download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- 368. Harlequin Romance Dale Ruth Jean Apartament dla nowożeńców
- Jean Verdon_Przyjemności średniowiecza
- Mikołaj Gogol Rewizor
- Play by Play 4 Playing to Win
- Agata Christie Entliczek pentliczek
- Wspolnik
- Onora O'Neill Rethinking Informed Consent in Bioethics
- Golding William Wieśźa
- Harlequin One Woman Crusade Emma Darcy 1991
- Dictionary of the Vulgar Tongue(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- myszka-misiu.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kamy śniadanie i pędzimy do baraków, żeby posłać łóżka, ale nie ścielemy ich tak jak mama
w domu bierzemy prześcieradła i koce, składamy je w kostkę i kładziemy na materacu.
Potem są dyżury, zamiatanie terenu, załatwianie sprawunków dla pana Genou, intendenta, a
potem biegniemy gazem na zbiórkę i lecimy kąpać się na plażę. Potem znowu jest zbiórka
i wracamy do obozu na obiad, który jest pyszny, bo ciągle jesteśmy głodni. Po
obiedzie śpiewamy piosenki. A potem trzeba iść na leżakowanie. Leżakowanie nie jest fajne,
za to obowiązkowe, nawet jak się znajdzie jakąś wymówkę. W czasie leżakowania
drużynowy pilnuje nas i opowiada nam bajki. A potem jest jeszcze jedna zbiórka, idziemy
znowu na plażę, kąpiemy się, jest zbiórka i wracamy do obozu na kolację. Po kolacji znowu
śpiewamy, czasem przy dużym ognisku, i jeśli nie ;ma nocnych gier, kładziemy się do łóżka i
mamy szybko gasić światło i zasypiać. Przez resztę czasu możemy robić, co chcemy.
Co do mnie, to najbardziej lubiÄ™ kÄ…piel. Idziemy nad morze wszyscy, razem z
drużynowymi, i cała plaża jest dla nas. Nie żeby inni nie mogli tam przychodzić, ale jak
przyjdą, to zaraz się wjnioszą. Może dlatego, że bawimy się na piasku w mnóstwo rzeczy i
strasznie hałasujemy.
Ustawiają nas drużynami. Moja nazywa się Sokole Oko; jest nas dwunastu, mamy
bardzo fajnego drużynowego, ą nasze za-
wołanie to: Odwagi!" Drużynowy każe nam ustawić się dookoła i mówi: Dobrze.
Tylko proszę bez szaleństw. Macie trzymać się razem i nie odchodzić za daleko od brzegu.
Na gwizdek wracacie na plażę. I żeby mi nikogo nie brakowało! Nie wolno pływać pod
wodą! Ten, który nie posłucha, za karę nie będzie się kąpał. Zrozumiano? No to biegiem
marsz wszyscy do wody!"
Drużynowy głośno zagwizdał i wszyscy pobiegliśmy z nim do wody. Była zimna,
robiły się na niej fale, o rany, jaka była fajna!
A potem żeśmy zobaczyli, że nie wszyscy weszli do wody. Na plaży został jeden
chłopak i płakał. To był Paulin, ten, który zawsze płacze i mówi, że chce wracać do domu.
Chodz, Paulin! Chodz! zawołał nasz drużynowy.
Nie! krzyknął Paulin. Ja się boję! Ja chcę do domu! I rzucił się na piasek
krzycząc, że jest bardzo nieszczęśliwy.
Dobrze powiedział drużynowy. Zostańcie tu i nigdzie nie odchodzcie, pójdę
po waszego kolegÄ™.
I drużynowy wyszedł z wody.
Słuchaj, mój mały powiedział podchodząc do Paulina nie trzeba się bać.
A właśnie, że trzeba! zawołał Paulin. A właśnie, że trzeba!
Nie ma żadnego niebezpieczeństwa powiedział drużynowy. Chodz, daj mi
rękę, wejdziemy razem do wody i przez cały czas będę cię trzymał.
Paulin płacząc dał mu rękę i pozwolił zaciągnąć się do wody. Kiedy zamoczył nogi,
zaczął chlipać:
Uuu! Uuu! Zimno mi! BojÄ™ siÄ™! UmrÄ™! Uuu!
Przecież ci mówię, że nie ma żadnego... zaczął drużynowy, a potem otworzył
szeroko oczy i krzyknÄ…Å‚:
Który tam płynie w stronę boi?
To Kryspin powiedział jakiś chłopak z naszej drużyny. On strasznie dobrze
pływa i założył się z nami, że dopłynie aż do boi.
Drużynowy puścił rękę Paulina i zaczął biec, a potem płynąć krzycząc:
Kryspin! Do mnie! W tej chwili wracaj! i gwizdać, ale do gwizdka nabrało się
wody i słychać było tylko bulgotanie. Wtedy Paulin zaczął krzyczeć:
Niech pan mnie samego nie zostawia! UtopiÄ™ siÄ™! Uuu! Uuu! Mamo! Tato! Uuu!
A ponieważ stał tylko po kostki w wodzie, wyglądał bardzo śmiesznie.
Drużynowy przyprowadził Kryspina, który był strasznie zły, bo za karę musiał wyjść
z wody i siedzieć na plaży.
A potem drużynowy zaczai nas liczyć, ale nie szło mu łatwo, bo kiedy go nie było,
rozbiegliśmy się trochę na wszystkie strony, a ponieważ idąc po Kryspina zgubił gwizdek,
więc teraz stał i krzyczał:
Drużyna Sokole Oko! Zbiórka! Drużyna Sokole Oko! Odwagi! Odwagi!
A potem przyszedł inny drużynowy i powiedział:
Ty, Gerard, nie drzyj się tak, moje chłopaki nie słyszą, jak gwiżdżę.
To prawda, wszyscy drużynowi robili straszny hałas gwiżdżąc, krzycząc i wołając.
Potem drużynowy nas policzył, zobaczył, że nikogo nie brakuje, i kazał Gwalbertowi zostać
razem z Kryspinem na plaży za to, że siedział w wodzie po szyję i krzyczał: Wpadłem do
dołu! Ratunku! Wpadłem do dołu!" A tak naprawdę to siedział w kucki. Zmieszny ten
Gwalbert!
A potem drużynowi postanowili, że na razie starczy już tej kąpieli, i zaczęli gwizdać i
krzyczeć:
Zbiórka drużynami na plaży! .
Ustawiliśmy się rzędem i drużynowy nas policzył.
Jedenastu! powiedział. Brakuje jednego! Brakowało Paulina, który
siedział w wodzie i nie chciał wyjść.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]