download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Jacqueline Carey Kushiel's Legacy 03 Kushiel's Mercy
- Dictionary of the Vulgar Tongue(1)
- Clair Joy St. Przebudzenie miśÂ‚ośÂ›ci
- Onora O'Neill Rethinking Informed Consent in Bioethics
- GR826. (Duo) Betts He
- Hakan Nesser Kobieta ze znamieniem
- Jennifer L. Armentrout Lux 0.5 Shadows
- Her Sensuous Search
- HT105. Schuler Candace Cykl Dynastia z Hollywood 02 Jeszcze jeden śÂ›liczny chśÂ‚opiec
- Baccalario Pierdomenico Magiczna Zagadka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- myszka-misiu.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pobiegli do miejsca, gdzie pas plaży zaczął się zwężać. Peter pomógł jej
wspiąć się na ostatnią skałę, która oddzielała ścieżkę od zatoki. Melissa nie
mogła złapać tchu i śmiała się.
- Popatrz - powiedział.
Woda powoli wpływała do zatoki i wkradała się coraz dalej w głąb
wybrzeża, łagodnie uderzając o skały. Po kilku chwilach rozmyła wszystkie
ślady, jakie po nich zostały.
Melissa zadygotała. Peter spojrzał na nią zatroskany.
- Zatrzymałem cię zbyt długo. Zimno ci?
Melissa przytuliła się do niego. Rozmycie przez fale śladów ich stóp
odczytała jako znak. Wątpliwości dotyczące Petera ogarnęły ją z jeszcze
większą mocą. Spędzanie z nim czasu niczego nie wyjaśniało, sprawiało
jedynie, że coraz trudniej było podjąć decyzję.
Na kamiennej ławie, spoglądając na morze, czekała Pamela. Dociekliwie
przyglądała się Melissie, jakby właśnie widziała ją po raz pierwszy.
Badawczo lustrowała jej twarz z lekko zaróżowionymi policzkami,
błyszczące brązowe włosy ze złotym poblaskiem, wydobytym przez słońce, i
promieniejące szczęściem wielkie szare oczy.
Widząc jej niechęć, Melissa poczuła się nagle skrępowana. Pod chłodnym
wzrokiem Pameli rumieńce zniknęły z jej twarzy, a oczy przestały błyszczeć
pomimo kolorowego stroju. Znowu wyglądała bezbarwnie i żałobnie. Tamta zaś
rozluzniła się, pewna siebie, jakby jej wątpliwości rozproszyły się.
- Peter, kochanie - powiedziała. - Babcia pytała o ciebie.
- 73 -
S
R
- Dobrze, zabiorę Melissę na górę, żeby ją przedstawić - zgodził się
spokojnym głosem. Wydawał się nie zauważyć badawczego spojrzenia Pameli i
tego, że Melissa tak nagle przygasła.
- Najrozsądniej byłoby odłożyć to na pózniej. Babka zbyt zle się czuje.
- Tak przypuszczam - zgodził się zamyślony Peter. - Zobaczymy się w
domu - obiecał Melissie.
Odwrócił się do dziewcząt plecami i pobiegł ścieżką pod górę. Cisza
przeciągała się. Wreszcie...
- Myślę, że marnujesz tu czas, Melisso.
To, co miała na myśli Pamela, było jednoznaczne. Melissa poczuła, że
zdradliwy rumieniec oblewa jej policzki. %7łałowała, że nie ma tak ciętego języka
jak Sonia. Kiedy obrzucały się spojrzeniami, stojąc naprzeciwko siebie, szare
oczy Melissy stały się naraz poważne. Postanowiła nie poddać się tak łatwo.
- Uważam, że to moja sprawa!
Pamela zacięła usta, odwróciła się i bez odpowiedzi poszła ścieżką w
górę. Melissa też ruszyła w kierunku domu, wybierając inną drogę.
Ale obiad nie był jeszcze gotowy i nie chciała zbyt wcześnie się tam
pojawiać.
Obejrzała letni domek i poszła krętą, zarośniętą ścieżką, która
doprowadziła ją przed frontowy podjazd. Zawahała się przez chwilę, przy-
stanąwszy przy gęstym krzewie. Teren przed domem był zadbany i elegancki w
porównaniu z zarośniętym ogrodem z tyłu, ale brakowało tu kęp kwiatów
rozmieszczonych, jak w tamtym, w nieoczekiwanych miejscach.
Prawie zabytkowy, ale dobrze utrzymany packard stał zaparkowany przed
domem. Melissa z rozbawieniem zaczęła się mu przyglądać. Przedwojenny
automobil był w doskonałym stanie; czarna karoseria błyszczała, a podnóżki
były tak solidne, jak w dniu, w którym je zamontowano. Do maski nowymi
rzemieniami przymocowany był akumulator. Melissa przeszła do przodu, żeby
mu się dokładniej przyjrzeć. Nagle frontowe drzwi otworzyły się i pojawiła się
- 74 -
S
R
w nich ciężka postać wuja Harolda. Dziewczyna cofnęła się w zarośla.
Właściwie nie miała powodu, żeby się ukrywać, ale myśl o bardzo
prawdopodobnych obcesowych pytaniach niesympatycznego mężczyzny
napełniała ją niechęcią.
Odprowadzał do samochodu zgarbionego staruszka w dobrze skrojonym
ciemnym garniturze i lustrzanych okularach w drucianych oprawkach. Kiedy
starszy pan odjechał, Melissa pomyślała, że był takim samym zabytkiem, jak
jego pojazd. Samochód prychając skręcił w aleję prowadzącą do bramy
wyjazdowej. Wuj Harold patrzył za nim przez chwilę, zacierając ręce, po czym
wszedł do środka i zatrzasnął drzwi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]