył alkad.
- Przy zwłokach pozostanie warta?
- Tak.
- A ten Cygan, który wydaje mi się bardzo podejrzany, będzie aresztowany?
- Jeżeli pan sobie tego życzy, tak.
Hrabia Alfonso, któremu Cortejo opowiedział, co zaplanował z Cyganem, począł się obawiać, że
Garbo wygada się w więzieniu. Podszedł więc do sędziego mówiąc:
- Nie zniosę tego dłużej! Dlaczego senior stosuje się do życzeń tego przybysza? Czy nie wiadomo
panu, że ja tu jedynie mam coś do powiedzenia jako syn zmarłego hrabiego?
Sternau wzruszył ramionami.
- Niech pan naprzód udowodni, że jest naprawdę synem hrabiego. Prawdziwy hrabia Alfonso
odpłynął na morze z kapitanem Landolą. Uprowadzono go siłą.
Słowa te wprawiły obecnych w osłupienie. Alfonso skoczył do Sternaua ze słowami:
- Kanalio! Oszczerco! UduszÄ™ ciÄ™ na miejscu!
Doktor wyprostował się, chwycił hrabiego w pasie, podniósł i podszedł z nim tuż nad przepaść.
- Ty chciałbyś mnie udusić, smarkaczu? - zapytał z ironią. - Czy mam cię strącić w przepaść za
wszystkie oszustwa i łotrostwa, jakich się dopuściłeś? Nie, to ujma pokonać lub zabić takiego
nicponia jak ty.
Odstąpił od przepaści i jak piłkę odrzucił Alfonsa. Następnie zwrócił się do sędziego:
- Jestem przekonany, że senior spełni swój obowiązek. Uchybienie mogłoby mieć niemałe
konsekwencje. Chodzmy, senior Juan - zwrócił się do Alimpa.
Po odejściu Sternaua Alfonso podniósł się z ziemi. Mienił się na twarzy z wściekłości, nie miał
jednak odwagi choćby słowem zaczepić oddalającego się doktora. Upokorzono go w obliczu ludzi,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]