download; ebook; do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf
Pokrewne
- Start
- Wild Winter 05 Mackenzie McKade Echoes From Heaven (EC)
- Chłód od raju Prawdziwa historia Hannah Frey Jana
- Howard Linda Mackenzie 04 Sunny
- 1 Klucz Do Prawdziwej Kabały
- Alan Watts The Joyous Cosmology
- Crichon Michael Andromeda Znaczy Smierc
- Mcgraw.Hill.Resume.How.To.Prepare.Your.Curriculum.Vitae.Ebook.Cv
- Morgan Raye Spelnione marzenia
- Wiktor Suworow Żołnierze wolnoÂści
- Denis D
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- vonharden.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odwróciła się w jego stronę wyraznie speszona tym, że
był świadkiem tej sceny.
- Widziałeś...
- I słyszałem.
- Teraz Walter musi znalezć kogoś innego do naprawy
płotu. Przepraszam...
- A on zażąda pewnie dwukrotnie wyższej sumy.
Zwiesiła smutnie ramiona, ale po chwili uśmiechała się
już znacząco.
- Nie pozwolę ci naprawić płotu! - oświadczył sta
nowczo. - Nie masz co prosić!
Spojrzała na niego przekornie.
- Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy? Przecież nie
mogę sobie połamać paznokci. Jeszcze bym się zadrapa
ła... Jestem prawdziwą damą, choć nie przez dwadzieścia
cztery godziny na dobę - oznajmiła. - Ale znam kogoś,
kto mógłby pomóc. Scott jest bardzo dyskretny.
- Scott?
- Mój były chłopak. Rozstaliśmy się, gdy uznał, że
potrzebuje innego typu kobiety, ale wciąż cenię jego umie
jętności. Jest dobrym fachowcem.
Ethanowi pociemniało przed oczami. Jak można odrzu
cić Maggie?! Słodką i urokliwą Maggie... Jak ktokolwiek
śmiał ją skrzywdzić?!
- Walter kogoś znajdzie - zadecydował. - Nie ufam
temu Scottowi.
- Przecież powiedziałam, że jest bardzo dyskretny. Na
pewno nikomu nie powie, że tu jestem.
- Nie o to chodzi, Maggie. Nie zatrudniam ludzi po
zbawionych rozumu, a jeżeli ten mężczyzna nie chciał być
z tobą, musi mu brakować piątej klepki! Walter się tym
zajmie. Koniec dyskusji.
Pięć dni pózniej, była pewna, że zaraz zemdleje. Po raz
pierwszy w życiu. To z całą pewnością oznaka tego, że
staje siÄ™ damÄ….
Za dwadzieścia minut Walter wpuści do domu pięć
obcych jej osób, które poinformowane są o jej i Ethana
sytuacji i wszyscy razem zasiądą do stołu, by zjeść ele
gancką kolację. Niestety gość honorowy nie przybędzie.
Na pewno bowiem będzie leżała nieprzytomna ze strachu
w łazience... Nawet jeżeli nie zemdleje, będzie zbyt prze
rażona, by cokolwiek powiedzieć lub tym bardziej zjeść.
Ethan na pewno zacznie żałować, że kiedykolwiek ją po
znał. Co za wstyd!
Usłyszała ciche pukanie do drzwi.
- Maggie, jesteÅ› tam?
Ethan. Spojrzy na niÄ… tymi zniewalajÄ…cymi srebrzysto-
szarymi oczyma. Ona popatrzy na jego szerokie ramiona,
na ciemne włosy i ten pełen zrozumienia wyraz twarzy
i poczuje siÄ™ jak idiotka.
- Proszę - wymamrotała.
W ciemnym garniturze, który podkreślał zgrabną linię
jego ramion, wyglądał jeszcze przystojniej, niż się spo
dziewała.
- Goście już są? - spytała drżącym głosem.
- Jeszcze nie, nie po to przyszedłem.
- Nie rozumiem.
Uśmiechnął się.
- Ostatnimi dniami byłaś bardzo dzielna, dokładałaś
wszelkich sił, żeby mi pomóc. I nie otrzymałaś nic w za
mian... To niedopuszczalne.
- Poza szafą pełną ubrań - wtrąciła.
- Zauważyłem, że wolisz wytarte dżinsy.
- Powoli przyzwyczajam siÄ™ do bardziej eleganckich
strojów.
- Cieszę się, ale chcę, żebyś miała coś, co na pewno
pokochasz. - Wyjął zza pleców pudełko zawinięte w złoty
papier.
- Prezent?! - zawołała. - Dla mnie?
Spojrzał na nią zdziwiony.
- Chyba dostajesz prezenty...
- Tak. Na urodziny i Gwiazdkę, ale wychowałam się
wśród mężczyzn, więc wszystkie moje prezenty zapako
wane były w starą gazetę, jeżeli w ogóle... Nic w tym
stylu! - Wzięła ostrożnie do ręki pudełko i wpatrywała się
w nie z zachwytem.
- Otwórz je, proszę.
- Nie chcę zniszczyć kokardki.
- Zrobimy to razem. - Położył swoją dużą, męską dłoń
na jej ręce i wspólnie rozwiązali kokardkę.
Maggie podniosła wieczko pudełka. Wciągnęła głębo
ko powietrze.
- To nie może być dla mnie!
- Z całą pewnością jest dla ciebie - zapewnił ją.
- Ja nie potrafiÄ™...
- Nauczysz się w nich chodzić, jestem tego pewien.
Najwyżej będziesz je zakładać na specjalne okazje albo
dla wyjątkowego mężczyzny.
Maggie wzięła do ręki delikatne srebrne sandałki, które
przymierzała w sklepie Estelle. Były tak piękne, że niemal
bała się ich dotknąć.
- To nie są buty dla mnie. - Pokręciła smutno głową.
- Nie jestem dostatecznie seksowna.
Jego spojrzenie pociemniało.
- Jesteś w błędzie, moja damo. - Ethan zrobił krok
w jej stronÄ™.
- Ja... - zaczęła.
- Ty - nie pozwolił jej skończyć - jesteś najseksow-
niejszą kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem. - Przyciąg
nął ją do siebie. - Twoje włosy przywodzą na myśl na
miętność. - Pocałował ją delikatnie w skroń. - Twoje
dumne spojrzenie mówi, że nie pozwolisz żadnemu
mężczyznie dominować nad sobą. - Pocałował ją w poli
czek. - A twoje usta... Czysta poezja...
Zawładnął jej ustami. Maggie wypuściła z rąk delikat
ne sandałki i oddała się namiętności. Pozwoliła, by Ethan
nauczył ją jeszcze jednej rzeczy: czym jest prawdziwy
pocałunek.
Wciąż chciała więcej. Pragnęła znalezć się bliżej niego,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]