download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Elizabeth Mayne Lion's Lady
- Walter Jon Williams Metropolitan
- euzebiusz z cezarei o meczennikach
- Andria Davis A Matter of Tradition
- Beaton M.C. Agatha Raisin 13 Agatha Raisin i śÂ›miertelna pokusa
- 09.Carson Aimee Wszystko po raz pierwszy
- GR1000.Radley_Tessa_Rozkosze_jednej_nocy
- O'Sullivan Ellen Wdowa i obieśźyśÂ›wiat
- śÂ›wiat nocy 2 AniośÂ‚‚ CiemnośÂ›ci,...(caśÂ‚ośÂ›ć‡)
- 524.Matthews Jessica Nieoczekiwany dar
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- blox.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
setą i spojrzała badawczo na napis, jakby nie wierząc własnym oczom. Wiedziała
dokładnie, że litery w" w słowie wierność i a" w słowie szata były prawie nie-
czytelne i starte przez częste używanie szkatułki. Ale na tym napisie wszystkie
litery były wyrazne i całkowicie czytelne. I wtedy przemknęła jej przez głowę
myśl jak błyskawica: to przecież nie ta sama kaseta, w której wujek Karol prze-
chowywał testament. To był z pewnością duplikat starej pamiątki rodzinnej, za-
mieniony na tę prawdziwą i nikt nie mógł tego uczynić, jak tylko pani Emilia
Wernher.
Felicja uniosła głowę i skierowała badawcze spojrzenie w oczy tej kobiety, w
których, była tego pewna, widniało wyrazne poczucie winy. W umyśle Felicji
poszczególne fakty uformowały się w łańcuch podejrzeń: przelotne pojawienie
się czarnej postaci w furtce ogrodu, ciemny jedwabny szal, pod którym coś
ukrywała, zaprzeczenie pani Emilii, że nigdy nie była w tym domu. Z pewnością
nie wzięła udziału w pogrzebie, aby zamienić kasety. Jasne, że zatajono przed
wujkiem Karolem istnienie jeszcze drugiej kasety. A Ryszard Wernher mógł nie
wiedzieć o tym oszustwie. Felicjanie wierzyła także, by zrobił to jego ojciec, któ-
rego okazane dopiero co wzburzenie było bardzo prawdziwe.
Jeszcze raz spojrzała na panią Emilię, która, trupioblada, siedziała nie poru-
szona w swoim fotelu, podczas gdy pozostali goście łączyli się w grupki, komen-
tując ze wzburzeniem zniknięcie testamentu.
R
L
T
Radcy prawnemu nie pozostawało w tym wypadku nic innego, niż pożegnać
tymczasem Felicję, aby przedsięwziąć w tej sprawie dalsze odpowiednie kroki.
Gdy odszedł, odprowadzony przez Felicję do drzwi, przystąpił do niej Ry-
szard Wernher i podał jej rękę. Moja łaskawa panienko powiedział, opa-
nowując z trudem konsternację myślę, że uwierzy mi pani, gdy powiem, iż
życzę pani z całego serca, aby testament się odnalazł. Zapewne wujek Karol
schował go gdzie indziej i w czasie choroby zapomniał pani o tym powiedzieć.
Proszę nie tracić nadziei, z pewnością wszystko się wyjaśni. I cokolwiek się sta-
nieją ze swej strony rezygnuję ze spadku, który nam się należy, bowiem wiado-
mo mi, że według woli wujka Karola jest pani jedyną prawomocną spadkobier-
czyniÄ… jego majÄ…tku.
Wierzę, panie doktorze, że szczerze mi pan życzy odnalezienia testamentu.
Ale ja sama nie życzę sobie tego. A w milczeniu pomyślała: gdybyś wiedział,
kto spowodował zniknięcie testamentu, wtedy nie pragnąłbyś jego odnalezienia!
Spojrzał na nią wielkimi zdumionymi oczami, ale ona ubiegła pytanie, które
chciał jej zadać, i powiedziała:
Mam swoje odludzie na wsi i mały kapitalik, który wujek Karol ulokował
dla mnie w bezpiecznych papierach. To chroni mnie przed niedostatkiem i za-
pewnia skromne warunki egzystencji.
Ryszard Wernher skłonił się przed nią w milczeniu, gdyż w tym momencie
podeszli inni goście, aby pożegnać Felicję słowami ciepłego współczucia. Mał-
żeństwo Wernherów, niezauważone przez Felicję, opuściło pokój już wcześniej,
więc była zadowolona, że nie musi stanąć oko w oko z nimi.
Rolf i Judyta Walberg pozostawali na uboczu i chcieli pożegnać Felicję jako
ostatni.
Testament na pewno się odnajdzie, moja łaskawa panienko powiedział
Rolf pocieszająco, gdy już wyszli pozostali goście.
To nie ulega wątpliwości, Czarodziejko, musi się odnalezć zgodziła się
z bratem Judyta.
R
L
T
Felicja uśmiechnęła się nieco zagadkowo. Nie znajdzie się i ja sobie tego
nie życzę.
Rolf patrzał na nią wielkimi, zaniepokojonymi oczami.
Nie życzy sobie tego pani?
Nie, ponieważ nie uważałam siebie za prawomocną spadkobierczynię
wujka Karola.
W oczach Rolfa zabłysły ogniki.
I co pani uczyni?
Felicja zachowała się spokojnie i zdecydowanie. Muszę przeboleć stratę
mojego ukochanego opiekuna. To jest cięższe niż rezygnacja ze spadku. Tak
szybko, jak się tylko da, pozałatwiam sprawy, gdyż moje pozostawanie tutaj nie
powinno trwać dłużej, niż jest to niezbędnie konieczne.
I dokąd chce pani się udać?
Do mojego domu na wsi, panie Walberg. To będzie teraz znowu moja oj-
czyzna i nie będzie mi zbyt trudno przystosować się do nowych warunków, po-
nieważ zawsze miałam ten zamiar, żeby po śmierci wujka Karola wyprowadzić
się stąd. Ostatnio miałam nadzieję, że uda mi się pojednać wujka z Ryszardem
Wernherem, który przecież w nieporozumieniach rodzinnych nie zawinił. Z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]